Wepchnął się przed jednym uczniem z kolejki i usiadł dumnie obok dziewczyny. Siedemnastolatka mrugnęła kilka razy w jego stronę, uważnie przyglądając się rysom twarzy Jay'a.
— Nie miałeś siedzieć z Jake'iem? — odezwała się po niezręcznej ciszy. Jedynie na tylnych siedzeniach uczniowie śpiewali, wyzywali się, spali bądź rozmawiali.
— Nie. Wolał twoją przyjaciółkę — odparł obojętnie czarnowłosy. Włożył pod swoje nogi skórzaną torbę, drogiej marki — Podobało ci się tutaj? — przechylił głowę w stronę Mingyung.
— Było naprawdę fajnie. Nie sądziłam, że te kilka dni zleci tak szybko — odpowiedziała zdumiona, opierając się o siedzenie autobusu — Głównie dzięki tobie, Jay. Kilka razy już to mówiłam, ale wciąż nie mogę- — komentowała z wielką radością jednak w trakcie przerwał jej Jay.
— Bardzo mnie to cieszy, Mingyung.
Siedemnastolatka speszyła się i szybko odwróciła wzrok. Kilka siedzeń przed nimi, siedział Hyunjin. Opiekun siedział z jedną uczennicą, która najwyraźniej się źle czuła, bo miała w dłoni woreczek.
Podróż do miasta docelowego przedłużyła się o kilka przystanków.
— Chcesz coś ze sklepu? — spytał Jay, szykując się do wyjścia z autobusu. Chłopak zdezorientował się, gdy Mingyung się nie odzywała — Mingyung?
"Zasnęła..." pomyślał, uśmiechając się. Ten uśmiech był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla niej.
Jay wziął w dłoń portfel i wyszedł z autobusu. Minął po drodze Hyunjin'a, wychodzącego ze sklepu. Oboje zmierzyli siebie nieprzyjemnym i chłodnym wzrokiem. Park wszedł do sklepu, należącego do stacji paliw. Sięgnął z półki napój wiśniowy i miętowe gumy.
— Coś jeszcze? — zagadnęła kasjerka, czekając na odpowiedź Jay'a. Chłopak pokiwał przecząco głową i przyłożył kartę — Potwierdzenie?
— Nie, dziękuję — zabrał z lady sok oraz gumy i wyszedł ze sklepu. Wrócił do autobusu i zajął miejsce obok Mingyung, która wciąż wtedy spała.
— Uczniowie, proszę zająć miejsca! — krzyknął na cały autobus, pan Rhee. Wybudził tym samym Mingyung.
— Masz sok. Nie wiedziałem jaki lubisz, ale wziąłem wiśniowy — podał małą butelkę z sokiem w ręce Kim. Ciemnowłosa uśmiechnęła się i z chęcią wzięła pierwszego łyka.
— Uwielbiam wiśnie — powiedziała ucieszona. Odstawiła butelkę do plecaka i spojrzała na widok za oknem — Śniło mi się, że mieliśmy wypadek. Na samym końcu słyszałam krzyk pana Rhee — popatrzyła niemrawo na Jay'a, który natychmiast zmarszczył brwi.
— Nie myśl o tym. To był tylko sen — odezwał się od razu. Amerykanin złapał dłoń dziewczyny, widząc jak się zaniepokoiła — Do domu zostało zaledwie czterdzieści minut. Oprzyj się i idź spać — zaproponował jej, pokazując wzrokiem na ramię.
Mingyung zawahała się, lecz końcem końców oparła głowę na ramieniu Jay'a i zamknęła oczy. Denerwowało ją jedynie okropne kołysanie autobusu.
Dojechali cało na miejsce. Parking szkoły obładowany był jedynie samochodami rodziców, dzieci z młodszych klas. Jay zasnął, mając głowę na tej Mingyung, natomiast ona cały czas opierała się o ramię Amerykanina.
— Zrób im zdjęcie! — pisnęła Soohyun, trącając ramię zapatrzonego w telefon Jake'a. Australijczyk kliknął aparat i uchwycił dwójkę, śpiących uczniów — Słodko. Ale teraz wstajemy, kochani. Jesteśmy na miejscu! — na samym końcu wydarła się do ucha Mingyung. Siedemnastolatka przestraszyła się i podniosła energicznie głowę, zapominając o tym, że Jay miał na niej swoją głowę. Mingyung uderzyła chłopaka w brodę, a tak właściwie widoczną żuchwę.
CZYTASZ
RAINY DAY
Acak"Zaczęło padać, kelnereczko. Lepiej wróć do środka bo zmokniesz". W biedniejszej części Korei Południowej pieniądze zdawały się być rzadkim okazem. Ulice porośnięte chwastami, bezdomni na każdym rogu i poniszczone budynki. Mingyung musiała wspierać...