-Kilka lat wcześniej-
-Córeczko schowaj się za tymi kartonami - powiedziała mama spokojnym lecz smutnym głosem.
-Mamo, co się dzieje? Boje się.. - jęknęłam. - Mama mnie podniosła i schowała w kartonach, usłyszałam strzały.
- Pamiętaj nie wychodź, bardzo cię kocham. - Dodała i pocałowała mnie w czułko.
Siedziałam już w kartonach około 15 minut. Słyszałam cały czas strzały i krzyki. Z racji tego, że strasznie mnie ciekawiło co się dzieje, mimo prośby mojej mamy wyszłam... Jestem na polu jest dużo krwi, szukałam wzrokiem moich rodziców, widziałam ich. Szybko do nich podbiegłam, nie zdawając sobie sprawy z sytuacji. Byłam kilka metrów dalej, widziałam jak ktoś morduje moich rodzicielów. Automatycznie łzy spływały mi po policzkach, moi rodzice nie żyją... Zobaczyłam jak tata się do mnie ostatni raz uśmiecha, strażnik postrzelił go w głowę. Tego bólu nie da się opisać, wszystko straciłam w sekundzie. Miałam tylko ich... Strażnik podrzedł do mnie i przyłożył mi do czoła pistolet. Widziałam jak się uśmiechał... Zabijanie sprawia przyjemność ludziom? Taki jest ten świat? Usłyszałam strzał, zamknęłam odruchowo oczy, ja żyję... Powoli otworzyłam moje zapłakane oczy. Zobaczyłam jak jakiś mężczyzna zabija tego, który chciał mnie zabić. Zobaczyłam kilka metrów dalej dwie dziewczynki jedna chyba w moim wieku druga młodsza. Trzymają się za ręce... Chyba to siostry. Złapałam kontakt wzrokowy z dziewczyną o różowych włosach, uśmiechnęła się do mnie lekko. Nagle wyraz jej twarzy zmienił się momentalnie.
- Uważaj! - krzyknęła głośno. Złapał mnie ktoś za kark i rzucił w przepaść.
Uderzyłam plecami o karton i stoczyłam się na kamienie. Powoli tracę przytomność.. wszyzstko mnie boli. Ostatnimi siłami spojrzałam w górę, usłyszałam od mężczyzny, który mi uratował życie.
- Nie żyje.. chodźcie dziewczyny... - ja żyję, pomóżcie mi. Nie mogę nic powiedzieć ani się ruszyć. Zamknęłam oczy z bólu.
***
Gdzie ja jestem? Zobaczyłam jak leżę na łóżku. Momentalnie wstałam, ale od razu poczułam ból. Położyłam się...
-W skrócie-
Okazało się, że uratowała mnie starsza pani, która też jest z Dolnego Miasta, ale mieszka w Piltover. Zostało jej kilka tygodni życia... Później muszę sobie jakoś sama radzić, ale na razie o tym nie myślę.
***
Bardzo dobrze żyło mi się z Alice, bardzo miła kobieta. Niestety choroba zabrała ją z tego okrutnego świata. Trafiłam do domu dziecka mimo, że to nawet domem nie można było nazwać. Czasem myślę o tej dziewczynie, czy ona żyje? A jeśli tak czy odnalazła szczęście? Bardzo bym chciała ją znaleźć... I ciekawe co z jej siostrą...
.
.
.
Hejka oto mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Napiszcie w komentarzach do zobaczenia!