1.

2.1K 136 93
                                    

Porywisty wiatr nie pomagał uciekającym chłopakom.

A już w ogóle fakt, że już dawno zapowiadało się na deszcz. Więc w ucieczce mieli wielkie utrudnienie. Biegli ile sił w nogach, nie zważając na to, czy noga może się podwinąć i czy mogą się wywrócić. Biegli. Przed siebie. Nie znając okolicy, biegli przed siebie nie więdząc dokąd. Skręcili więc w prawo, pomiędzy wysokie stare budynki. Chwilę odpoczęli, jednak ich spokój nie trwał długo. Czterech mężczyzn, którzy byli zmęczeni ciągłym ganianiem się za chłopakami, ostatecznie mogli zabrać im to, co należy do nich.

- Dobra Tomo, wystarczy tej zabawy. - jeden odezwał się do wyższego chłopaka, po czym podszedł w jego stronę. Tomo zasłonił przyjaciela swoim ciałem, aby ten był w bezpieczniejszej pozycji.

- Haha! Bronisz młodego? - zapytał inny z nich, następnie zwrócił się w ich stronę z irytującym wyrazem twarzy.

- Tch.. zamknij się..

- Wiesz że w twojej kieszeni znajduje się coś, co nie należy do Ciebie? Oddaj te pieniądze. - głos mężczyzny wypełniał głowę Tomo i przyjaciela ogromnym strachem.

- Ugh.. Nie mogę ich oddać, są mi potrzebne. - odpowiedział chłopak ze smutnym wyrazem twarzy. - Kazuha, weź te pieniądze masz za zadanie je schować, a następnie przekazać swojej mamie na leczenie, rozumiesz? - szepcząc przekazał niższemu informacje, przez które chłopak pobladł i nie wiedział co powiedzieć.

- Haha.. dzielny Tomo, czyli taki jakiego znam. Wiesz co jest w tym wszystkim satysfakcjonujące? To, że znam twoje ostatnie słowa. - facet wyciągnął pistolet po czym skierował go w stronę przerażonego chłopaka. - Nie spodziewałem się jednak, że kiedyś będziesz zdolny do ukradnięcia cudzej rzeczy.

- Znasz mnie tak? To powinieneś wiedzieć, że dla dobra innych jestem zdolny poświęcić nawet życie. - Tomo nie spodziewał się swoich słów, natomiast kontynuował. - Wiesz co jest przykre? To, że niektórzy są takimi egoistami, że myślą tylko i wyłącznie o sobie, i dla nich się liczy tylko "ja" jakby nie było innych ludzi na tym świecie. Ja, może i zrobiłem coś złego ale przynajmiej dla dobra zaufanej przeze mnie oso-

Dźwięk wystrzelonej kulki z pistoletu wypełnił uszy wszystkich osób słuchających ostatnich słów powoli umierającego chłopaka. Kazuha, który już dawno był zalany morzem łez, zacisnął w ręce gotówkę którą dał mu jego jedyny przyjaciel. Schował ją powoli do kieszeni, tak aby żaden ze starszych mężczyzn się nie dowiedział. Spojrzał na kulącego się z bólu chłopaka, po czym zauważył że ten powoli przestaje się wiercić i wpatruje się w jego stronę. Kazuha przybliżył się nieco w jego stronę tak, aby usłyszeć co jeszcze ma mu dopowiedzieć jego przyjaciel.

- Kazuha.. Naprzód. - słuchający jeszcze bardziej się rozpłakał, ale nie mógł przecież tak pozostać. Wiedział że Tomo nie chciałby aby jego przyjaciel się zadręczał w tym, że umiera.

Kazuha zauważył że w jego stronę powolnymi krokami się zbliża starszy facet. Niższy postanowił. Ucieknie stamtąd. Wiedział, że wyjdzie na tchórza, zostawiając swojego przyjaciela umierającego na tle niebezpiecznych mężczyzn. Ale on wiedział, że tak by chciał Tomo. Chciał aby Kazuha nie zważając na to czy ktoś umiera, dalej biec przed siebie. Chłopak słysząc za sobą krzyki "Wracaj tu!" biegł przed siebie w poszukiwaniu najbliższej policji.

***
Kazuha, gdy dowiedział się że karetka zabiera Tomo do szpitala, i tak wiedział że już za późno. Płakał, płacze i myśli że dalej będzie płakać przez to, co miało miejsce jeszcze dwadzieścia minut temu. Aktualnie siedzi w poczekalni, i czeka na znak lekarza kiedy będzie mógł wejść do pokoju w którym leży jego powoli umierająca matka.

- Zapraszam. - usłyszał głos doktora, po czym szybko wstał z krzesła i udał się za lekarzem. Jego oczy ujrzały matkę, która jednak miała zamknięte oczy. A miał taką nadzieję że jeszcze ujrzy jej czerwonej barwy tęczówki.

- Niestety, żadne leki nie pomogą ani żadne pieniądze. Twojej mamie został tylko tydzień życia. - zaczął medyk, jednak sie spodziewał się odpowiedzi ze strony niższego chłopaka. Młodszy wstał i patrząc się w swoje buty powiedział:

- To są żarty p-prawda? To niemożliwe. Mój przyjaciel oddał swoje życie abym zdobył pieniądze na leczenie mojej matki. Powtarzam, MOJEJ matki. On miał przed sobą jeszcze całe swoje życie.. A pan mi mówi że już nic nie pomoże? Co to ma w ogóle znaczyć? Wiem, że ludzie umierają, ale takie przypadki? Błagam pana. - jego głos drżał i on cały też. Nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło i z czym teraz będzie musiał się zmagać. Chłopak odwrócił się i wyszedł trzaskając przy tym drzwiami. Nie spodziewał się, jak jego życie się zamieni teraz w istny koszmar.

***
Kazuha nie szykował się jakoś specjalnie na pogrzeb Tomo.

Chciał tylko na niego pójść poprostu. Bez żadnych zniczy, kwiatów. Bez niczego. Nie czuł się na siłach aby pójść do sklepu i kupić te rzeczy. Jednak już wszystko było gotowe. Grób, zdjęcie nagrobkowe i miejsce w którym Tomo będzie pochowany. Chłopak poszedł więc na pogrzeb przyjaciela.

***
Gdy już wszyscy się rozeszli, Kazuha podszedł do grobu. Podczas pogrzebu, chłopak chował się w tyle aby jak najmniej osób go w ogóle zauważyło. Dlaczego? Chłopiec nie był postrzegany jako dobry kumpel Tomo. Nikt za nim nie przepadał przez to, jaki ma charakter. Tomo nigdy ich nie rozumiał, według jego, Kazuha był najlepszym przyjacielem na świecie. Takim, którego nawet sobie nie wyobrażał.

Kazuha płacząc z bezsilności nad grobem kumpla, już sam nie wiedział co ma robić. Czy może już udać się do domu? Zostać jeszcze chwilę? Powiadomić znajomych o śmierci? Nie wiedział. Czuł wewnątrz pustkę, która nie była w stanie się niczym dobrym wypełnić. Jednak, postanowił. Wróci do domu, zje coś i położy się spać. Szczerze? Jego zdaniem to już poprostu traciło sens. Wiedział, że ludzie umierają. Natomiast.. Dalej nie potrafił się z tym pogodzić. I wiedział, że teraz nie będzie nic co będzie dla niego przyjemne, że nic nie będzie w stanie go pocieszyć. A szczególnie w szkole.

***
Rok później

Kazuha wykonał poranną rutynę, po czym bez wyrazu twarzy, udał się pierw na cmentarz. Chodził tam codziennie. Przed szkołą, po szkole i jak miał czas to jeszcze pod wieczór. Nie wyobrażał sobie dnia, w którym by nie poszedł na "porozmawianie" z jego przyjacielem. Zbliżając się do cmentarza, wyjął ręce z kieszeni, otworzył furtkę i wszedł do miejsca wiecznego spoczynku. Podszedł do grobu kumpla i zaczął:

- Cześć Tomo, życz mi abym dostał dzisiaj dobrą ocenę. Hahah, trochę podupadłem na ocenach. Ale się poprawię. Obiecuję.




It's not ok | Scarazuha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz