Na samym początku mówię, że nie uważam Wilbura za chorego psychicznie lub cokolwiek. Po prostu wpadł mi taki pomysł do głowy i według mnie najbardziej pasuje do niego Wilbur. Prawdopodobnie przez jego kanoniczną śmierć na dsmp. (Taki funfackt wpadłem na to w sylwestra przy odliczaniu)
______________________________
TW: samobójstwo
Wszyscy byli na jednej imprezie za chwilę miało zacząć się odliczanie, zostało nie całe pół godziny i każdy zacznie celebrować nowy rok, ale nie on. On ma inne plany. Impreza na dachu jest jak znak. Po prostu czuje, że to odpowiednia chwila. Stoi sam z boku i przypatruje się, jak ludzie się śmieją i razem tańczą. Widzi Tommy'iego, który rozmawia z Tubbo i z Ranboo, widzi Niki, która śmieje się z Jackiem. Widzi też Phila z jego żoną i Techno śmiejących się. Nikt nie zwraca na niego większej uwagi, ale jemu to odpowiada. Siedzi i przypatruje się wszystkim. Co jakiś czas zerka na zegar i kontroluje czas. Postanawia podejść na chwilę do stołu i nalać sobie trochę alkoholu do kieliszka. Nie jest do końca pewny co pije, ale nie jest złe. On nie jest wybredny, wystarczy mu taki trunek. Po opróżnieniu pierwszego kieliszka, napełnia drugi, a później trzeci. Gdy jest troche podpity postanawia wrócić na swoje miejsce. Dach, który wszyscy wynajęli na czas imprezy jest całkiem spory, udało się nawet przynieść tutaj ekran podpięty piętro niżej. Budynek jest dosyć wysoki, prawie cały jest ogrodzony barierkami, ale jest parę miejsc w których ich brakuje. Zamiast nich są jakieś doniczki z roślinami, albo inne rzeczy tego typu. Miejsce niemal stworzone dla samobójców. Czego chcieć więcej, alkohol pod ręką, muzyka w tle, za chwilę fajerwerki i trzydziesto-piętrowy budynek. Jedyne co mu się nie podoba, to trauma jaką będą mieli jego przyjaciele. Nie chce ich krzywdzić, ale nie widzi innego rozwiązania. Już postanowił i nie zmieni swojej decyzji. Zegar na ekranie pokazuje 23:58, każdy podchodzi do swojej grupki przyjaciół i ustawia się przy barierkach aby mieć jak najlepszy widok na pokaz fajerwerków. Nikt nie zwraca na niego uwagi, każdy stoi po przeciwnej stronie budynku. Idzie po ostatni kieliszek alkoholu i wraca na swoje miejsce idealnie na rozpoczęcie odliczania. 10...9...8...7...6...5...4..3...2... i 1 nie patrząc za siebie, po prostu skacze, przez dłuższą chwilę czuje, że spada, a potem jest nic. Nie ma ciemności, to po prostu koniec, dokładnie tak jak on chciał.
//Nie jest to jakiś długi one-shot, ale chyba jest git nie?
Jak ktoś nie przeczytał informacji na początku to proszę się wrócić, bo nie chce się przed niczym tłumaczyć. Uważam, że wszystko jest odpowiednio wytłumaczone, a nawet jeśli to imię bohatera nigdy nie zostało użyte.
~Pozdro lay!
CZYTASZ
One-shoty z DreamSMP, bo czemu nie?
FanfictionPo prostu one-shoty, jakieś pseudo poezje mojego autorstwa „" wszystkie inspiracje zawsze w mediach pod danym rozdziałem