Walka

710 39 3
                                    

*Wade*
-To chyba jakieś żarty !
Podniosłem się szybko z podłogi i sięgnąłem po pistolet leżący za mną . Strzeliłem przed siebie trafiając w rękę kapitana Amerykę . Do mieszkania wdarła się cała reszta , przez co oddaliłem się na tył mieszkania i strzelałem gdzie popadnie . Poczułem że ktoś zbliża się od tyłu , zobaczyłem rudowłosą kobietę która celowała we mnie nożem , chciałem strzelić lecz w pistolecie zabrakło amunicji . Zanim kobieta zdołała zadać cios w jej stronie poleciała pajęczyna która przykleiła ją do ściany . Złapałem za nóż który znajdował się najbliżej mnie i i pobiegłem w stronę innych .

*Natasha*
-Peter! Nie musisz z nami walczyć , dzieciaku przecież to my !
Spojrzałam na chłopaka który nic nie odpowiadając na moje słowa rzucił cię na pomoc najemnikowi . Zaczęłam szarpać ręką starając się uwolnić . Po blisko trzech minutach uwolniłam się z miejsca i rzuciłam nożem który znajdował się w mojej kieszeni w przeciwnika , po chwili w pomieszczeniu rozległo się jęk bulu i wściekły głos przeklinający co się da. Wanda walczyła z Peterem , jednak jak każdy z nas starała się go nie skrzywdzić , zbyt długo skupiłam się na walce tamtych 2 przez co najemnik zdołał żądać mi cios w brzuch . Zaczęliśmy się bić i okładać tym co było pod ręką . Po chwili najemnik uciekł przez okno , chciałam go gonić lednak nie miałam jak . Spojrzałam na Wandę która w tej samej chwili upadła na podłogę przez mocne uderzenie Petera . Wiedziałam że to ostateczność ale nie miałam wyjścia , wyjęłam z kieszeni małą kule która poleciała w stronę dzieciaka . Przyczepiła się do jego skóry a on upadł po chwili nieprzytomny na podłogę po porażeniu prądem .

*7h później*
*Stark*
Od kilku godzin siedziałem na niewygodnym plastikowym krześle znajdującym się obok szpitalnego łóżka . Patrzyłem się na twarz która przez okres jedynie trzech miesięcy tak bardzo się zmieniła . Skóra nastolatka była blada a jego włosy wydawały się ciemniejsze . Wiedziałem że był nieprzytomny, ale widok jego twarzy bez uśmiechu nawet tego sztucznego był dziwny .

-Wiesz Peter , robiłeś przez ten czas bardzo głupie rzeczy , ale nie martw się teraz kiedy jesteś już z nami a nie z najemnikiem nie będziesz musiał ich robić i znowu będziesz dobrym dzieciakiem w czerwonym kostiumie .
To wszystko co wtedy ci powiedziałem , nie było prawdą . Naprawdę bardzo żałuję tych słów .
Przyjdę do ciebie jutro Peter .

Wstałem z krzesła i udałem się w stronę drzwi . Podążałem po schodach kierując się do mojego pokoju . Kazałem Jarvis pod żadnym pozorem nikogo nie wpuszczać bez mojego pozwolenia i usiadłem na łóżko . Po chwili w moich oczach zebrały się łzy , tak ten bezduszny Iron Man płakał przez 17-sto letniego dzieciaka . Dzieciaka na którym mu tak bardzo zależało , tego który właśnie leżał podłączony pod aparaturę z szwami na rękach . Gdybym tylko po odebraniu tego telefonu nie zaczął na niego krzyczeć  , wtedy wszystko ułożyło by się inaczej . Nie znalazł by się u najemnika , nie sprzedawał marihuany , nie próbował by zapewne podciąć sobie żyły , nie..ostatnich słów bo mogłem wymówić nawet w umyśle . Nigdy nie dam rady dopuścić do swojej głowy możliwość że Peter zrobił coś człowiekowi bez przyczyny a jedynie z rozkazu . Napiłem się drinka trzymanego w ręku i spojrzałem na pustą szklankę .

-Zasadniczo to po co mam się ograniczać , zawartość butelki i tak by pewnie znikła .

Odłożyłem szklankę i chwyciłem w ręce butelkę .

*Peter*
Od kilku minut patrzyłem się w biały sufit nad moją głową , analizowałem każde słowa wypowiedziane przez Starka , wiedziałem jednak że kłamie . Po prostu wtedy nie dał już rady skrywać prawdy a teraz gryzie go sumienie i stara się to naprawić , ale nie jestem już tak naiwny . Teraz jedyną szczerą osobą której mogłem był Wade . On nigdy mi nic nie kazał , w końcu jak to tłumaczył zawsze mailem wybór . Nie mam pojęcia gdzie znajduje się teraz najemnik , ale na szczęście zdołał uciec oknem i Avengers go nie schwytali . Barmana też nie było wtedy w mieszkaniu , wychodzi więc na to że tylko ja jestem takim debilem że nie zdołałem uciec .
Wstałem z łóżka odpinając wszystkie kable znajdujące się dookoła i udałem się w stronę pokoju Starka . Po drodze nikogo nie spotkałem co szczerze mnie cieszyło . Nie potrzebowałem teraz zbędnych formalności. Popatrzyłem się chwilę w drzwi znajdujące się przede mną i zapukałem . Starałem się je otworzyć jednak były zamknięte , chciałem się już poddać i od nich odejść gdy osoba do której się wybierałem otworzyła . Spojrzałem się na mężczyznę stojącego przede mną w nie małym szoku , czy Stark płakał ? Sam nie mogłem w to uwierzyć , przecież nigdy nie pokazał nikomu żadnej swojej słabości a już szczególnie płaczu . Nagle poczułem jak ten obejmuje moje ciało w mocnym uścisku . Przez co otworzyłem szeroko oczy . Czy ...on naprawdę żałował ?

-P panie Stark ?




Przepraszam was że rozdział nie ma 1000 słów , ale nie dałam rady . Następny będzie dłuższy .

~Zniszczony~ PETER PARKER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz