POV: Josh-Do zobaczenia słońce- Mówię tuląc Valentinę.- Mam nadzieje, że nie dasz się naszemu Theosiowi zbyt szybko. Pamiętaj, relacja czysto koleżeńska jest świetnym początkiem związku.
-Coś ty brał Josh?- Odsuwa się ode mnie.
-Xanax, a co?- Mówię, jakbym mówił o pogodzie.- Żartuję przecież. Nic nie brałem, jestem taki z natury.
-Ta? Mam już współczuć twojej mamie, czy poczekać aż się rozkręcisz?
-Ranisz mnie moja droga.
-Nieważne. Będę tęsknic Jo.- Ponownie się do mnie przytula.
-Jak wrócisz z brzuchem to wykastruję Theodora plastikowym nożem.
-Ja tam jadę na najniebezpieczniejszą misję w moim życiu, a ty się martwisz o moją ciążę, której nie planuję.
-No chyba o coś się muszę martwić, nie?
-To się martw o moje życie!- Podnosi głos, po czym się szeroko się uśmiecha.
-Masz rację, możesz nie przeżyć porodu.
-Wiesz co Josh, ja to już pójdę.
-Miłego pobytu, ale pamiętaj nie za miłego!- Krzyczę za nią gdy wychodzi z mojego domu.
To się tylko tak wydaje, że się o nią nie martwię, a prawda jest taka, że cholernie się boję, że coś się jej stanie. Po prostu jest dla mnie najważniejsza, a Evansowi nie ufam na tyle, żebym był pewien, że z nim nic jej się nie stanie. Nie wiem co między nimi jest, ale Valentina jest z nim szczęśliwa. Znaczy, przeważnie tak jest.
***
Wychodzę z łazienki owinięty od pasa w dół białym ręcznikiem. Kropelki wody ciekną z moich blond włosów i opadają na podłogę tworząc na niej mokre ślady. Wchodzę do mojego pokoju i odblokowuję telefon.
Od: Jasmine
Co powiesz na spotkanie w barze ze znajomymi Charliego?
Do: Jasmine
O której?
Od: Jasmine
Za godzinę, przyjadę po ciebie.
Blokuję urządzenie i odkładam je na stolik nocny. Podchodzę do komody, z której wyjmuję czyste ubrania oraz bieliznę i wracam do łazienki. Suszę włosy i zakładam na siebie przygotowane ubrania. W pełni ubrany wracam do pokoju. Biorę telefon i paczkę papierosów razem z zapalniczką, wychodzę na balkon i siadam na fotelu. Wyjmuję z paczki używkę i odpalam ją. Odblokowuję Iphone'a i przeglądam media społecznościowe. Po kilkunastu minutach wracam do środka, łapię paczkę airwaves i wysypuję na dłoń dwie gumy, po czym wrzucam je do buzi. Zerkam na godzinę w telefonie i zbiegam po schodach na dół. W przedpokoju zakładam buty i wychodzę na dwór. Wsiadam do samochodu mojej przyjaciółki.
-Siema, moje pierwsze pytanie brzmi, czy ta Monica od siedmiu boleści też będzie?- Mówię zapinając pas.
-Taa, niestety będzie.
-Nie lubię suki, jest zbyt pewna siebie.
-Zgadzam się. Ale słyszałeś jak wtedy Theo obronił Val, Monica przegrała definitywnie.
-Tak, moje prosiaczki są przeurocze.
-Czemu prosiaczki?
-Bo małe świneczki są tak samo urocze jak oni.
***
Razem z Jasmine wchodzimy do baru Dirty. Szukam wzrokiem naszych znajomych, a już po chwili siadamy z nimi na kanapach przy jednym ze stolików. Jak to jest, że ładni ludzie mają ładnych znajomych? Wszyscy znajomi Theo są serio śliczni. Cassie ma wyjątkową, delikatną urodę. Ma piękne rude włosy, a jej rysy twarzy są wręcz anielskie. Monica charakteru nie ma za ciekawego, ale nadrabia wyglądem. Trzeba jej to przyznać. Dominic i Charles są do siebie bardzo podobni, obaj mają ciemne włosy i ciemne oczy, oraz niemal takie same rysy twarzy. Może to bracia? Thomas nie jest niczym specjalnym, ale wygląda całkiem okej.
CZYTASZ
Dirty Game
RomanceCo się stanie jeśli dziewczyna szukająca szczęścia pozna chłopaka, który da jej upragnione szczęście? Prawdopodobnie doszczętnie ją to zniszczy.