Rozdział X: Test

1K 83 72
                                    

TW: mocne zażenowanie wywołane Syriuszem, lemon

Byłem taki podekscytowany. Czułem, jakbym zaczął nowy rozdział w swoim życiu. W reszcie mogłem wstać rano, ubrać się i zejść na śniadanie do mojego c h ł o p a k a. Czułem się najlepiej na świecie. Potrzebny, kochany. Myślałem, że nic nie może mi tego zepsuć.

Na śniadaniu Draco jedynie się do mnie uśmiechnął, pomyślałem jednak, że to normalne. Przecież nie musimy od razu się całować przy wszystkich. Potem wyszedł z wielkiej sali o wiele za wcześnie. Na wspólną lekcje się spóźnił, w ogóle na mnie nie spojrzał. A kiedy spróbowałem go dorwać na korytarzu powiedział krótkie „cześć" i odszedł.

Tłumaczyłem sobie to brakiem czasu, przecież wieczorem się ze mną napewno spotka. Ale nawet nie mialem mu jak powiedzieć, że proszę go o przyjście na błonia. Specjalnie zrezygnowałem z bycia na czas na transmutacji, żeby go poszukać. Według planu miał teraz wolną lekcję. Zajrzałem na każdy korytarz, do wielkiej sali i już miałem się poddać, kiedy z biblioteki usłyszałem głośne śmiechy.

Jak najciszej tylko mogłem ruszyłem w stronę pomieszczenia. Pomiędzy regałami siedziała grupka ślizgonów. Rozpromieniłem się na widok blondyna. Już mialem im przeszkodzić w rozmowie, kiedy chłopak zauważył mnie i wstał z krzesła.

-Zaraz wracam- rzucił. Złapał mnie za przedramię i wepchnął głębiej pomiędzy półki. Uśmiechnąłem się czując jego bliskość.- Czemu nie jesteś na lekcjach?-wysyczał.

-Chciałem cię zobaczyć. Cały dzień mnie unikasz- wyszeptałem.

-Oh słonko, nie unikam cię- złapał moją twarz w dłonie.- Dzisiaj jest zwariowany dzień, wiesz?- pocałował mnie w czoło.- Co masz teraz?

-Transmutację- położyłem ręce na jego talii. Spiął się.

-To nie dobrze- wysapał.- McGonagall da ci szlaban za omijanie z nią zajęć.- Pokręciłem głową.

-Mam to gdzieś.- Przysnąłem się bliżej. Jego ręce zjechały na moje ramiona.

-Ale ja nie- wyprostował się.- Leć, jeszcze zdążysz.- Jęknąłem.- No, już. Wejdziesz i ładnie powiesz, że b a r d z o przepraszasz za spóźnienie, jasne?- spojrzał mi w oczy tym swoim przekonującym spojrzeniem.

-Mhm- przytuliłem się do niego.

-Draco kurwa co ty tam robisz?- Pansy wyszła zza regału. Z przyzwyczajenia odskoczyłem od chłopaka. Dziewczyna najpierw spojrzała z zapytaniem wymalowanym na twarzy na Draco, a dopiero potem z zaskoczeniem na mnie. Uśmiechnęła się.

-Błagam, jeszcze nikogo nie zaliczyłeś w bibliotece, co?- prychnęła.- Lepiej użyjcie zaklęcia wyciszającego. I nie za długo- dodała odchodząc. Spojrzałem na Draco. Miał zaciśnięte pięści. 

-Kto jeszcze wie?- zapytałem cicho. Miałem wrażenie, że nie ważne co powiem, będzie źle. 

-Tylko ona.- Zdziwiłem się. Zmarszczyłem brwi- no dobra, Blaise się domyśla.- uśmiechnąłem się lekko.- Lepiej już idź. Nie chcę, żeby naprawdę myślała, że wiesz...

-Rozumiem- wypaliłem czując jak moje policzki stają się krwiście czerwone.- Oh, Draco?- chłopak odwrócił się w moją stronę.- Spotkamy się wieczorem na błoniach?- zastanowił się.

-Nie wiem czy dam radę, wiesz...

-Nie no jasne- przerwałem mu- nie masz czasu.

-Postaram się.- Zapewnił znikając w głębi biblioteki.

***

Poszedłem na błonia z wielką nadzieją, że jednak mnie nie oleje. Czekałem długo, tak, że aż usiadłem na swojej szacie jak na kocu, żeby nie stać. Dzień był zaskakująco ciepły jak na grudzień. Sweter i koszula wystarczyły, żeby było mi ciepło.

Czytaj mi do snu | Drarry | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz