Dopiłem resztkę soku, który Matthew znalazł w lodówce i rozlał po obiedzie do szklanek. Spojrzałem na jego dłoń, która swobodnie leżała na marmurze i palcami przesunąłem po twardych knykciach.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Oddzielał nas tylko czterdziestocentymetrowy kontuar. On po jednej stronie, ja po drugiej. Nie miałem najmniejszego problemu, żeby pochylić się w przód, złapać go za kark i przyciągnąć, dlatego zrobiłem to bez zastanowienia. Źrenice Matthew na chwilę się rozszerzyły, ale nic nie powiedział na niespodziewany pocałunek, który pachniał mięsnym sosem pomidorowym i pomarańczami. Mój język delikatnie szczypał od wszystkich ostrych przypraw w potrawie. Usta były wrażliwsze, a gorący oddech potęgował przyjemność. Zagłębiłem się we wnętrzu drugich ust, wsuwając dłoń pod koszulę i naciskając na napięte mięśnie pleców. Wstał z krzesła i nachylił się w moją stronę. Uśmiechnąłem się i ugryzłem go w język. Nie jęknął, ale otworzył oczy.
O tak. W końcu pokazałeś mi ten wzrok.
Zieleń, która nie miała końca. Była zimna, nieprzejednana, niezmierzona, przepełniona żądzą i totalnie moja. Już dostatecznie długo na nią czekałem, żeby teraz pozwolić jej się oddalić.
– Jin – szepnął.
– Przestańmy już przeciągać tę grę – powiedziałem.
Moja dłoń z pleców przesunęła się z powrotem na kark i wyżej, na włosy.
– Chodź na górę – rzuciłem i wziąłem go za rękę.
Przed wejściem na piętro do sypialni poszliśmy pod drzwi wejściowe, przy których na szafce zostawiłem portfel. Przez to, że nie sprowadzałem do siebie żadnych facetów, nie miałem tu prezerwatyw. Za to w portfelu trzymałem kilka. No i w końcu dziś był piątek.
Ja sięgnąłem po portfel i Matthew zrobił to samo, kładąc dłoń na swoim. Spojrzeliśmy na siebie, a on obrócił twarz w bok. Zanim jednak to zrobił, dostrzegłem u niego wyraz lekkiego zakłopotania i dziecięcej nieśmiałości.
Czyżby mały chłopiec dorastał?
Przyglądałem się mu z uśmieszkiem, który nie chciał zejść z moich ust. Zabawne było patrzeć na jego zakłopotanie. Jeszcze z powodu, który akurat dla niego nie powinien być zawstydzający.
– Co jest, Matt? – zapytałem, specjalnie skracając jego imię. – Powiedz mi, że masz przy sobie coś, o czym taki napalony dzieciak nigdy nie był w stanie pomyśleć.
Na chwilę zerknął na mnie, ale zaraz znów odwrócił wzrok. Złapałem go jedną ręką za policzki i przesunąłem, by patrzył w moje oczy. Jego twarz była czerwona i gorąca, a moja koszulka na nim wydzielała intensywny zapach proszku do prania pomieszanego z ciepłem jego ciała. O nic go nie pytałem, nie przestając się też uśmiechać. Widziałem, jak w pewnym momencie rezygnuje ze swojego uporu, aby milczeć.
– Ostatnio byłeś zły, że doszedłem w tobie – zdradził. Moje kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej.
– Mój mały Matthew był na tyle śmiały i zapobiegawczy, że sam pomyślał o kupnie gumek?
– Wyglądałeś dziś na bardzo zmęczonego, Jin – zaczął tłumaczyć. – Ale potem w samochodzie twój humor się pogorszył i powiedziałeś, że spotykasz się na seks, więc nie chciałem, żebyś przeze mnie się jeszcze bardziej denerwował. Nie lubię... nie lubię, kiedy jesteś smutny lub zdenerwowany...
Prychnąłem rozbawiony jego słowami.
– Niby nie lubisz, ale za to nic nie słuchasz, co się do ciebie mówi, kiedy już jesteśmy w łóżku.
CZYTASZ
Zimna zieleń twoich oczu || Under The Green Light || Short FF
Fiksi PenggemarFanFic z manhwy Under The Green Light autorstwa JAXX. Akcja tego krótkiego ff dzieje się po 34 rozdziale (35 wersji koreańskiej) i nie ma nic wspólnego z dalszą fabułą - jest to moja własna, bardzo subiektywna próba zrozumienia Matthew i Jina. _____...