Po przyjściu do młodego McCall'a, ten szybko zabrał dziewczynę do dolnego stopnia domu.
Chimerze jednak się to nie spodobało, gdyż ta chciała wyjaśnić sprawę jej ojca z jego alfą.
Niestety, Scott był w innym pokoju.Tara i Henry zrobili kilka rund między sobą, nie używając całej siły w obawie skrzywdzenia drugiego. Chimera założyła właśnie rękawice bokserskie i zaczynała uderzać worek treningowy, gdy chłopak ćwiczył uniki.
- Czujesz się winna?- Spytał niespodziewanie, wchodząc na niewygodny temat.
Tara przestała bić worek i jej szaro-zielone tęczówki napotkały spojrzenie orzechowych oczu.
Biło od nich zmartwienie.
- Czy czujesz poczucie winy?- Spytał ponownie, odwracając wzrok.
Tara nierozumiejąc o co mu chodzi, westchnęła.
Lecz chwilę później dotarło do niej o czym on mówi. Zalała ją złość.
- Żartujesz sobie!?- Wyrzuciła, próbując opanować nerwy.
- Nie.- Odpowiedział spokojnie McCall, lecz chimerę zdenerwowało to bardziej.
Tara pokręciła głową, niedowierzając.
- Nie wierzę. La connerie.- Warknęła, po czym kontynuowała ze zdziwioną miną wilkołaka.- Nie rozumiesz..- Zaczęła dziewczyna, mocno uderzając w worek treningowy.
- ..Kurwa..- Kolejne dwa ciosy.
- Oni zabili moich rodziców!- Krzyknęła, uderzając całą siłą w worek, przez co poleciał na drugi koniec pomieszczenia.Henry odsunął się od dziewczyny, zmierzając ją zdenerwowanym jak i zmartwionym spojrzeniem. Tara zamknęła oczy, głęboko wciągając powietrze.
- Tara..- Zaczął opiekuńczo McCall.
- Nie!- Odwarknęła.
- Przestańcie mnie wszyscy do cholery jasnej oceniać! Raeken to moje nazwisko, jak i Dunbar. Przestańcie zachowywać się jakbyście uważali Łowców za kurwa niewinnych ludzi!
Nie możesz uratować wszytkich!- Krzyknęła, jej oczy świeciły mocną zielenią, a na jej szyi i dłoniach z pazurami, pojawiły się cętki.
- Cholera.- Syknęła, widząc brązowo-zielone plamki. Umiała panować nad cętkami jaguara, jak i skórze kanimy, lecz teraz..po prostu straciła kontrolę. Gniew i zmęczenie przejęło władzę i nie mogła temu zaradzić.Henry osłupiały po tym co powiedziała, stał na środku pomieszczenia, ślepo się w nią wpatrując. Jak mogła tak po prostu...
- Mam dość, idę porozmawiać z twoim ojcem.- I zanim Henry się odwrócił, Tara sprintowała schodami na górę.
Zdążył jeszcze coś krzyknąć, lecz chimera była już w salonie.- Heej, wujku Scott.- Zaczęła Tara niewinnie, uważnie obserwując szok malujący się na twarzy alfy.
- Tara.- Przytaknął, by mówiła.
- Takie małe pytanko mam.
- Słucham?
- Co miałeś na myśli, mowiąc o Theo.- Warknęła zmieniając ton głosu, zbliżając się do Scott'a.
Alfa przybrał kamienną twarz, upijając łyk przygotowanej wcześniej kawy.
Chimera świdrowała przez niego wzrokiem, próbując wyczytać z jego chemosygnałów i ciała, jakichś wskazówek.Nic.
- Nie ja powinienem Ci o tym opowiadać.- Żachnął starszy McCall, odwracając się i idąc w stronę kanapy.
W Tarze się gotowało.
Już miała iść z warkotem na Scott'a, gdy mocne uciśnięcie na ramieniu, zaprzestało jej czynność.
- Tara, nie.- Usłyszała poważny głos swojego chłopaka, lecz zrzuciła jego ręke i mrucząc coś pod nosem, poszła do piwnicy po swoje rzeczy.
Henry zdezorientowany spojrzał na oddalającą się Tarę, a później na swojego tatę.
Scott zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś, po czym wrócił do picia kawy.Kojotołak pobiegł szybko do piwnicy, ale spotkał ubraną Tarę na schodach.
Dziewczyna nie była w humorze by ktoś ją zatrzymywał, więc fuknęła na Henrego, aby zszedł jej z drogi. Ten pokręcił głową.
- Henry, przestań.- Powiedziała, siląc się na spokój.
Chłopak spojrzał na nią smutno.
- Nie. Prosze Cię, Ra. Daj sobie pomóc.- Powiedział Henry, a Tara patrzyła na niego z osłupieniem.
- Nie chcę pomocy.- Warknęła, a jej oczy ponownie zalśniły mocnym kolorem szmaragdu.
- Ty jej potrzebujesz.- Henry uważnie dobierał słowa, by jeszcze bardziej nie rozzłościć swojej partnerki.
Tara zrezygnowana westchnęła i spojrzała w oczy starszemu.
- Przestańcie próbować mi pomóc.
Mam wszystko pod kontrolą. Naprawdę.- Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo.
CZYTASZ
Tara Raeken-Dunbar II // Samotna chimera
FantasíaDruga część książki „Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy Człowiek?" . - Zabicie twoich bliskich, to dopiero początek.... Rozpocznę bitwę.- Zaśmiała się Monroe. Tara spojrzała jej w oczy. - Chcesz bitwę? Ja dam ci wojnę. ••• Tara po śmierci najbliższy...