11. Dworzec

353 52 32
                                    

Nie pozwoliłam, by tej nocy spał na podłodze. Kiedy się obudziłam, kołdra zwisała smętnie, właściwie leżała na podłodze, tylko jeden samotny róg zaplątał się w nasze stopy. Nie wiedziałam, gdzie jestem ani dlaczego jest mi tak ciepło. Przez chwilę sądziłam, że to mój mąż jakimś magicznym sposobem znalazł się tuż obok, jednak po chwili wróciły mi wspomnienia. Tym razem ta świadomość nie była bolesna.

Przegadaliśmy cały następny dzień. I kolejny. Wychodziliśmy z pokoju tylko na posiłki oraz na krótkie spacery w głębokim śniegu, po czym wracaliśmy zmęczeni, znów rozmawialiśmy i wlewaliśmy w siebie hektolitry kawy, herbaty i wina. Trzeciego dnia okazało się, że wracamy na łono cywilizacji.

Nie to, żeby śnieg zaczął topnieć, o nie. Nie padało jednak od Wigilii, a to oznaczało, że kołderka białego puchu nie robiła się grubsza i grubsza. Ścisnął za to ponad dwudziestostopniowy mróz, czyniąc ją jeszcze twardszą i mniej znośną. Gdyby Maks nie uniósł znacząco brwi, nie zmotywowałabym się nawet, żeby wyjść na zewnątrz. Tym razem nawet on nie zdecydował się zrezygnować z kurtki.

Pługi wirnikowe poradziły już sobie z najbardziej krytycznymi punktami w okolicy, dzięki czemu mogły wyruszyć w mniej znaczące rejony, jak na przykład okolice jeziora i hotelu. Po obu stronach drogi wyrosły wysokie na ponad metr ściany śniegu, ale przynajmniej można tu było dotrzeć czymś więcej niż traktor czy jeep wyposażony w łańcuchy, który dowoził zaopatrzenie do hotelowej kuchni. W ciągu kolejnych godzin również kolej poradziła sobie z odśnieżeniem torów i mogliśmy się rozejść, każdy w swoją stronę.

— Zadzwonię — obiecał Maks, zapisując w swojej komórce mój numer telefonu. Chciałam wierzyć, że w jego głosie nie było fałszu.

— Ja też. Gdy tylko dojadę na miejsce — obiecałam. Westchnęłam, spoglądając na bałagan na łóżku. Zdecydowanie zbyt dużo rzeczy wypakowałam w czasie tego krótkiego pobytu.

— Powinienem być gdzie indziej... — zaczął mężczyzna po chwili milczenia. — Ale skoro już tak się złożyło, że musiałem spędzić święta tutaj, to cieszę się, że miałem akurat taką towarzyszkę. — Posłał mi słaby uśmiech.

— I vice versa. — Tylko na tyle się zgodziłam, choć przez myśl mi przemknęło, że lokator na gapę to najlepsze, co mogło mnie spotkać w te święta. Przyznanie się do tego mogłoby być jednak zbyt żałosne.

Maks już dawno był spakowany, zresztą, jako mężczyzna rozsiewał wokół siebie nieco mniejszy chaos. Kiedy zbierał moje kosmetyki z łazienki, wrzucając je byle jak do przepastnej kosmetyczki, pozwoliłam sobie na dwie minuty szlochu. Najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiedziałam, dlaczego płaczę. Albo może wiedziałam, i przygnębiało mnie to jeszcze bardziej. Jak beznadziejne trzeba mieć życie, żeby chlipać z powodu rozstania z mężczyzną, którego zna się ledwie parę dni? Nawet z nim nie spałam, do cholery! Ba, choćby o pocałunkach nie było mowy, a przytulaliśmy się tylko wtedy, gdy jedno chciało przynieść drugiemu ukojenie. Stanowczo za mało, by rozmawiać o jakimkolwiek przywiązaniu... A jednak, głupie serce nie przyjmowało tych argumentów.

Chociaż mój towarzysz był równie przygnębiony, nie łudziłam się, że to przeze mnie. Obstawiałam, że raczej przeraża go wizja, że już za kilka godzin stanie nad grobem ukochanego bratanka. Tak bardzo mu współczułam. Niby sama pochowałam dziecko, ale na tym etapie ciąży były to bardziej stracone plany i nadzieje, aniżeli prawdziwy życiowy dramat, który może złamać człowieka na zawsze. Dziesiątki tysięcy kobiet przeżywały to samo i jakoś się podnosiły, więc i ja nie miałam powodów, by histeryzować. Są większe problemy. Na przykład cierpiący kilkulatek, który umiera ci na rękach.

Z drugiej strony, współczucie do Maksa nie mogło przykryć tego, że mimo wszystko była to jego wina. To on był dorosłym mężczyzną, który miał obowiązek zapewnić dzieciom bezpieczeństwo — i zawiódł. Cholera, uczył innych ludzi, jak mają bezpiecznie poruszać się samochodem, a sam zapomniał o tak podstawowych zasadach. Tyle że każdy popełnia błędy, ale nie każdy płaci za to aż tak wysoką cenę.

Załataj mi serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz