~2~

382 41 69
                                    


Hi Ludziki!

Jak tam jak samopoczucie?

Mam pomysł na dwu częściowe ff, które będzie angstem ale będzie bardzo idk- poetyckie?? Chuj wie. Jeżeli lubiliście wydźwięk jaki zostawiały na was Y&B, Flightless Bird lub 13 sad farawells to wam się spodoba. Niedługo wstawię może ale to dopiero jak skończę PTtSmD, które również znajduje się na moim profilu i serdecznie was zapraszam!

A teraz! Zapraszam was do kolejnego rozdziału drugiej części naszej wspólnej podróży ;)

~~~

Strumienie gorącego letniego słońca grzały Harry'ego przyjemnie. Było rano ale słońce tutaj świeciło cały czas odkąd wzeszło tak jakby był środek najgorętszego dnia lata. Harry lubił ciepło – często marzł w zimę, dlatego też odkąd przyjechali kochał wylegiwać się na hamaku położonym nieopodal ich domku wiszącego tuż nad wodą.

Czuł się tak leniwie... Mógłby dalej tak się lenić i po prostu leżeć tworząc w głowie nieprawdziwe fantazyjne scenariusze i po prostu się opalać. Niestety wyższa fala chlusnęła mu prosto w rozluźnioną twarz, na co natychmiast zacisnął oczy i rękami wytarł słoną wodę z okolicy oczu. Tyle by było z jego wylegiwania się...

Harry usiadł na hamaku spuszczając nogi w dół do wody i bawiąc się nimi. Spojrzał na swoje ręce zmęczony i zauważył, że powoli jego skóra robiła się czerwona. Westchnął i wstał z hamaka, w celu wzięcia z domu kremu z filtrem, który najwidoczniej wchłonął się już w jego ciało. Założył na oczy okulary przeciwsłoneczne, które zdjął z czubka głowy. Świeżo po wstaniu, rażące słońce nie było najmilszą rzeczą dla jego oczu.

Wszedł na chwilę do domu i szybko znalazł krem z filtrem. Posmarował się ignorując lekkie pieczenie w okolicy ramion gdy to robił. Zaraz potem usiadł na mniejszym hamaku tuż pod domem, który znajdował się w cieniu – musiał na chwilę schować się przed słońcem.

Oparł się głową ścianę drewnianego domku i przymknął oczy wzdychając. Spędzili na wyspie już cztery dni. Całe cztery dni kupowania rzeczy i ubrań, rozkładania ich, lenienia się, pływania, opalania się i jedzenia. Harry kochał odpoczywać, ale jako pracoholik powoli zaczynał tęsknić za robieniem tak naprawdę czegokolwiek.

Cóż mógł powiedzieć... Zawsze był perfekcjonistą. Lubił spędzać czas produktywnie.

„Hazz! Śniadanie!" zawołał Liam wychodząc na taras i rozglądając się dookoła.

„Tutaj!" zaśmiał się leniwie Harry, na co Liam zajrzał za ścianę domku, aby znaleźć go siedzącego na powieszonym siedzeniu nad wodą z nogami zwisającymi w dół nie przezroczystej już tak głęboko wody (spadek dna – piętrzenie się dna tzn. Może być płytko do kolan i woda jest przezroczysta, a dosłownie pół metra dalej nie masz gruntu i woda jest już naturalnie granatowa).

„Wstawaj Hazz dzień dopiero się zaczął. Przydałoby się zrobić coś produktywnego, huh?" zaśmiał się Liam. Harry pokazał mu środkowy palec w odpowiedzi ale z jękiem podniósł się i przeszedł na taras. „To co Payno, Kto pierwszy do pierwszej boi i z powrotem?" zapytał patrząc na niego wyzywająco.

Liam się uśmiechnął.

„Myślałem, że nigdy nie zapytasz." Powiedział przyjmując wyzwanie. „Przegrany wiesza pranie." Powiedział zanim wziął rozbieg i wskoczył do wody.

„Ej! Payno chuju! Od kiedy ty oszukujesz?!" krzyknął za nim Harry zanim dołączył do niego po prostu zeskakując z tarasu. (Z jednej strony domu woda jest tak płytka, że sięga do kolan, a z drugiej już nie i można pływać i zjeżdżać ze zjeżdżalni).

Curtains Down || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz