Rozdział 10 | Przyparty do muru

227 15 2
                                    

Drzwi gabinetu po raz pierwszy otworzyły się tak rzwawo, odkąd urzęduje w nim komisarz Levi. Do środka wszedł owy, niski mężczyzna w czarnych włosach, za nim trójka jego podwładnych i skuty kajdankami oraz zakneblowany Eren. Wpuścił ich wszystkich do środka, a potem drzwi zamknął z hukiem. Sam podszedł do swojego biurka, a stanąwszy za nim, przyjął bardzo nieprzyjemny wyraz twarzy. Spojrzał po całej czwórce tak, że zatrzęśli się ze strachu. Widzieli gniew w jego oczach, jakiś rodzaj rozczarowania i zawodu, ale nie mogli do końca rozszyfrować o czym myśli.

Po chwili ciszy odetchnął i w dosyć oficjalny sposób, powiedział:

- Dzisiejsza akcja schwytania bandytów zakończyła się sukcesem. Łącznie aresztowano dziewięciu bandytów, a w tym Rainera Browna i Bertholdta Hoovera, którzy są potencjalnymi mordercami Marco i Yumir. Na jutro macie sporządzić mi raport ze sprawy, w którym nie chcę widzieć nazwiska Jeagera. W oficjalnej wersji, on się tam nie pojawił.

Petra spojrzała na Gunthera, a Gunter na Elda. Eld zapytał nieśmiało:

- Dlaczego...?

- Tylko wasza trójka wie o tym co naprawdę się działo i nikt inny nie ma prawa się dowiedzieć.

Levi surowo zakazał im wspominania o tym, że Eren Jeager brał w tym udział. Nie udzielił wyjaśnień dlaczego tylko po prostu tak zarządził. Chociaż oni zwykle respektowali jego rozkazy, teraz nie byli już tacy pewni, bo komisarz widocznie coś ukrywał i nie chciał powiedzieć co.

- To rozkaz! - wrzasnął na nich.

- Tak jest! - odkrzyknęli. Stanęli na baczność i zasalutowali wiernie. Levi zmarszczył brwi jeszcze bardziej.

- Wyjdźcie stąd. Eren zostaje.

- Tak jest!

Bez dłuższej dyskusji i nawet przelotnych spojrzeń, odwrócili się, wyszli i zostawili ich samych.

Levi westchnął i najpierw usiadł. Wyjął paczkę papierosów i z niej jednego peta. Wsadził go sobie do ust i podpalił zapalniczką. Dopiero kiedy zaciągnął się tytoniem, mógł się odprężyć, a razem z wydmuchem dymu, uleciał z niego stres. Trochę. Bo nadal był wkurwiony.

Spojrzał na Erena z dołu. Stał przed biurkiem, skuty kajdankami i ze zawiązanymi ustami. Był zakneblowany, ponieważ w innym wypadku tylko by gadał i gadał, starając się wytłumaczyć to absurdalne wydarzenie, o którym nikt poza Levim nie powinien wiedzieć.

Ta cisza, która trwała, nie zapowiadała nic dobrego. Eren czuł w kościach, że Levi zaraz podejdzie i go skopie. Miał to wypisane na twarzy i widział to w jego oczach. Zrobiło mu się gorąco. Sznur między jego ustami zrobił się już wilgotny. Niecierpliwie przełykał ślinę i zagryzał zębami linę.

Komisarz wypalił spokojnie papierosa i dopiero potem wstał. Podszedł do Erena i niespodziewanie uniósł ręce, i oparł je o ramiona Erena. Chłopak pomyślał, że Levi chce go objąć, dlatego zdziwił się i jego serce nagle uderzyło mocno, jednak Levi tak naprawdę w ten sposób rozwiązał sznur na jego karku i zdjął go. Zrobił to czarująco, śląc Erenowi dwuznaczne sygnały. Chciał odezwać się pierwszy:

- Komisarzu Levi, ja-

Ale wtedy mężczyzna kopnął go mocno w brzuch dwa razy. Eren upadł na kolana. Levi pociągnął go za włosy. Niespodziewanie wyjął swoją broń i wsadził mu ją do ust.

- Myślisz, że jestem idiotą? Myślisz, że nie zauważyłbym gdybyś był ich wspólnikiem? Jesteś popierdolony. Co ty tam kurwa robiłeś? Co chciałeś tym osiągnąć?

- Chciaem zaapać ich i panu zaimponować - wymamrotał ze spluwą w buzi.

- Co masz na myśli?

- Czuję coś do pana.

Prawo do miłości | SnK | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz