◇ rozdział 9 ◇

201 25 7
                                    

Mam nadzieję, że uda mi się w końcu skończyć tę książkę.

~~~~~~~~~~~~

Patrzył na mnie jakby chciał mi to pokazać, ale się bał. Przez co i ja zacząłem odczuwać strach. Obawa przed tym, że nie wiem jak mam zareagować gdy mi to pokaże. Nie chce na niego krzyczeć, wiem że nie tędy droga. Chce by się otworzył i ze mną porozmawiał a nie by się mnie obawiał i stresował przy mnie.

- Czasami brzmisz jak psychopata - jego wzrok skierowany na mnie wyglądał jakby próbował doszukać się jakiegoś haczyka. Jakby bał się wyśmiania z mojej strony. Jakby mi nie ufał... I to boli, bo wiem, że nie mam jego zaufania. Gdyby mi ufał to by mówił mi o swoich problemach, prawda? Nie mówię że nie ufa mi całkowicie, ale nie tak jakbym chciał. Nie tak jak ja zaczynam ufać jemu i nie tak jak on potrzebuje ufać jakiejkolwiek osobie by móc się wypłakać i wyżalić.

- Czemu tak sądzisz? - zapytałem jakby nazwał mnie kimś normalnym. Jakby przypisał mi teraz normalną według standardów moralnych cechę.

- Chcesz patrzeć na to, co sobie zrobiłem. Na to jak się pociąłem. - powiedział z ironicznym uśmiechem.

- Jeżeli będzie trzeba to stanę się i psychopatą - wzruszyłem ramionami dalej trzymając jego dłoń.

- Ale wydaje mi się to normalne. Że chce się wiedzieć wszystko o osobie którą chce się jakoś chronić i jej pomóc - mówiłem patrząc mu w oczy.

Powtórzę po raz kolejny.

- Chce Ci pomóc. Chcę byś przyjął tę pomoc ode mnie.

Popatrzył na mnie jakby nienawidził mnie całym sercem za to, ale równocześnie widziałem w jego oczach rozczulenie. Oczy zrobiły mu się szklane i błądził wzrokiem po przestrzeni wokół nas. Zabrał mi swoją rękę i ściągnął bluzę. Wzroku nie skierowałem od razu na miejsce o które tak bardzo walczyłem żeby zobaczyć, ale przeleciałem wzrokiem jego szyję, klatkę piersiową i płaski brzuch, dopiero potem popatrzyłem na jego lewe przedramię, które było na tej samej wysokości. By potem spojrzeć niżej na nowe rany. Wbiłem tam wzrok. Nie widziałem co czułem w tamtym momencie, ale wiem że było mi przykro z tego powodu.

Postanowiłem podnieść wzrok na jego twarz. Levi był wpatrzony w tę moją. Widział też to jak wcześniej obleciałem wzrokiem jego ciało. Dalej miał szklanki w oczach.

- Hm? - patrzył na mnie a w kącikach jego oczu pojawiły się bardziej wyraźne łzy by zaraz wylecieć na policzki.

- Nie daję rady, Eren - szepnął cicho patrząc mi w oczy.

Poczułem jakąś swego rodzaju ulgę gdy to usłyszałem. Chciałem to usłyszeć. I nie, nie jestem sadystą. To może być początek do tego by zaczął się przede mną otwierać ze swoimi problemami. Chcę by zaczął zmierzać w stronę wyjścia z tego bagna w którym siedzi.

Spojrzałem jeszcze na jego blizny na ramionach, które wyglądały na nieco starsze co uświadomiło mi jak bardzo wcześniej nie zwracałem uwagi na wygląd jego ciała. Gdy przebieraliśmy się na trening czy na WF w szkole szybko się przebierał więc nie było na to czasu, a tak to przeważnie chodzi w bluzach czy bluzkach z długim rękawem. Niedługo zacznie robić się coraz cieplej, więc będzie pora na latanie z gołą klatą nad wodą czy koszulki z krótkim rękawem. I Co wtedy? A może tamtego lata też miał blizny, tylko nikt ich nie zauważył?

Coraz więcej łez leciało mu po policzkach co przemieniło się w płacz. Przytuliłem go do sobie i w moich oczach pojawiły się łzy. Brunet miał brodę na moim ramieniu, a ja na jego. Z tą różnicą, że on po chwili schował w moim twarz, a ja w jego nie. Patrzyłem przed siebie ze łzami w oczach, a bluzę, którą z siebie ściągnął rzuciłem obok w stronę kołdry w rogu łóżka. Złapał się rękami za brzuch gdy te moje obejmowały jego plecy i ramiona. Płakał po cichu i spokojnie. Sięgnąłem ręką do jego włosów by wplątać palce w kilka ich kosmyków.

pain | ereri/riren | ErenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz