02 - PIERWSZY BÓL

5 2 0
                                    


ROZDZIAŁ 2

Szliśmy kremowymi korytarzami z dębową podłogą. Od czasu do czasu pojawiały się jakieś drzwi. Potem znaleźliśmy się przed granatowymi drzwiami. Wampir je otworzył i wpuścił mnie do środka. Znów znależliśmy się na identycznym korytarzu, lecz z setką różno – kolorowych drzwi. Słyszałam śmiechy i westrznienia. Nagle zza czerwonych drzwi z napisem Kalich wyłniła się głowa o brązowych włosach i zielonych oczach.

- O Sam dobrze cię widzieć! Właśnie dyrektor zadzwoniła do mnie, że apel przełożony jest z 15:00 na 16:00, bo jakiś koń rozwalił boks.

Miałam wielką nadzieję, że to nie Cierń.

Sam poszedł w głąb korytarza. Trzy drzwi dalej zatrzymał się przed czarnymi jak noc drzwiami z napisem Sam. Wyjął kluczyk z kieszeni czarnych spodni i je otworzył. Moim oczom ukazał się pokój marzeń, każdej elfiej damy. Nawet mnie przeszedł jakiś dreszcz ekscytacji.

- Madame.- Sam z uśmiechem ukłonił się przedemną

- Merci.- ten pokój działał na mnie dziewnie kojąco

Weszłam. Drzwi znajdowały się na środku ściany. Po prawej stała szafa z różnymi materiałami. Po lewej natomiast wisiały starannie narysowane różne projekty sukienek, pochw, zbroji, spodni i koszul. W prawym górnym rogu pokoju stało wielkie od podłogi do sufitu, stare lustro w srebrej wytartej już ramie. W lewym natomiast wisały różne póleczki. Z nitkami i igłami, z fryzjerskimi przyborami i innymi dziwnymi rzeczami by dobrze wyglądać. Natomiast dla mnie najlepszą rzeczą w pokoju były dwie boczne sciany z bronią i zbrojami.

Złapałam się na tym, że stałam przed nożami i głaskałam ich rękojeści.

- Potem sobie wybierzesz. Najpierw przygotujemy twoja garderobę. – powiedział wampir

- Po co własciwie szpiegom ładny wygląd?- zapytałam

- By sprawiać pozory.

Pokiwałam głową i pozwoliłam się zaprowadzić do lustra. Popatrzyłam na swoje odbicie.

Wampir przyglądał mi się, dotykał włosów i gładził skórę.

- Dlaczego ty jako wampir jesteś pomocnikiem i ubierasz kadetów? Wampiry są groźne krwiorzercze i...

- Nie twoja sprawa – odpowiedział tylko i zamilkł

,,Super"- pomyślałam

Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Sam, brakuje mi noża dla kadeta. – powiedział ktoś za drzwiami

Sam ze ściany wziął mały podręczny nożyk. Był on tak mały, że zmieścił by się do buta. Gdy Sam rozmawiał z kimś za drzwiami, ja wziełam włosy i je podniosłam. Uniosłam je na wysokość brody.

- Zciąć ci je na taką wysokość?- zaproponował

- Poproszę. – mruknełam sennie

- Usiąć.- powiedział i przysunął mi brzozowe krzesło.

Usiadłam. On popryskal mi czymś włosy i wziął w ręce nożyczki, gdy zaczął przycinać włosy przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Potem oczy zaczeły mi się zamykać.

Obudziłam się. Jasne światło ośletpiło mnie na chwilę, lecz po chwili znów widziałam. Zobaczyłam Sama robiącego coś przy ściacie z bronią. Wstałam i chciałam się do niego podkraść, ale on się obrucił.

- Dzień dobry śpiochu. – mruknął

- Spadaj. – powiedziałam ziewając.

Usiadłam na krześle i popatrzyłam w lustro.

- Wow!- krzyknełam zrywając się z krzesła

Patrzyłam na nieznajomą dziewczynę w odbicu. Miała zadbane, pięknie pofalowane czarne włosy, sięgające do brody.

- Sam dziekuje!

- Drobiask.

Wyjął z kieszeni miarkę i zaczął mnie mierzyć.

- Ciekawe rzeczy wygadujesz przez sen. – powiedział

Stężałam. Dobrze wiedziałam o czym mówi. Co noc, od czterech lat, śni mi się to samo.

- A co? – spytałam, chciałam wiedzieć którą część usłyszał

- Np. o Niku, o rzece, a najciekawszym momentem była chwila, gdy krzyczysz płacząc, żeby nie umierał.

- Faktycznie przedziwnie ciekawe. – wycedziałam przez zęby

Sam wstał i z góry popatrzył mi w oczy.

- Opowiesz mi o tym czy mam cię dopytywać?

I wtedy ogień zapanował nad moim ciałem.

- Nie będę ci o niczym opowiadać!! – krzyknełam i popchnełam go na ściane

Wstąpiła we mnie gorąca furia, chęć zemsty. Za każdym razem, gdy o tym myśle wszytsko się miesza, rozmazuje. Rzuciłam się na niego. Nie bronił się. Kopałam go i uderzałam, kopałam i kopałam. Przyjmował uderzenia. Po prostu na mnie patrzył. Wtedy podciełam mu z trudem nogi i zaczełam go pięściami okładać. Z nosa trysneła mu krew ochlapując mi ręke i koszule. Cicho jęnął i delikatnie złapał mnie za nadgarstki, a złość uleciała i przyszła otępiająca pustka. Usiadł, a mnie oparł o ściane. Patrząc na jego zakrwiawioną twarz odychałam głęboko.

- Nnnnieeee, będeee, Ci się zwierzaaać. – szepnełam roztrzęsiona.

W milczeniu pokiwał głową i wstał. Wytarł krew i z jednaj z szafeczek wyciągnął czerwoną butelkę z krwią. Przez pięć minut siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie. Potem wstałam wytarłam o koszulke ręce.

- Przepraszam, ja...

- Wiem, nie dopytuje. – mruknął

Zapadła niezręczna cisza. Sam wstał i podał mi malutką torbę.

- Ubrania na apel, inne uszyję na jutro.

Zamknełam oczy i zaczełam powoli zapominac o tej sytłacji. Tak było za każdym razem. Z emocjami wnikały wspomnia. Odetchnełam. 

Akademia OctopusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz