VIII

1.5K 142 38
                                    

Po powrocie do Warszawy, kompletnie nie mogłam się odnaleźć.

Artur wyprowadził się z naszego mieszkania, jeszcze zanim wróciłam z Jeżówki. Podobnie jak Maks musiał opuścić ją, gdy tylko drogi zrobiły się przejezdne.

Nie ciekawiło mnie nawet, czy jest z nim teraz Ilona. Jeśli tak, niech im się wiedzie. Zamierzałam zawalczyć o swoje na sali sądowej, a później już nigdy nie oglądać żadnego z nich na oczy.

Chyba, że tym razem mój mąż przyjechałby na święta ze swoją nową partnerką. Cóż, to mogłoby być trochę niezręczne...

W sylwestrowe popołudnie szefowa wypuściła nas z pracy wcześniej, niż zwykle. Nie miałam żadnych planów na tę noc, więc z kubkiem gorącej herbaty usiadłam na sofie, pozwalając sobie na chwilę relaksu w towarzystwie własnych myśli.

Chyba nie był to najlepszy pomysł, bo te znów zboczyły w kierunku wydarzeń sprzed tygodnia. I nie chodziło wcale o zdradę Artura. W mojej głowie po raz kolejny toczyła się rozprawa pod tytułem „co by było, gdyby...". Na tapecie znalazł się oczywiście Maks.

Ten mężczyzna zaprzątał moje myśli każdego dnia odkąd go poznałam. I wiedziałam już, że podjęłam fatalną decyzję, odmawiając kontynuowania tej znajomości.

Tęskniłam za nim, choć spędziliśmy ze sobą ledwie dwadzieścia cztery godziny...

Nie było mi wcale lżej po wczorajszym telefonie od babci. Zadzwoniła, robiąc mi szczegółowe przesłuchanie na temat mojego samopoczucia oraz sylwestrowych planów i wiercąc w brzuchu dziurę, żebym szczerze powiedziała, jak się mają sprawy z Maksem.

Przyznałam, że żałuję swojego wyboru...

Sięgnęłam po pilot. Dość już miałam użalania się nad sobą. Może lepiej będzie, jeśli znajdę jakiś film i skupię się na jego fabule. Nie mogła być przecież pogmatwana bardziej, niż moje życie.

Wciskałam przycisk, bez entuzjazmu przeglądając kolejne propozycje, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.

A kogo tam niesie? – pomyślałam. Pewnie jakiś imprezowicz pomylił mieszkania.

Zwlekłam się z sofy i niechętnie poczłapałam do drzwi.

Zerknęłam przez wizjer i z zaskoczeniem stwierdziłam, że za drzwiami czeka ciotka Ewa.

– Cześć, ciociu. Co się stało? – spytałam, otwierając drzwi. Ogarnął mnie niepokój. – Coś z babcią?

Ewa od razu władowała się do przedpokoju.

– Z babcią w porządku. Właściwie, to wszystko jej pomysł. – Uśmiechnęła się pod nosem.

Zrobiłam wielkie oczy.

– Jaki pomysł?

– Oj, nie marudź. – Zlustrowała mnie wzrokiem. – Lepiej wskocz pod prysznic i zrób się na bóstwo. Ja zaraz poszukam ci jakiejś wystrzałowej kiecki.

Powiedziawszy to, skierowała się w stronę garderoby.

– Ale, ciociu...

– Nie ma czasu. Przed nami szmat drogi. – Obróciła się, patrząc na mnie z dziwną determinacją. – Wiem, że cię zaskoczyłam, ale to bardzo ważne, żebyś po prostu mi zaufała. Możesz to zrobić?

– Czy to ma związek z Maksem? – spytałam, powoli domyślając się, że razem z babcią postanowiły doprowadzić do naszego spotkania w ten, czy inny sposób.

Kiwnęła głową, a moje serce podskoczyło z radości.

Nie zamierzałam oponować, skoro nadarzała się szansa, by naprawić popełniony błąd.

Ktoś niespodziewany (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz