Rozdział 11 | Kolacja dla dwojga

167 10 0
                                    

Eren wszedł do mieszkania po cichu. Tak naprawdę chciał wrócić z Levim do jego mieszkania, przespać się z nim w jego łóżku i świntuszyć całą noc... ale komisarz surowo zabronił spędzać im czasu razem. I tak byli już wystarczająco podejrzani, dlatego Eren musiał wrócić do siebie.

Wchodząc do środka mieszkania, obudził Mikase. Była już 2:37, a jego siostra jakby czatowała i czekała. Zapaliła światło, a stanąwszy przed nim, pokazała mu nagranie z aresztowania tej nocy.

- Eren. Co to ma znaczyć?

Ale on nie mógł jej tego wytłumaczyć - tak Levi zarządził, by to zostało między nimi póki nie załatwi wszystkiego do ich wyjazdu. Zapisanie się do wojska wcale nie było takie proste, a przy brudnej kartotece posterunkowego to tylko wpływy Leviego mogłyby mu naprawdę pomóc.

Mikasa zapytała brata:

- Byłeś w to zamieszany?

- Nie - zaprzeczył. Spojrzał na nią przekonująco. - Mikasa, nie jestem bandytą tylko policjantem.

- W takim razie wytłumacz mi to.

- Jestem zmęczony, Mikasa.

Eren spojrzał na siostrę trochę poważniej niż zwykle. Ona też patrzyła na niego twardym wzrokiem, ale nie chciała. Właściwie to była zdruzgotana. Zrobiła dwa kroki bliżej chłopaka i niespodziewanie objęła go. Przytuliła go do siebie i smutno zapytała:

- Dlaczego cały czas odsuwasz się ode mnie? Jesteśmy rodziną, Eren.

Kiedy usłyszał jej smętny ton, brunet zmiękł. Objął ją i czule do siebie przytulił.

- Jesteś dla mnie ostatnio taki oschły, a ja tylko boję się... - załkała - boję się za każdym razem gdy nie wracasz do domu, że masz kłopoty i że coś ci się stało.

Eren przypomniał sobie liczne upomnienia starszego aspiranta Hannsa, który powtarzał cały czas - Mikasa się o ciebie martwi. Cały czas się martwiła i już nie mogła tego dusić w sobie. Zgniotła w dłoniach koszulę brata i wylewała w jego ramię łzy.

- Przepraszam, Mikasa.

Dziewczyna wypłakała się szybko. Była zbyt zmęczona, żeby użalać się nad tym czego nie może po prostu zmienić. Odsunęła się od Erena i tylko dodała:

- Powinieneś przeprosić też Armina.

Miała rację. Ponieważ ostatnio zachował się jak dupek, jego przyjaciel miał prawo się na niego gniewać. Poza tym ukrywał przed nim swoją relacje z komisarzem, a tajemnice zwykle niszczą łączące więzi. Mikasa też niczego się nie domyślała i właściwie dla dobra jego i komendanta, powinien dalej trzymać to w sekrecie.

Następnego dnia miał wolne. Za namową Mikasy, dał się namówić na przyrządzenie kolacji dla przyjaciół. Jej zdaniem to byłby najlepszy sposób na poprawę relacji. Dlatego Eren zadzwonił najpierw do Jeana. Zaprosił go - tym razem nie na piwo z zamiarem upicia go. On jednak nie chciał przyjąć zaproszenia, bo w ogóle mu nie ufał i już nawet go nie lubił.

Potem Eren zadzwonił do Armina i zaprosił też jego. Trochę skruszony, dodał:

- Podczas kolacji... chciałabym cię przeprosić. Pogadać. I chciałbym, żeby wszystko było jak dawniej.

Armin pomyślał przez chwilę, a potem dał mu odpowiedź:

- Przyjdę jak skończę prace.

- Super! - zawołał brunet.

- Mogę kogoś przyprowadzić?

- No... tak, jasne. Kogo? - zapytał ciekawsko.

- Dowiesz się wieczorem.

Prawo do miłości | SnK | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz