14. Pierwszy krok

369 16 0
                                    

Odkładam na biurko mojego laptopa. Biorę leżący na łóżku telefon i wkładam go do dużej kieszeni bluzy mojego brata, którą kiedyś mu zabrałam. Wychodzę z pokoju z zamiarem zejścia po schodach, jednak moją uwagę przyciąga głos mojej mamy dobiegający z jej sypialni. Marszczę brwi i podchodzę do uchylonych drzwi. Widzę jak krąży po pokoju rozmawiając, a raczej kłócąc się z kimś przez telefon.

-No jakbym nie wiedziała -Założę się, że właśnie przewróciła oczami- On z tobą nigdzie nie pojedzie, nawet cię nie zna. Co ja mam mu niby powiedzieć, Słuchaj Leo, twój prawdziwy ojciec chce zabrać cię na wycieczkę? -Unoszę w zdziwieniu brwi i otwieram szerzej oczy. Moja mama nic nie mówi, więc pewnie słuch wypowiedzi drugiej osoby- Nie i koniec- Rozłącza się i siada na łóżku. Chowa głowę w dłoniach. Pchnę drewnianą płytę i wchodzę do pomieszczenia.

-Z kim i o czym rozmawiałaś?- Pytam zwracając na siebie jej uwagę.

-Podsłuchiwałaś? - Jej rozbiegany wzrok pada na moich oczach, w które twardo patrzę.

-To jest dla ciebie najważniejsze? -Pytam nie kryjąc zdenerwowania- O czym rozmawiałaś?

-Nie muszę ci się tłumaczyć, za to ty musisz mi powiedzieć jedną rzecz. Kim, do cholery jest Theodore Evans?

-Moim chłopakiem, przecież wiesz -Wzruszam ramionami w coraz większym zdezorientowaniu.

-Nie kłam mi w oczy Valentina, doskonale wiem, że nie jesteście parą. Szantażował cię?

-Co? Oczywiście, że nie. O co ci chodzi?

-On nie jest dobrym towarzystwem dla ciebie, masz zerwać z nim wszelkie kontakty.

-Nie będziesz mi wybierać znajomych, poza tym, co ci w nim nie pasuje?

-Coś, co jest wystarczającym powodem do tego, żebyście zerwali znajomość.

-No tak, jeszcze większymi szyframi mów, na pewno zrozumiem -Wyrzucam ręce do góry, aby pokazać moją frustrację.

-Jesteś moją córką i masz się mnie słuchać. Jak mówię, że masz przestać spotykać się z tym chłopakiem, to robisz to bez żadnego ale. Wiem co jest dla ciebie dobre.

Nie chcąc się z nią dłużej kłócić, wychodzę z pokoju i trzaskam za sobą drzwiami. Zbiegam po schodach, w przedpokoju zakładam buty, zgarniam z komody klucze do samochodu i wychodzę z domu. Wsiadam do auta i wyjeżdżam z podjazdu w kierunku domu Josha. Co ona sobie w ogóle myśli? Nie będzie mi wybierać znajomych! I co jej do cholery nie pasuje w Theo? I z kim rozmawiała? Boże.

Po kilku minutach parkuję przed domem Josha i wysiadam z samochodu. Podchodzę do drzwi wejściowych zamykając samochód z pilota. Wchodzę bez pukania i zdejmuje buty w przedpokoju. Po chwili wbiegam po schodach i również bez pukania wchodzę do pokoju Josha. Staje jak wryta, gdy zauważam w pokoju Dominica, który stoi na środku pokoju. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest bez koszulki, a jego ustami zajmuje się również półnagi Josh. Mrugam szybko, aby upewnić się, że to mi się nie przewidziało. Pośpiesznie zamykam drzwi i zbiegam po schodach. Zakładając buty czuję na ramieniu dłoń, więc odwracam się.

-Kochanie...-Zaczyna Jo drapiąc się po karku.

-Nic nie mów, wracaj do niego -Unoszę kącik ust widząc poszerzający się uśmiech Josha. Chłopak całuje mnie w czoło i pośpiesznie wraca do swojego pokoju.

Wychodzę z domu chłopaka i wsiadam do samochodu. Przez następną godzinę kręcę się bez celu po ulicach Houston, aż w końcu decyduję się na zatrzymanie się na plaży, na której spędzam resztę dnia starając się ułożyć wszystko w głowie.

Dirty GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz