◇ rozdział 11 ◇

152 15 2
                                    

Po salonie rozniósł się dźwięk przekręcającego się zamka w drzwiach od domu, a już chwilę po tym dotarł do uszu nastolatka szum, który powodowały samochody na drodze. Po krótkiej chwili ustały a w przedpokoju pojawiła się niska, czarnowłosa kobieta. Niedługo później pojawiła się ona w salonie. Lekko zaskoczona popatrzyła na syna i zapytała idąc z reklamówką zakupów do kuchni.

- Czemu nie jesteś w szkole? - zapytała będąc odwrócona do niego tyłem.

- Bo jestem w domu - udzielił jej idiotycznej odpowiedzi patrząc w telefon. Siedział przy stole na krześle i wyglądał jakby czegoś gorączkowo szukał w internecie. Ostatnio coraz bardziej irytowała go jego matka. W prawdzie nie ma już z jej strony kąśliwych uwag, które kiedyś jej towarzyszyły, ale jest w niej coś takiego co przyprawia nastolatka o nerwy.

Kuchel popatrzyła na niego z irytacją w oczach.

- Jest godzina czternasta, a Ty miałeś skończyć zajęcia o piętnastej. Co się takiego stało, że jesteś już w domu? - bardziej sprecyzowała swoje pytanie by dostać normlanej odpowiedzi.

Westchnął mimowolnie odkładając telefon i popatrzył na swoją rodzicielkę.

- Miałem skrócone lekcje dzisiaj, więc wróciłem wcześniej do domu.

Po jego słowach patrzyli sobie chwilę w oczy, matka jakby chciała się upewnić do prawdziwości słów Levia. Mówił prawdę. Kobieta odwróciła się z powrotem tyłem do chłopaka i zaczęła rozpakowywać zakupy. Brunet w tym czasie przyglądał się widokom zza okna.

Kuchel w pewnym momencie zaczęła sprawiać wrażenie zdenerwowanej. Oczy jej się zeszkliły, ale nie chciała by młodszy to widział. Oparła się rękami o blat i uspokajała oddech. Przeprowadziła wczoraj wieczorem poważną rozmowę z Kennym. Od tamtego momentu nie mogła się na niczym skupić.

Usiadła naprzeciwko syna przy stole, który wciąż patrzył się w tylko jemu znany punkt na zewnątrz.

- Widziałeś się wczoraj po południu z Kennym, prawda? - zapytała starając się o normalny ton głosu. Udawało jej się to zaskakująco dobrze, bo młody Ackermann, póki co, nie zauważył, że coś jest nie tak.

Odpowiedział jej kiwnięciem głowy.

- Był dla Ciebie miły? - zadała kolejne pytanie patrząc cały czas na bladą twarz swojego syna. Miał bardzo podobne rysy twarzy do tych, które miał jego ojciec. Oczy i spojrzenie nastolatek również ma bardzo podobne do swojego Świętej Pamięci ojca. Mieli jednak odmienne charaktery. Levi był mieszanką dwóch różnych charakterów i oczywiście mowa tu o charakterach jego rodziców.

- Tak - kiwnął ponownie głowa. Nie patrzył już za okno, a zwrócił swój wzrok ku kobiecie. Jak na jego oko ta rozmowa zaczęła mieć dla niego dziwnie oficjalny klimat.

- Dał Ci samochód? - zapytała tonem, który miał w sobie nutkę niezadowolenia jak i niepewności.

- Również tak - znów kiwnął głowa opierając się plecami o oparcie i położył ręce na stole splatając ich palce ze sobą.

- Ile na godzinę jechałeś? - kolejne pytanie przy którym przechyliła lekko głowę w bok, a nagła chęć płaczu na nowo zagościła w jej rozkołotanym sercu.

- Nie pytaj mnie o takie rzeczy mamo - odpowiedział delikatnym tonem patrząc jej w twarz. Zaczął zauważać, że coś jest nie tak. Kiwnęła głowa z niezadowoloną miną i nie zadawała już pytań. Rozchyliła wargi w zamiarze powiedzenia czegoś, ale zanim jakiekolwiek słowo wypłynęło z jej ust, te zamknęły się z powrotem.

pain | ereri/riren | ErenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz