Rozdział 5

478 38 4
                                    

Rozdział 5

*Luke*

Od kilku dni nie potrafiłem przestać myśleć o Margaret .Jej obecność sprawiała że nie potrzebowałem już niczego więcej do szczęścia . To w sumie dziwne bo miałem już ...

-Luke !- podniosłem głowę i spojrzałem na przyjaciela

-Co się z tobą dzieje ?

-Nic.

-Stary ... znam cię za dobrze , więc ?

-Nic się nie dzieje .-powiedziałem wstając i kierując się do mojego pokoju .Prawda była taka że dużo się działo .Moją głowę zaprzątały myśli o dziewczynie którą znałem kilka dni. Jej kasztanowe tęczówki powracały za każdym razem gdy zamykałem oczy . Kilka razy chciałem do niej zadzwonić jednak ciągle była jedna przeszkoda . Nie miałem jej numeru .Chwila miąłem numer do jej ..przyjaciółki . Podszedłem ( a raczej podbiegłem ) do szafy i zacząłem przeszukiwać kieszenie bluzy .Po chwili znalazłem karteczkę z numerem . Wybrałem numer i nacisnąłem zieloną słuchawkę .Po kilku sygnałach odezwał się słodki głosik dziewczyny .

-Halo ?

-Yyy ...to ja Luke chciałem zapytać ... czy ...mogłabyś mi ..podać numer ... do Margaret .-powiedziałem jąkając się , co było do mnie nie podobne .

-Luke ? Po co ci numer Mer ? - powiedziała zdezorientowanym głosem

-Bo ja ... chciałabym się zapytać .. czy .. znaczy jak czuje się jej mama .

-....To ja zaraz wyśle ci smsem .-powiedziała lekko zdziwiona

-Dzięki .-rozłączyłem się , zastanawiając się co mi odbiło żeby do niej zadzwonić . Po chwili dostałem wiadomość z numerem Margaret . Chwilę patrzyłem się w ekran telefonu zastanawiając się co zrobić. Po 5 min stwierdziłem , że najlepszym rozwiązaniem będzie wiadomość .

Luke :

Hej , z tej strony Luke . Chciałem się zapytać jak tam twoja mama ?( i proszę nie pytaj skąd mam twój numer )

*Margaret *

Od dnia trafienia mamy do szpitala nie chodzę do szkoły i nocuje w szpitalu .Moje oczy są podkrążone a policzki opuchnięte od płaczu , jednym słowem wyglądałam strasznie , ale jakoś mnie to nie obchodzi .Lekarze stwierdzili przyśpieszenie się rozwoju choroby , co równało się z wcześniejszą śmiercią . Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi ale nie wiedziałam że tak szybko .Miałyśmy mieć jeszcze pół roku a zostało zaledwie kilka miesięcy . Teraz liczyła się tylko ona ,dlatego chciałam wykorzystać czas jaki nam pozostał jak najlepiej .Prawda była taka , że przez ostatnie kilka lat straciłyśmy kontakt i to przeze mnie. Teraz chciałabym cofnąć czas . To straszne że jedna chwila może uświadomić tak wiele .Poczułam jak po moim policzka spływa kolejna łza , szybko wytarłam ją skrawkiem rękawa bluzy . Poczułam wibrację w tylnej kieszeni spodni , sięgnęłam po telefon , spodziewając się kolejnej wiadomości do ojca weszłam w skrzynkę SMS . Myliłam się, nową wiadomość dostałam do nieznajomego mi dotąd numeru . Weszłam w nią aby poznać jej treść i szybko okazało się nieznajomym jest blondyn który ostatnio na mnie wpadł . Uśmiechnęłam się pod nosem na to wspomnienie i powędrowałam wzrokiem na moją koszulkę na której ciągle był ślad po kawie. Luke okazał się nawet spoko chłopakiem , choć trzeb przyznać że trochę niezdarnym .

Margaret:

Hej , z mamą nie jest najlepiej ale miło że się pytasz .

Nie czekałam długo na odpowiedź .

Luke :

Właściwie to był tylko pretekst , żeby do ciebie napisać :)

Muszę przyznać ,że dzięki tej wiadomości mój humor się troszeczkę poprawił ( podkreślam troszeczkę) .

Margaret :

Jestem aż tak straszna że bałeś się napisać ?hahah

Luke :

Nie , ale za to strasznie ładna J

Poczułam że moje policzki się czerwienią a na twarzy mimowolnie pojawia się lekki uśmieszek .Jezu co się ze mną dzieje ? Mówiąc to w myślach, potrząsnęłam prawie niezauważalnie głową. Nie zdążyłam jednak odpowiedzieć bo przyszła 2 wiadomość .

Luke :

Mam do ciebie dość nie typowe pytanie , czy zechciałbyś pójść ze mną na koncert NIRVANY w tą sobotę ? Mam 2 bilety i nie mam z kim iść .

Margaret :

Żartujesz ? Oczywiście że pójdę . Kocham ich .

Luke :

Serio ? Jesteś pierwszą dziewczyną jaką znam która lubi ten zespół co ja .

Margaret :

Właściwie to wolę Green Day ale NIRVANA jest na 2 miejscu . J

Luke:

To może spotkamy się na miejscu o 18 ?

Margaret :

Ok , czyli w sobotę o 18 ?

Luke :

Tak , nie mogę się do czekać J

Margaret :

Ja też J

Nie mogłam uwierzyć , że idę na koncert NIRVANY i to z chłopakiem którego praktycznie nie znam . Chwila a co z mamą ? W tej chwili mój dobry humor odszedł w zapomnienie.

-Margaret - usłyszałam głos mojego taty i momentalnie podniosłam głowę do góry .

-Cześć - powiedziałam słabym głosem

-Dlaczego nie poszłaś do domu ? -powiedział troskliwym głosem i usiadła obok mnie .

-Nie chcę zostawiać mamy samej .... Tato .... Dlaczego to mama jest chora ja powinnam teraz tam leżeć i tak mnie nikt nie potrzebuje .-z moich oczu popłynęły łzy a mój ojciec widząc to przytulił mnie

- Kochanie , nie mów tak jesteś potrzebna na tym świecie i uwierz mi mama jest prawdziwym aniołem ,dlatego bóg zabiera ja do siebie ... wiem że jest ci trudno ale powinnaś pójść do domu wyspać się, wykąpać. Jestem pewny, że mama nie chciałby żebyś przez nią zawaliła szkołę .

- Ale kto zostanie z mamą ?

-Jest tu dużo lekarzy bez ciebie na pewno dadzą rade , nie martw się o to .- mówiąc to pocałował mnie delikatnie w czoło . Chwilę tak siedzieliśmy aż zostałam zmuszona do wrócenia na jakiś czas do domu . Zajechaliśmy do domu w którym mieszkam z mamą po moje rzeczy bo mój tato stwierdził, że nie powinnam być teraz sama . Weszłam i ledwo powstrzymywałam się od płaczu , każda rzecz przypominała mi o mamie .Postanowiłam wziąć zwykłą czarną bluzkę , dresy i pojedyncze kosmetyki . Gdy schodziłam po schodach postanowiłam pójść do pokoju mamy i wziąć jej coś do szpitala . Weszłam po powoli od razu kierując się do szafy . Wzięłam kilka rzeczy i spakowałam do torby gdzie były już moje ciuchy . Zerknęłam jeszcze raz do szafy ,żeby sprawdzić czy na pewno wzięłam wszystko co chciałam ,jednak zauważyłam że pod ubraniami leży jakiś list .Nie zastanawiając się wzięłam go do ręki .

-Margaret czas na nas !-usłyszałam głos taty z dołu , i szybko włożyłam list do torby .

- Już idę !- zawołałam zamykając torbę .

>>>>> Hejka , na samym początku chiałabym wam życzyć wesołych świąt i mokrego dingusa (nie wiem jak to się pisze ) . Przepraszam , że rozdział pjawił się tak póżno ale było to spowodowane na początku prakiem czasu a potem internetu . Mam nadzieję , że wybaczycie mi wszytskie błędy itd. Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał i ciekawi was dalszy los Mer :) <<<<<<

Cool KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz