Rozdział IV: Znowu sam

1.1K 106 13
                                    

-Nie ma potrzeby zachowywać się pompatycznie i rzucać zaklęcia Sezamie, otwórz się, ale i tak go używam.

-Czemu oni używają tak chujowych zaklęć?- Draco marszczy czoło. Ja przewracam oczami.

-Draco, to tylko książka- przypominam mu.

-No dobra, ale to nie znaczy, że mogą wprowadzać innych w błąd. Takie zaklęcie nawet nie istnieje.

-Książkę napisał Mugol.

-No to jeszcze lepiej- prycha.- Teraz Mugole myślą, że rzucamy jakimiś dennymi rymowankami dla dzieci na lewo i prawo.

-A co cię obchodzi co myślą inni?- spojrzałem na niego.

-Nic. Czytaj dalej.- Ale wiedziałem, że to nieprawda. Z jego usta ostatnio wychodziło więcej kłamstw niż prawdy. Ale spełniłem jego prośbę i czytałem dalej.

-Snow reaguje pierwszy. Zrywa się na równe nogi, wywala meble. Trudno mi powstrzymać się od przewracania oczami i od gapienia się na niego. Jest chudy i wymizerowany. Zwykle o tej porze już wracał do normalnej wagi. [...] Snow nadal stoi. Jego wścibska kumpela szarpie go za rękaw, chce, żeby usiadł. Powinien jej posłuchać. Zaraz, zaraz dlaczego a tym uroczym obrazku brakuje Wellbelove? Rozglądam się, nie poruszając głową. Jest, siedzi po drugiej stronie jadalni. Czyżby kłopoty w raju? Gapi się na mnie. Wszyscy się na mnie gapią, ale Wellbelove chyba spodziewa się po mnie czegoś więcej, zatem obrzucam ją długim, chłodnym spojrzeniem. Niech myśli, co chce. Siadam przy stole. Dev nalewa mi herbaty. Baz, uśmiecha się znacząco. Panowie, co przegapiłem? Pytam.- Spoglądam na mojego chłopaka. Siedzi z nogą na nogę i przygląda mi się uważnie.- Nie sądzisz, że ta książka jest zbyt podobna do naszego życia?

-Nie?

-Nie, ale serio zastanów się. Ta książka śmierdzi. Wygląda ona tak, jakby ktoś nas śledził i pisał o nas.

-Harry, jesteś przewrażliwiony.- Zacisnąłem pięści.

-Hermiona to Penelope, Simon to ja, a Baz to ty. Mag to przecież Dumbledore.

-A masz dziewczynę?- zapytał.- Nie. Kim w takim razie jest Welbelove? Gdzie rudy? Syriusz? Lupin? A te zaklęcia? Nikt tak nie mówi, Harry. To tylko zbieg okoliczności. Chyba nie wierzysz w to, że mógłbym być wampirem.- Na nowo to otwierałem, to zamykałem usta.

-No nie, ale...

-No właśnie.- Wstał i podszedł do mnie. Oparł ręce na oparciu mojego fotela.- Nadal żyjesz w świecie sprzed wojny. Myślisz, że jesteśmy wrogami, że jestem szpiegiem.

-Nie, to nie...-przerwał mi.

-Potrzebujesz czasu. Ja to rozumiem. Dlatego nie chciałem się jeszcze pokazywać. Nie chcę cię tracić.- Wyglądał jakby miał się zaraz popłakać. Wyciągnąłem do niego dłoń. Złapałem go za kark i przybliżyłem do swoich warg.

-Przepraszam- wyszeptałem.- Nie mam cię za wroga.

-Wiem- zapewnił mnie i pocałował w czubek głowy. Jego włosy połaskotały mnie. Uwielbiam to uczucie. I wiem, że on o tym wie. Jeszcze raz mnie pocałował. Tym razem mocniej.

-Wracamy do czytania?- przerwałem mu. Wyglądał na zrezygnowanego.

-Oczywiście. Może ja poczytam? Wyglądasz na zmęczonego.- zaproponował. Mam najlepszego chłopaka na świecie. Podałem mu książkę z uśmiechem.

-Snow stoi, kiedy wchodzę na lekcję greki. Siadam, nie patrząc w jego stronę.- Jego głos podczas czytania był niższy niż na codzień. Mógłbym go słuchać godzinami.- Zabiorę cię do McDonalda zaproponowała.- Zatrzymał się.- Co to McDonald?

-Restauracja.

-Dobre mają jedzenie?

-Czy ja wiem- wzruszyłem ramionami.- Nigdy tam nie jadłem.- Czytał dalej, okazało się, że Baz został porwany i zamknięty w trumnie na samym końcu wakacji. Było mi go szkoda.

-Co robisz? Warczy przez zęby. Biorę prysznic. Masz jakiś problem? Tak, ciebie.- Prycham pod nosem.- Gdzie byłeś? Nie. Twoja. Sprawa. Czuję przypływ magii i staram się uspokoić. Wyglądasz jak dupa z pokrzyw mamroczę.- Draco wzdycha.- Czy kogoś to bawi?- patrzy na mnie, a ja naprawdę staram się powstrzymać śmiech.- Nie było pytania.- Robi krótką przerwę po czym wraca do czytania.- Biorę szybki, cichy prysznic, a gdy kładę się w łóżku mam wrażenie, że kości skrzypią mi ze szczęścia. Na Crowleya, tęskniłem za tym łóżkiem, chociaż jest zakurzone i pozapadane a gęsie pióra wystają z materaca i wbijają się w skórę. Moja sypialnia w domu jest gigantyczna. Wszystkie meble mają setki lat i nie wolno mi niczego wieszać na ścianach ani przesuwać, bo dom jest zabytkiem.- Opisuje dom Baza, a a mam przed oczami Malfoy Manor.- Co kilka lat przychodzi ktoś z miejscowej gazety, żeby napisać o nim artykuł. Tamto łóżko jest ciężkie i z baldachimem, a z bliska widać czterdzieści dwa wyrzeźbione w ramie maszkarony. To łóżko w Watford jest mi bardziej bliższe. Przewracam się na bok i patrzę na Snowa. Śpi więc to nieważne, że mu się przyglądam. Robię to, chociaż wiem, że nie przyniesie mi to nic dobrego.- Coś mi tu nie gra. Baz jest wrogiem Simona. Tak się nie zachowują wrogowie.- Śpi skulony z podciągniętymi nogami i zaciśniętymi pięściami. Ma uniesione ramiona u opuszczoną głowę, a jego kręcone włosy spoczywają na poduszce,. Odrobina księżycowego blasku rozjaśnia jego głowę. [...] Kiedy byłem w trumnie, przesunąłem się bardziej w tamtą stronę. Odpłynąłem, żeby zachować rozum i jakoś przez to przejść. A kiedy czułem, że odpływam za daleKo, trzymałem się jednej pewnej rzeczy. Błękitnych oczu. Brązowych loków. Tego, że Simon Snow jest najpotężniejszym żyjącym czarodziejem. Nic nie może go skrzywdzić, nawet ja. Simon Snow żyje. A ja jestem w nim beznadziejnie zakochany.- Spojrzeliśmy po sobie.- Może miałeś trochę racji. Może faktycznie to jest podobne do naszego życia.

-Też podczas wojny trzymałeś się myśleniem o mnie?- zapytałem z rozbawieniem.

-Może.- Uśmiechnął się po czym przegryzł wargę. Poczułem jak się rumienię.- Chyba powinniśmy skończyć na dzisiaj.- Stwierdził przeciągając się.- Jestem padnięty.- Wstałem i wyciągnąłem do niego rękę. Pomogłem mu wstać.- Widzimy się na śniadaniu?

-Nie mogę cię odprowadzić do lochów?- zrobiłem maślane oczy. Zacisnąłem mocniej nasze złączone dłonie.- Jest późno, nikogo nie ma na korytarzach.

-Kochany, gryfoni nie mają wstępu do domu węża, nie pamiętasz?- poczochrał moje włosy.- Muszę iść. Do jutra.- I zostawił mnie samego, jak zawsze. 

Czytaj mi do snu | Drarry | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz