Siedemnastolatka zadrżała na dźwięk wydobywający się z jego ust. Powiedział to tak niskim głosem, którego Mingyung nigdy nie słyszała. Utrzymał on swoją chytrość i złośliwość.
— To wspaniale! — uśmiechnęła się Jimin, przecierając z grzeczności ramię Mingyung.
"Ale- Zabiję tego idiotę" zmarszczyła brwi i spojrzała się spod byka na Jay'a. Czarnowłosy stał obok Jake'a ze swoim sławnym uśmieszkiem.
— Dzwonek? Tak szybko? — zdziwił się Jake, rozglądając się po korytarzu — Pora na nas. Do zobaczenia! — posłał dwóm dziewczynom swój idealny uśmiech.
Uchinaga poszła razem z nim, jedynie Jay został z tyłu. Zdawało się, że chciał coś powiedzieć Mingyung. W momencie kiedy siedemnastolatka chciała dogonić Soohyun, chłopak ją złapał i dotknął ustami szyi.
— Przyjdź na tą domówkę, proszę — szepnął do jej ucha.
— Nie licz na to, Park — uśmiechnęła się tak samo złośliwie, jak on kilka chwil temu. Pożałowała swoich słów, gdyż chłopak popchnął ją delikatnie na szafki i zagrodził drogę ucieczki — Oszalałeś?! — pisnęła oburzona i zdezorientowana — Ludzie się patrzą.
— Albo się zgodzisz, albo cię pocałuję l. Przy wszystkich — nie spuszczał jej z oczu. Cały czas nie przerywali kontaktu wzrokowego. Mingyung poczuła mocne męskie perfumy. Dosłownie przez sekundę przed jej oczami zawirował świat. Myślała, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
Zwróciła uwagę na jego włosy, kontury twarzy, kolczyki w uszach i przede wszystkim usta. Zawiesiła się na moment.
— Wybieraj, Kim Mingyung — parsknął, coraz bardziej zbliżając się do twarzy dziewczyny. Ciemnowłosa spanikowała taką bliskością. W jej brzuchu najwidoczniej odezwały się motyle.
— Nawet gdybym tam poszła to nikogo nie znam. Soohyun od razu by poszła do twojego kolegi i co wtedy? Nie mam zamiaru być tam sama — syknęła, trzymając chłodny wyraz twarzy.
— Zająłbym się tobą — odpowiedział od razu. Serce Kim kolejny raz zrobiło fikołka, powodując też rumieńce na szyi, policzkach i uszach. Rzecz jasna, Jay to zauważył.
— W takim razie przyjdę, ale teraz mnie puszczaj. Jest dawno po dzwonku, kretynie! — odepchnęła Amerykanina od siebie, Jay nie mógł się opanować od śmiechu — A spróbuj mnie tylko tam zostawić samą to się już do ciebie nie odzywam! — fuknęła w jego stronę z małym uśmiechem.
— Nie złość się tak, kelnereczko! — pomachał do niej, nim wrócił do swojej klasy na zajęcia z matematyki.
Wszyscy skupili się na swoich zajęciach. Przerwy nie trwały długo na co marudzili uczniowie, jednak w końcu doczekali się przerwy na lunch. Wpadli do stołówki i nakładali na tacę jedzenie.
— Idziemy do Jimin, prawda? — zapytała Soohyun, stojąc w kolejce. Mingyung odwróciła się z pretensjami — No co?
— Nie idę tam. Nie ma mowy, że będę tam sterczeć jak słup i podpierać ściany, Soo — prychnęła, mimo obietnicy złożonej Jay'owi.
— Przecież tak nie będzie. Myślisz, że zostawię cię u niej w domu gdzie będzie pełno pijanych i naćpanych ludzi? — zdziwiła się Soohyun, kładąc na tacę dwie kulki ryżu.
— Dobrze wiemy we dwie, że i tak pójdziesz do chłopaków — Mingyung wywróciła oczami, idąc za przyjaciółką do ławy. Obie usiadły naprzeciw uroczych i bardzo ładnych dziewczyn.
Mingyung spojrzała na każdą po kolei. Większość z pięcioosobowej grupy siedziała na telefonach i robiła zdjęcia. Kim poczuła się nienaturalnie zazdrosna. Ich oczy były duże i starannie pomalowane, włosy miały gęste i zdrowe, a ich twarze nie posiadały żadnej skazy.
![](https://img.wattpad.com/cover/281662457-288-k432820.jpg)
CZYTASZ
RAINY DAY
عشوائيPISALAM TO W 2021 WYBACZCIE, ZOSTAWIAM NA PAMIATKE "Zaczęło padać, kelnereczko. Lepiej wróć do środka bo zmokniesz". W biedniejszej części Korei Południowej pieniądze zdawały się być rzadkim okazem. Ulice porośnięte chwastami, bezdomni na każdym ro...