granerudxtande

392 23 0
                                    

-Daniel!- Podniosłem wzrok na przeciskającego się w moim kierunku Halvora. Katem oka zerknąłem na tabelę z wynikami. O nie, był 5.

-Halvi, tak mi przykro. Tak niewiele ci zabrakło. – Chłopak zmarszczył brwi, jakby na moment nie wiedział o co mi chodzi. Zatrzymał się tuż przede mną i złapał moją twarz w dłonie.

-Oh, cicho bądź. To jest w tym momencie najmniej istotne. Danny, słońce. PODIUM! Matko, jestem z ciebie tak niesamowicie dumny. Jesteś niesamowity. – Zamrugałem, zdziwiony jego słowami. Zrobiło mi się gorąco, a jego dłonie wodzące po moich policzkach wcale mi nie pomagały. Poczułem, jak pieką mnie oczy. – Nie płacz, aniołku. Coś jest nie tak? Coś cię boli? Źle się czujesz?

-Nie, wszystko jest okej. To szczęśliwe łzy. – Wytłumaczyłem, czując gulę w gardle. Halvor zmierzył mnie uważnym wzrokiem, nie do końca pewny mojej odpowiedzi.

-Okej. Nienawidzę gdy płaczesz. Gdybym mógł, to uchyliłbym ci nieba żebyś już nigdy w życiu nie musiał cierpieć. Żebyś zawsze był taki szczęśliwy i cudownie uśmiechnięty. – Zagryzłem wnętrze policzka, czują jak po moich policzkach spłynęły łzy. Nagle chłopak stanął na palcach i złączył nasze usta. Zamarłem. Jednak gdy doszło do mnie to co się dzieje, odwzajemniłem pocałunek układając dłonie na jego tali okrytej tylko kombinezonem. Poczułem jak uśmiech się w moje usta i lekko chwieje się na nogach. Oderwałem się od niego, potrzebując nabrać powietrza w płuca. Ułożyłem policzek na jego skroni, walcząc z szerokim uśmiechem cisnącym mi się na usta.

- Dzień pełen niespodzianek. – Powiedziałem, muskając ustami jego lodowate ucho.

-Matko, nie chciałem tego zrobić. Znaczy chciałem, ale nie w ten sposób. Znaczy nie tutaj przy wszystkich. Chciałem to zrobić w pokoju, a nie przed kamerami. – Jego głos stawał się coraz bardziej przerażony. – Ale jak cię zobaczyłem, to nie mogłem się powstrzymać. Zobaczyłem cię takiego szczęśliwego i po prostu pomyślałem, że chcę cię teraz pocałować.

- Spokojnie, nie panikuj. – Powiedziałem , obejmując go mocniej, nie pozwalając mu uciec. Nad jego głową zobaczyłem szczerzącego się Gangnesa. Kiwnął na mnie głową. – Halvor, zaraz do ciebie wrócę ale musze iść na kontrolę. Pogadamy na spokojnie w pokoju, okej?

-Mhm. – Powiedział i zatarł zapłakane oko.

Xxx

Wszedłem do pokoju i odłożyłem rzeczy na stojący w przedpokoju stoliczek. Halvor siedział na łóżku z głową schowaną w dłoniach. Gdy mnie usłyszał, gwałtownie poderwał ją do góry. Podszedłem do niego i uklęknąłem przed nim opierając łokcie na jego kolanach.

-Hej. – Powiedziałem patrząc na niego badawczo.

-Hej. – Wyszeptał, nerwowo bawiąc się bransoletką. – Przepraszam, naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie planowałem tego. Wiem, że masz dziewczynę. A ja pocałowałem cię przed prawie wszystkimi telewizjami świata. Cholera, będziemy teraz wszędzie w internecie.

-Panikujesz, a nie ma do tego powodu. Nie jestem na ciebie zły. Zdziwiony? Zdecydowanie. Przerażony konsekwencjami? Oj tak. Ale jakbyś zapomniał, co jak widać zrobiłem to oddałem pocałunek. I to dość ochoczo bym powiedział. – Zaśmiałem się, kącik ust Halvora drgnął.- Z tego co wiem, to zostaliśmy przyjęci dość entuzjastycznie. Chciałeś, żeby to coś znaczyło, czy po prostu poniosła cię chwila?

- Obie odpowiedzi są poprawne? – Zaśmiałem się na jego uroczo zakłopotany wyraz twarzy. – Okej, to powiem to szybko, bo tak mam pewność że w połowie nie spanikuje i nie ucieknę do pokoju Forfanga schować się w szafie. Kocham cię, i to nie jako przyjaciela. Znaczy tak też cię kocham, ale nie tylko. Nic ci nie mówiłem, bo nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni . A jesteś dla mnie najważniejszy i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Brzmię jak cytat z jakiegoś ckliwego romansidła, ale tak jest. Odwaliłem coś takiego bo nad sobą nie panuję.

- Też cię kocham.- Przerwałem jego słowotok, podniosłem się przez co Halvor opadł na materac a ja na niego. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a jego oczy zabłyszczały. – Kocham cię, bardzo. Najbardziej na świecie.

-Daniel. – Zachichotał przytulając się do mnie z całych sił. Zawisłem nad nim na przedramionach i złożyłem na jego ustach kilka szybkich całusów. – Nie mam ochoty przerywać, ani teraz ani nigdy ale wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać o nieuniknionym. Masz dziewczynę.

-Odbyłem z nią już nie do końca przyjemną rozmowę, ale wydaje mi się że mnie zrozumiała. – Powiedziałem wodząc nosem po jego gładkim policzku. – A co z twoją dziewczyną?

-Zerwałem z nią. Jak byliśmy w domu. Nie mogłem tego dłużej robić, tak jej okłamywać i obiecywać jej przyszłość której nie jestem w stanie jej dać. Zasługuje na kogoś kto naprawdę ją pokocha. – Przytaknąłem, lekko zdziwiony.

-Więc to mamy z głowy. Co robimy z drugą sprawą?- Blondyn podniósł się i sięgnął po leżący na szafce obok telefon. Odblokował telefon i wszedł na instagrama po czym spojrzał na mnie i otworzył usta. – Tak, chcę z tobą być i jestem tego pewien.

-Okej, panie „ umiem czytać w myślach". – Zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek. – Nie mogę uwierzyć, że mogę to robić.

-Uwierz, bo będziemy to robić bardzo często. Bo to moje nowe ulubione zajęcie. – Dla podkreślenia faktu pocałowałem go po raz kolejny. – Dobra, mam pomysł. Daj telefon.

Chłopak bez słowa wręczył mi go i z małą pomocą usadowił się okrakiem na moich kolanach. Ułożył głowę na moim obojczyku i objął ramionami moją szyję. Cmoknąłem go w czoło i zrobiłem nam zdjęcie. Było słodkie, Halvor patrzył na mnie tym pełnym uczucia spojrzeniem. Wystukałem na klawiaturze „happiest" i dodałem relację. Halvor spojrzał na zdjęcie i zapisał je w galerii po czym odrzucił telefon na bok. Uśmiechnął się do mnie a ja myślałem, że się rozpłynę. Jednak zanim zdążyłem go pocałować jego telefon zaczął dzwonić. Halvor złapał za niego i odebrał ustawiając go na głośnomówiący. Usłyszeliśmy głos Papy Stoeckla.

- Halvor, Daniel ty zapewne też tu jesteś. Kocham was, jestem też z was bardzo dumny, ale błagam. Błagam ostrzegajcie mnie o takich rzeczach. Któregoś pięknego dnia zejdę przez waszą dwójkę na zawał. Albo przez Gangnesa, ale raczej przez was. – Zaśmialiśmy się na jego wywód. – Dzisiaj macie dzień dziecka. Ale jak nie będziecie umieli się zachowywać to nie będziecie już mieli razem pokoju, więc bądźcie mądrzy. A teraz dam wam już spokój, dobranoc chłopcy.

-Dobranoc. – Odpowiedzieliśmy równocześnie. Alex rozłączył się a Halvor odrzucił telefon na bok. – Słyszałeś, musimy być grzeczni.

-Ale dopiero od jutra. – Powiedział chłopak przyciągając mnie do pocałunku, dużo mniej niewinnego niż te wcześniejsze. 



Hejka miśki!

Sponsorem dzisiejszego shota jest fakt, że Danny był na podium. Nie chcielibyście być dzisiaj ze mną w pokoju podczas skoków. :P Tak emocjonalna nie byłam od olimpiady gdy Welli wygrał. 

Mam nadzieję, że się spodoba. Postaram się jeszcze wrzucić coś jutro. 

Przepraszam też, że rozdziały wpadają tak rzadko ale jestem pracoholikiem i nie ma za bardzo czasu :( 

Do następnego! Love ya!

Ski jumping one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz