#5

101 5 0
                                    

Zamykałam drzwi Lokiego od komnaty. Aby przypadkowo go nie zbudzić.

Dalej dreptałam do stajni, piękny czas na przejażdżkę.

Coś mnie ruszyło, aby się zatrzymać. Dlatego tak zrobiłam, obróciłam się z szatańskim uśmiechem, wróciłam do komnaty Lokiego. Weszłam do środka, podeszłam do łóżka na którym sobie tak słodko spał. Szkoda by było go obudzić. Na pewno jest zmęczony.

Położyłam się obok niego i zastanawiałam się, jakby go tu zwalić na ziemie. Chociaż nie. Za dużo hałasu by narobił. Kiedy się tak zastanawiałam, nie poczułam, że jestem obserwowana.

-Co ty tu robisz?- Zapytał pół przytomnie.

-Mnie tu nie ma, masz zwidy.- Zaczęłam można powiedzieć wpełzać pod łóżko.

-Wariatka.

-Żadna wariatka.- Odezwałam się spod łóżka.

-Wyłaź stamtąd, czemu mnie budzisz?

Wychodząc spod łóżka otrzepałam się z niewidzialnego kurzu.

-Otóż kłamiesz, bo ja cię wcale nie obudziłam, sam sie obudziłeś. Ja w tedy byłam w trakcie myślenia, jak cię obudzić.

-To prawie to samo. Tylko, po co?

-Ponieważ już nie zasnę. Chciałam się wybrać na przejażdżkę konną. Co ty na to?

-Naprawdę? Przejażdżka? Nic lepszego nie wymyśliłaś?

-Możemy popływać w bajorku, jeżeli jazda ci nie odpowiada.

-Dobra już lepsza ta jazda, a czy szanowna księżniczka zamierza jeździć na koniu w sukni?

-Tak, a ty nie zamierzasz w piżamie?

-Zamierzam.

Wstał z łóżka. Wyszliśmy z komnaty i w ciszy podążaliśmy w kierunku stajni.

Kiedy wyszliśmy z zamku. Zaczęłam biec w upragnionym kierunku. Oczywiście, żeby zająć swojego kochanego ogiera.

Kiedy obracałam głowę, aby zobaczyć reakcje Boga kłamstw. Zdziwił mnie widok biegnącego mężczyzny. Co było spowodowane tym, iż przyspieszyłam. Ze mną nie wygra, uśmiechnęłam się łobuzersko, troszkę zwolniłam po czym podłożyłam mu nogę.

Jak długi poleciał na ziemie. Z gracją minęłam mojego przyjaciela i dalej biegłam ile sił w nogach. Nie obracałam się, żeby tylko nie zwolnić. Dobiegłam do stajni, weszłam po cichu do środka, zaraz za mną bóg kłamstw.
Podeszłam do mojego czarnego ogiera, który kiedy tylko do niego podeszłam obudził się. Loki stał niedaleko mnie oglądając inne konie.
Obróciłam się do niego.

-Sugeruje, abyś wybrał szafira, lubi nowe osoby.- Wskazałam na brązowego konia, który stał przed mężczyzną.

-Jeżeli tak mówisz, to dobrze, niech będzie szafir.

Otworzyliśmy boksy w których znajdowały się konie, aby zaprowadzić je na dwór. Kiedy próbowałam sama wskoczyć na konia, co nie bardzo mi się udawało. Loki podsadził mnie za co byłam mu wdzięczna. Uśmiechnęłam się do niego pełna wdzięczności.

Czarnowłosy za to wskoczył na swojego konia bez żadnych przeszkód.

Ruszyłam pierwsza, bóg zaraz za mną, zaczęliśmy galopować w ciszy. Zwiedziliśmy pobliski las, za lasem zatrzymaliśmy się na łące. Zeszliśmy z koni, które puściliśmy, aby się trochę napasły.

Niesamowite jak noce potrafią być piękne. Położyłam się na trawie i podziwiałam gwiazdy, obok mnie położył się mój przyjaciel.

-Jestem ciekawa czy na ziemi również tak pięknie widać gwiazdy.

You are not a monsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz