Wstałem jeszcze z łóżka i obszedłem na spokojnie mój pokój. Zaglądałem do szafek, oglądałem półki z nowymi zabawkami, zpenetrowałem biurko itp. Wreszcie natknąłem się na szafę było w niej sporo nowych ciuchów i duży kremowy miś. Z trudem wyciągnąłem go ale udało mi się położyć go na łóżku. Po chwili milczenia położyłem się przytulając go do siebie. Wiem że jest dopiero 16 ale dziwnym trafem byłem śpiący.
- Może rzeczywiście nie jest tu tak źle- szepnąłem sam do siebie po czym zamknąłem oczy i zasnąłem.
***
Minął już tydzień od naszej przeprowadzki. Cały dom był już umeblowany, wszystko było rozpakowane. To dzisiaj szedłem do nowej szkoły, to dzisiaj poznam nowych ludzi. Stresowałem się ale myślę że moi rodzice bardziej. Oni za to mieli pierwszy dzień w nowej i ważnej pracy, więc musieli się pokazać z jak najlepszej strony.
Siedziałem właśnie w pokoju i się kończyłem pakować. Byłem ubrany w ciemno-niebieską koszulkę, z czarnymi spodniami. Obok mojego plecaka leżała jeszcze bluza, którą miałem później założyć, była czarna z kapturem. Bardzo ja lubię, ponieważ w niej mogę się że tak powiem schować.
-Jeszcze tylko śniadanie i mogę iść
- Peter chodź już!- krzyknęła mama
- Idę- odpowiedziałem
Wziąłem plecak, zawiązałem w pasie moją bluzę i szybkim krokiem opuściłem pokój. Zbiegłem po schodach do jadalni gdzie czekała już na mnie moja mama.
- Okay, spakowałeś wszystko?
- Tak jest
- haha- zaśmiała się Mary
Mama wzięła mój granatowy plecak i włożyła tam moje drugie śniadanie. Po krótkiej chwili czekania na tatę pojechaliśmy naszym autem do mojej szkoły. Jechaliśmy około 7 min. Szkoła była naprawdę ogromna. Miała zielony kolor z seledynowymi paskami. To był mój pierwszy dzień więc byłem zmuszony wejść do placówki z moimi rodzicami. Przeszliśmy przez duże szklane drzwi. Za nimi stał portier(Wiem że raczej w USA nie ma portierów ale tak mi wygodniej), spytaliśmy się go o drogę do gabinetu dyrektora. Szliśmy przez dość długi korytarz w którym stały małe niebieskie szafki z numerkami. Doszliśmy do drewnianych drzwi, za nimi była sekretarka dyrektora kazała nam czekać w poczekalni. Po jakiś 5 min. Mogliśmy wejść. Rozmawiali o różnych rzeczach takie jak plan lekcji czy kontakt w razie kłopotów, ja akurat nie słuchałem. Bałem się swojej nowej klasy, zawsze miałem problem z koleżeństwem. Byłem tak przestraszony że nie zauważyłem kiedy moi rodzice żegnali się z dyrektorem.
***
Doszliśmy pod moją klasę. Już mnie żołądek ściskał.- Dobra Peter jak nauczycielka przyjdzie to wejdź i się ładnie przywitaj- wspomniała mama
- Wiem- spuściłem głowęRodzice wiedzieli że zawsze się bałem zapoznawać z nowymi ludźmi więc mieli świadomość, iż nie tak łatwo się przyzwyczaję do nowej szkoły. Ale dobra trzeba w końcu tam wejść. Na zegarku była już 8 więc to był czas rozpoczęcia zajęć. Moją pierwszą lekcją była wych. Więc mogłem od razu poznać moją wychowawczynie.
- Dzień dobry- usłyszałem zza pleców
-oh, dzień dobry- odpowiedzieli
rodzice
-A to zapewne nasz Peter- nauczycielka klękneła na jedno kolano
- Ah tak, dobry- wyszeptałem trzymając w piąstkach spodnie.
- Przepraszamy panią, jest trochę nieśmiały.
- oh, spokojnie to u nas w szkole normalne pierwsze wrażenie.- powiedziała- Peter zapewne już wiesz, jestem twoją wychowawczynią i nauczycielka języka polskiego.Nie odpowiedziałem jej, tylko dyskretnie się na nią spojrzałem.
Była ubrana w czerwoną koszulkę z krótkim rękawkiem, jej spodnie były lekko niebieskie. Miała brązowe włosy i okulary z czarną oprawką. Wyglądała na osobę miłą i młodą.-Dobrze to my już pójdziemy- powiedział tata, jeszcze tylko się ze mną przytulili i pożegnali. Po czym poszli do swojej nowej pracy.
*
Pani mnie przez chwilę uspokajała i zapewniała, że wszystko będzie dobrze i że to naprawdę miła oraz koleżeńska klasa. Postanowiłem jej uwierzyć, skoro zna ją lepiej niż ja to nie miałem siły jej zaprzeczyć.***
Minęły już trzy lekcjie a ja już znalazłem dużo przyjaciół. Nie wiem czym się zadręczałem. Atmosfera w klasie jest naprawdę miła. Jest tu spokojnie i nikt nie podnosi głosu. Wszyscy naprawdę są koleżeńscy. Na każdej dotychczasowej przerwie ktoś się do mnie odzywał. To było miłe.***
Dzień minął mi naprawdę przyjemnie. Wszystko przeszło gładko. Właśnie wychodziłem z klasy rozmawiając z moim nowym przyjacielem, miał na imię Ned. Był bardzo miły, może trochę większy i grubszy był ode mnie ale to mi nie przeszkadzało. Mial ciemną karnację, był ubrany w pomarańczowa koszulkę i czarne spodnie. Jego plecak był czarny z obrazkiem jednej części Gwiezdnych wojen. Gadaliśmy o najnowszym zestawie z edycji Star Wars. Miał ponad 700 klocków. Ned lubił takie rzeczy więc ciągle na niego zbierał.
Tak się zaglądaliśmy że nie zauważyliśmy że jesteśmy już na przed wejściem do szkoły. Oboje zauważyliśmy naszych rodziców którzy czekają w autach. Pożegnaliśmy się przybiciem piętki i ruszyliśmy do rodziny._______________________________________
ohayo~ dziubki 1263 słowaTo dopiero 2 rozdział po długim czasie. Przez chwilę nie mogłam pisać przez szkołę więc jeśli ktoś przeczytał.. aaa mam taką nadzieję 😌 to przepraszam. Teraz obiecuję że 3 rozdział pojawi się niedługo.

CZYTASZ
"Wszystko jest dobrze"- | IronDad |
Fanfiction- Dlaczego do cholery tu jesteś ?! Poradzę sobie sam jak zawsze. Czemu mnie nie zostawisz?! Czemu to robisz ?! Czemu chcesz mi pomóc?! - zapytał odsłaniają pierwszy raz swoją prawdziwą, zaplakaną twarz. Po krótkim milczeniu odpowiedział - Bo mi na...