01 - DRZEWO

8 3 2
                                    

           ( ROZDZIAŁ POCZĄTKOWY -                   
                   WPROWADZAJĄCY. Przepraszam ze ta ko długi, ale i tak dziele rozdziały na 4 😜 )

   DLA SAMA N

                        ROZDZIAŁ 1
 
Bolała mnie już pupa od ciągłego anglezowania na Cierniu. Mój czarny koń pędził przez las w stornę coraz bardziej powiększającego się  szyldu Elfiej Akademii. Nie mogłam się już doczekać i ciągle o tym myślałam, ale przeszkadzał mi chałas z drogi. Inni kadeci chałasowali jak by właśnie zaczeło się rozdawanie prezentów w pierwszy dzień Tygodnia Papugi. Święta pokoju i parad.

Prubowałam wodzą skierować Ciernia głębiej w las, ale nagle jak by zamienił się w kamień. Jechał dalej tuż przy drodze.

- Głupek. – szepnełam, a on zarżał

Potem jęknełam i zaczełam rozmyślać o akademii i życiu. Jak będzie wyglądał mój pokój? Jaki będzie mój pomocnik magiczny i kim, lub czym będzie? Jak będę się tam czuła... Tyle było tych pytań, że przestałam wymyślać odpowiedzi. Potem na horyzoncie zobaczyłam bramę. Skierowałam konia na drogę. W zasadzie nie wiem czy można wydaptaną, szeroką na trzy konie ścieżkę w środku lasu nazwać drogą. Choć wśród elfów Akademia była znana, mało kto wiedział, gdzie się tak naprawdę znajduję i tak miało narazie pozostać.

Wjechałam przez starą, srebrną bramę, która zaczeła powoli pokrywać się rdzą. Za nią zaparło mi dech w piersiach. Przede mną stał ogromny, szorstki, pachnący świeżością dąb. Gdzie niegdzie miał okna. Prowadziła do niego kamienna dróżka, kótra potem przed wrotami zawracała. Wolno jechałam rozglądając się wokoło.

Potem dotarłam do srebrnych wrót w drzewie z mnóstwem równych wyżłobień w kształcie walczących zwiarząt. Panter, lwów, niedzwiedzi, orłów... Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a w ustach poczółam metaliczny smak krwi. Pokręciłam głową by odpędzić wizje. Skierowałam Ciernia na prawo. Z łatwością z niego zeskoczyłam, i upadłam na zgięte nogi.

- Jaka gracja!- Usłyszałam rozbawiony głos za sobą.

Odwruciłam się. Miała na sobie czarne, długie ogrodniczki. Pachniała morzem i wiśnią.

- Dzięki.- na widok jej pogodnej twarzy równierz się uśmiechnełam.

- Nesta - przedstawiła się i wyciągnąła do mnie ręke.

- Astia.- z wachaniem wyciągnełam rękę.

- Choć zaraz się zacznie apel.

Niebyłam pewna czy mogę jej zaufać, ale złapałam za wodzę zwierze, a Neste puściłam przodem.

- W liście dyrektorka pisała, że muszę oddać konia przy wrotach i udać się na przygotowanie – mruknełam

- Jakim liście? – spytała elfka

- Ty go nie dotałaś? W nim były słowa powitania i inne... instrukcje, np. jak dojechać tutaj. Jeśli go nie dostałaś to jak tu dotarłaś?

- Mieszkam bardzo blisko, tuż za tym lasem, więc przyszłam tu na nogach. Niestety moja mama bała się, że się spóźnie i musiałam wyruszyć z domu o 5:00, choć apel mamy o 15:00! Dlatego nie mam co robić i witam innych kadetów.

- A masz konia? -  spytałam, potem jednak zainetresowała mnie inna rzecz.- Dlaczego nie poszłaś do środka by magiczny się tobą zajął i przygotował?

- Nie mam konia, ale dostane go tutaj, a  nie weszłam do środka... sama nie wiem dlaczego.- uśmiechneła się – Ale teraz się pośpiesz, bo za pół godziny zacznie się przemówienie nauczycieli.

Uśmiechnełam się. Dawno nie widziałam kogoś tak miłego. Nie widziałam od czasu... Wzdrygnełam się. W zamyśleniu dotarłam do wrót.

- Nie stójcie tak! – krzyknął trol leśny stojący przy wejściu.

Sięgał mi do piersi. Miał okrągłą głowę z brązową skorupą na górze głowy. Okrągłe, duże, wręcz wystrzeszczone szare oczka patrzyły na mnie z irytacją. Miał ogromny porośniety mchem, zielony brzuch, i prostokąciki jako nogi. Na plecach miał jeszcze żółwio- podobną, brązową skorupę. Pachniał mchem, jaskinią i wilgocią.

- Już idziemy- warknełam

Nesta podeszła wręcz tanecznym krokiem do trola.

- Imię, nazwisko, główne zainteresowanie, zwierze, i co przewozisz.- mruknął znudzony już trol

-Nesta Lis, szpiegostwo, – znów usmiechnełam się, widocznie los przeznaczył nam codziene spotkania- nie mam konia, ale...

Trol nie pozwolił mu dokończyć.

- Bo tutaj mają takie najfajniejsze i dlatego nie mam swojego. -  Tak wiem przerabiałem to.

Nesta zzieleniała, jeśli to wogule możliwe u elfów, ale położyłam jej ręke na ramieniu. Kiwneła mi głową i już z opanowaniem (zadrościłam jej tego) zdjeła swój niebiesko- zielony plecak. Głowa trola prawie weszła do jego środka. Potem trol się podniusł i podał jej kartkę.

- Tam są główne informacje, a tu masz masz mapę, teraz udaj się do głównej sali.

- Dzieki.- odpowiedziała i znikneła za drzwiami.

- A ty?

- Astia Bonsai, szpiegostwo, koń, imie Cierń

- Zaraz, zaraz, czy ty jestes siostrą Bala?- podekscytował się jaskiniowiec

- Tak.- przyznałam, nie wiedziałam, że szkolenie mójego braciszka było, aż tak zjawiskowe. W krótce miałam się dowiedzieć wielu rzeczy.

- WOW! Super. Witaj zatem w Elfiej Akademii! Zwierzaka zostaw tutaj, a zaprowadzę go do stajni.- trol podał mi kartkę, i nawet niesprawdził mi plecaka.

Pokiwałam głową ze ździwieniem, poklepałam Ciernia po pysku i ruszyłam do środka. Gdy już znalazłam się poza zasięgiem wzroku trola odetchnełam. Dzięki temu, że nie sprawdził mi plecaka zaoszczędził mi stresu. Wyciągnełam nóż. Gładka rękojeść wysadzana szmaragdami, dodawała odwagi i otuchy. Dał mi ją właśnie mój brat.

- Bardzo ładny nóż. Ale myślałem, że do Akademii nie można przynosić broni.- ciepły, gładki, męski,  głos rozległ się tuż za moim uchem. Wzdygnełam się i próbowałam się obrócić, jednak ten ktoś trzymał mnie mocno za ramiona nie pozwalając mi drgnąć. Nie chiałam mu wbijać nożą w udo, ani go kopać, bo niewiedziałam kim jest.

- Kim jesteś?- spytałam, i naprawdę zaczełam się bać

Głos się zaśmiał, i mnie puścił. Szybko się odwruciłam.

- Czego chcesz?- spytałam, zasuwając plecak

- To ja chciałem spytać czego chcesz.- przekomażał się ze mną wampir.

- Jakoś naszła mnie ochota na nie straszenie mnie.

- Czyli przyznasz, że cię przestraszyłem?- wywruciłam oczmi i ruszłam w głąb korytarza- Strachliwcu nie uciekaj, mam cię przygotować.- zawołał na cały korytarz.

Kilku kadetów spojrzało na nas i parskneło. Popatrzłam na nich zimnym wzrokiem i zaciągnełam wampira do pustego kortarza. Wyjełam nóż, i przycisnełam mu do gardła.

- Posłuchaj, możesz się ze mną droczyć ile chcesz, ale jeszcze raz coś takiego o mnie powiesz, gdy inni słuchają to znajde cię.- warknełam- Kumasz?

Kiwnął głową i mocno złapał mnie za nadgarstek

- A teraz schowaj nóż za nim ktoś zobaczy, i choć to cię przygotuje.

Z niechęcią schowałam nóż i poszłam za nim.

Akademia OctopusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz