6.

249 17 10
                                    

Głowa boli mnie jak cholera. Jest jeszcze wcześnie Mylo, Powder i Claggor jeszcze śpią ale Vi nigdzie nie ma. Mimo bólu głowy wstałam, musiałam nieźle walnąć, kto ma największego pecha? Oczywiście, że ja. Zobaczyłam ubrania na drewnianym stoliku, była na nich żółta karteczka ,,To dla ciebie pechowcu ;) Vi" Uśmiechnęłam się sama do siebie, ta dziewczyna jest super, aż za bardzo super. Poczułam jak mi się strasznie nagle zrobiło gorąco, ale od czego? Chyba nie... Pokręciłam głową, nigdy się nie zastanawiałam jaka jest moja orientacja, zawsze byłam przekonana, że jestem hetero. Z moich przemyśleń wyrwało mnie jak Mylo głośno chrapnął. Kiedy indziej o tym pomyślę...

Po ubraniu zaczęłam szukać Vi. Usłyszałam krzyki, co się dzieje?! Szybko wbiegłam na górę, zobaczyłam jak Benzo trzyma coś metalowego. Nagle jakieś dziwne... nie jestem opisać tego co to było... zabiło go... szybko rękami zasłoniłam twarz, żeby nie krzyknąć. Po chwili nieznajomy dał kasę policjantowi. 

- Nie tak się umawialiśmy. - policjant powiedział przestraszonym głosem, czyli psy mają układ z tym psychopatą?! 

- Trudno..

Fioletowa kreatura podeszła do Vandera, nie wiem co robię działam instynktownie. Wzięłam coś metalowego i wyszłam przed drzwi, nie chciałam się zbliżać do tego czegoś, z całych sił jakie miałam, rzuciłam tym o niego. Ani drgnął tylko jego ślepia popatrzały na mnie, to był człowiek, przerobiony za jakiegoś olbrzyma. 

- Uciekaj Lucy! - krzyknął Vander, kreatura zaczęła do mnie podchodzić, a ja się cofałam. Kiedy miał do mnie doskoczyć i mnie zabić jednym ruchem jak Benza usłyszałam ten jego lodowaty głos.

- Zostaw ją....

- Silco... nie rób jej krzywdy, ona jest jeszcze dzieckiem.... - po tych słowach Vander dostał mocny cios od tego stworzenia.

- NIEE!! - krzyknęłam głośno. zdzierałam sobie gardło. Widziałam jak mężczyzna runął o podłogę, łzy zaczęły mi napływać same. Zobaczyłam w oknie Vi. Tyle jej chciałam teraz powiedzieć, chciałabym być w jej objęciach. Lustro było pełne krwi, ciężko było ją dostrzec, ale jednak... wszędzie ją znajdę. Zerwałam kontakt wzrokowy z dziewczyną odwróciłam głowę, żeby nie znaleźli jej i co najważniejsze nie skrzywdzili. Ta bestia podniosła Vandera jedną ręką. Silco podszedł do mnie i chwycił mnie mocno za ramię.

- PUSZCZAJ MNIE! DO CHOLERY! MORDERCA! - popatrzyłam na policjanta. - ZDRAJCA! - kopnęłam Silco  mocno w klejnoty, jednak nie poluzował mojego ramienia, tylko jeszcze bardziej je wzmocnił. 

- Pokaże ci.. coś ciekawego. - po tych słowach poczułam jak coś mi wbił, później tylko ciemność...

.

Tak żyję... Przepraszam za tak długą nie obecność :(( Wróciłam z nowymi pomysłami! I myślę, że jeszcze ktoś tu jest. 

Pozdrawiam, miłego wieczorku<33

PS. Przepraszam, że taki krótki rozdział, następny będzie minimum 900 słów i będzie się dużo działo...

,,𝘾𝙪𝙥𝙘𝙖𝙠𝙚&quot;|ArcaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz