Rozdział 2

132 18 13
                                    

Louis pov

Obudziłem się rano i odwróciłem na prawy bok, gdzie smacznie spał sobie mój mąż. Jego piękne długie włosy opadały mu lekko na oczy, więc delikatnie podniosłem je do góry i przybliżyłem się do Harry'ego.

Zielonooki zaczął otwierać swoje zaspane oczka i jego ręką powędrowała na moją talię.

- Dzień dobry - powiedział zachrypniętym głosem - posłałem mu tylko szybkiego buziaka na przywitanie.

Nie potrafiłem skupić się na niczym, dzisiaj wieczorem czekały nas bardzo duże emocje. Wznowienie działalności One Direction, w końcu miliony fanów czekają na ten dzień od lat.

Tak naprawdę minęło zaledwie kilka godzin od momentu kiedy świat poznał nasza córkę, a już szykowaliśmy się do ogłoszenia końca 18-miesięcznej przerwy zespołu.

Z moich roztargnień wyrwał mnie Harry, który zapytał - Co taki zamyślony jesteś?

- Przepraszam, stresuje się.

- Obiecuję, że ten dzień będzie niesamowity! - brunet spojrzał mi głęboko w oczy i mnie objął.

Wiedziałem, że ten dzień będzie jednym z najlepszych, jednak przerwa według oficjalnych informacji miała trwać 18 miesięcy a prawda jest taka, że od samego początku było wiadome to, że potrwa ona kilka lat... 

Od razu po zawieszeniu działalności, zaczęliśmy walkę o wolność zespołu. Naszym marzeniem było uwolnić się od tego gnoja i w końcu zaczyna to się spełniać!

Ten facet zniszczył nas psychicznie, i po mimo tylu wspaniałych wspomnień każdy z nas bał się powrotu.

- Musimy się szykować - powiedział Harry, przy czym posłał mi buziaka w policzek i zebrał się do wstania z łóżka.

- Obudź Layle - krzyknął jeszcze w progu drzwi.

Co jak co ale w naszej rodzinie to właśnie Harry był osobą która motywuje wszystkich do działania - i za to go właśnie kochałem.

Layla pov

- Wstawaj mała jędzo! - takimi właśnie słowami, codziennie rano budził mnie mój tata a ja zawsze go ignorowałam, opatulałam się kołdrom i zasypiałam dalej, jednak tego dnia wstałam od razu.

Dzisiaj jest dzień w którym, będę towarzyszyć moim rodzicom w spełnieniu ich marzenia - pomyślałam.

Tak naprawdę dalej byłam w szoku, tym co stało się poprzedniego wieczóru a tutaj już szykowaliśmy się do kolejnego ważnego wydarzenia w naszej rodzinie.

- Za pół godziny musimy być w studiu - krzyknął z drugiego końca domu Harry.

-Już schodzę!

Założyłam na siebie jakieś dresy, prawdopodobnie były one Louis'a, na szczęście ten nie zauważył ubytków w swojej szafie.

Plus jest taki, że nie muszę się jakoś szczególnie ogarniać, bo na miejscu się mną kompleksowo zajmą. Uwielbiałam to uczucie, siedzę sobie na fotelu a sztab ludzi dba o to abym wyglądała jak milion dolarów.

Ruszyłam w kierunku schodów przy, których czekali już zniecierpliwieni rodzice.

- Czy to mój dres? - zapytał Louis.

- Niee, wydaje ci się.

- Gotowa, możemy jechać? - dodał Harry.

- Tak wcześnie? - uniosłam brwi.

- Musimy pogadać z Jamesem, muszą przygotować nas do nagrań, musimy przećwiczyć z chłopakami History i wiele innych rzeczy.

- Będziecie śpiewać History? - zapytałam, a w moim głosie można było usłyszeć podekscytowanie.

Mi Vida || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz