Koniec

477 26 4
                                    

   "Mamusiu zobacz to Spider-Man!"

"On wrócił?"
     
                            "Nie wierzę że to on."

Peter

Te zdania co chwilę pojawiały się na ulicy niczym mantra całej ludzkości. Jednak mimo wszystkich okrzyków czy różnorodnych gestów nie miałem na nie czasu. Wszystkie drogi na wyznaczonym terenie zostały zaznaczone,  po za jedną małą drogą której praktycznie nie dało sie zobaczyć. Oznaczało to że dokładnie tam znajduje się Stark. Nie mogłem jednak ryzykować,  więc kazałem całej drużynie wrócić jak najszybciej do bazy . Każdy szczegół był teraz na wagę złota. Jeden błąd lub nieuwaga A znalezienie starka po raz drugi będzie praktycznie niemożliwe. Zdawałem sobie sprawę że jesteśmy naprawdę silni , jednak dodatkowe posiłki zawsze są przydatne. W momencie zebranie się wszystkich w salonie w drzwiach stanął sam Nick Fury z kilkoma oddziałami uzbioronymi od stóp do głów żołnierzami. Mimo ogromnej powagi sytuacji na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech oznaczający radość , lecz także nieme podziękowanie. Rozmowa że wszystkimi naraz nie była prostym zadaniem. Jednak po chwili każdy doskonale zdał sobie sprawę że ma w tym momencie siedzieć cicho i nie zadawać zbędnych pytań. Plan był dość prosty. Jeden z agentów w przebraniu zapuka do celu , powie że najemnik jest jego stałym dostawcą od bardzo dawno i ten podał mu ten adres. Gdy agent znajdzie się w środku zorientujemy się ile osób nam zagraża  oraz gdzie znajdują się dane pomieszczenia przez ukrytą w jego koszuli kamerę. Po chwili atak od przodu zacznie grupa pomarańczowa , A od tyłu grupa niebieska. Avengers rozdzielą się po budynku szukając najemnika. Nick będzie znajdował się bezpieczny na najbliższym dachu. W razie jakiegoś wypadku szybko wyśle do pomocy kolejne dwa oddziały żołnierzy. Za to moim zadaniem była najważniejsza część akcji , czyli uwolnienie tonego i wydostanie się z nim z budynku. Nikomu nie mówiąc miałem ukrytą nadzieję że najemnik nie zrobił mojemu opiekunowi żadnej większej krzywdy. Jednak nadzieję na to było dość marne...
Podałem każdemu kapitanowi z czterech drużyn namierzający zegarek.
Razem że wszystkimi wyszliśmy z wierzy,  szeregiem czarnych rządowych
aut ruszyliśmy w wyznaczone miejsce. Ulice wokół na rozkaz Nicka zostały ewakuowane z powodu zbyt dużego zagrożenia życia cywilów.  Po niecałych 10 minutach każdy znajdował się na swoim miejscu,  gotowy na wszystko co mogło się wydarzyć. Rex czyli młody agent z zastępu Nicka został wyznaczony do udawania kupca. Zanim chłopak wszedł do środka , sprawdziłem wszystkie ukryte kamery. Miałem ocalić czyjeś życie,  A nie pozwolić by ktoś je stracił. Nawet z dalekiej odległości kilkunastu metrów dało usłyszeć się zgrzyt starych zardzewiałych zawiasów. Drzwi ku zdziwieniu wszystkich otworzył siwy i pomarszczony starzec. Praca z najemnikiem nauczyła mnie jednej rzeczy , w branży przestępcy nie należy lekceważyć nikogo. Wiek i wygląd są niczym nie znaczącym elementem.
Trzeba było przyznać że zadanie które otrzymał rex wbrew pozorom nie było takie łatwe. Jednak był on na tyle doświadczonym i przeszkolonym agentem że poprawił znaleźć argument bądź wymówkę na dosłownie wszystko.
Po trzech minutach  mogliśmy oglądać środek budynku na kamerach.

Akcja rozgrywała się niesamowicie szybko , w parę minut w budynku znajdowały się trzy oddziały specjalne,  avengers i ja. Biegałem między korytarzami , ignorując wszelkie hałasy dookoła. Zostały mi już jedynie jedne drzwi w całym  budynku. Wbiegłem w zakręt gotowy do walki , jednak w jednej chwili zostałem wmurowany w ziemię widząc przed sobą chłopaka który znaczył dla mnie tak wiele. James podniósł pistolet i zaczął strzelać na oślep starając się mnie trafić. Jednak mój  pajeczy zmysł  po kilku latach przerwy nadal pozostał tak dobry jak na początku. Skończyłem na sufit , strzelając w chłopaka siecią. Po chwili pistolet znajdował się w moich dłoniach. Z całą siłą rzuciłem nim o ścianę , niszcząc go na mnóstwo małych kawałków centralnie obok głowy chłopaka. Uderzyłem go mocno z pięści , pozwalając go na nogi. Związałem  mu ręce oraz nogi. Po zalepieniu mu ust , wezwałem przez zegarek dwie osoby,  które miały odpowiednio się nim zająć. Podeszłem do równie starych i zardzewiałych drzwi jak na zewnątrz. Uderzyłem w nie z całej siły przez co w moim ramieniu pojawił się ogromny strumień bulu. Zignorowałem go jednak i szybko wpadłem do pomieszczenia . Złapałem na ręce nieprzytomnego mężczyznę i ruszyłem biegiem w stronę wyjścia.

Tony znajdował się aktualnie nieprzytomny w szpitalu. Wraz z całą ekipą siedzieliśmy w wieży,  starając się jak kolwiek odpocząć. Najemnik został złapany  przez agentów Furego.
Oznaczało to tylko jedno,  coś o czym od tak dawna marzyłem... spokój i bezpieczeństwo. Zdrada chłopaka nadal boleśnie dawała o sobie znać,  jednak wiedziałem że teraz muszę skupić się na kimś dużo ważniejszym. Złapałem że rękę mężczyznę leżącego w białym pomieszczeniu , pamiętam jak nasze role były odwrócone. Dopiero teraz rozumiem jego ogromny stres.
Po chwili zobaczyłem jak mężczyzna otwiera oczy. 

-Hej tony... wiesz co ? Mamy już spokój,  teraz możemy być  w pełni szczęśliwi .






















JESZCZE JEDYNIE EPILOG I KONIEC ;)

~Zniszczony~ PETER PARKER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz