°6°

559 57 14
                                    

Może i Wooyoung był zły i denerwowało go zachowanie Sana, ale z pewnością nie chciał użyć tak ostrych słów. To, że San różnił się od niego diametralnie, był skryty i ponury, nie musiał sprawiać, że bez przerwy miały się pojawiać między nimi jakieś konflikty. I już nie tylko San był ich powodem, bo Wooyoung nie był święty. Zdawał sobie sprawę ze swoich wad i mówienie rzeczy pod wpływem emocji było jedną z nich. Ciężko było to później odkręcić, tak jak teraz.

Nie mógł spać, gdy zaczął rozmyślać jak mógłby pogodzić się z Sanem, jednocześnie nie przyznając się do błędu. W końcu koło 8:00 zabrał się i wyszedł do sklepu postanawiając, że zrobi śniadanie, ale nie takie zwykłe. Chciał zrobić coś w ramach przeprosin, ale bez konieczności używania słów. Chciał zdążyć nim San zejdzie na dół, bo wtedy nici z jego "niespodzianki'.

Na szczęście najbliższy sklep to jedynie kilka minut drogi, więc w szybkim tempie obleciał w niecałe piętnaście minut. Starał się być jak najciszej, by w razie czego nie obudzić Sana, o ile ten spał. Wziął się za posiłek robiąc wszystko szybko, ale dokładnie. W momencie, gdy nakładał już porcje dla ich obu, usłyszał kroki, a w wejściu ukazał mu się San, wciąż podpierający się na lasce. Nie wyglądał na wyspanego, właściwie ledwie kontaktował. Zajrzał tylko do lodówki zabierając z niej jakiś jogurt. Nie zwrócił nawet uwagi na Junga.

- Um, zrobiłem śniadanie - odezwał się, przez co Choi spojrzał na talerz w jego dłoni.

- Czy to masło orzechowe?

- Tak? - odpowiedział nieco zdziwiony tym pytaniem.

- Jestem uczulony - odparł odwracając się i wychodząc.

Wooyoung miał ochotę rzucić talerzem o podłogę, ale powstrzymał się. Odłożył naczynie na blat samemu biorąc się za swoją porcję. Skąd mógł wiedzieć, że San jest uczulony akurat na orzechy? On chciał tylko się pogodzić, dlaczego to było takie trudne? Musiał wymyślić coś innego.

Po śniadaniu jak zwykle wziął się za sprzątanie. Już nawet nie miał ochoty narzekać, przez ostatni tydzień zdążył przywyknąć do swoich obowiązków, których San nawet nie pilnował. Ważne było, by w jego obecności się nie lenił, a momentów, gdy chłopak wychodził z pokoju było stosunkowo niewiele. Na pewno brakowało mu muzyki, lub jakichkolwiek dźwięków, które zagłuszałyby jego samotność w tym wielkim domu. Nie ukrywał, że San nie był dla niego wymarzonym towarzystwem i nie mógł już się doczekać, aż jego kara dobiegnie końca.

Po wytarciu kurzu zabrał się za pranie, którego zdążyło się nazbierać w weekend. Czasami zastanawiał się co takiego nie pozwala Sanowi zająć się obowiązkami domowymi. W końcu chora noga nie przeszkadzała mu we wkładaniu ubrań do pralki, czy w myciu naczyń. Był w stanie zrozumieć, że nie mógł biegać po całym domu, bo jednak widział jak chłopak radzi sobie ze schodami. Mimo wszystko uważał, że San jest nieco rozpieszczony.

Gdy usiadł w końcu w salonie, zauważył, że o dziwo nie minęło jeszcze tak dużo czasu. Może była to kwestia tego, że wstał tak wcześnie, a może zwyczajnie wszystko szło mu szybciej, bo był zdenerwowany i musiał się na czymś wyładować. Jednak codzienność w tym domu zaczynała go nudzić, ciągle robił to samo. Nawet jeśli próbował dogadać się z Sanem, wychodziło tylko na to, że bardziej go denerwował.

Przypomniał sobie o swoich wczorajszych rozmyślaniach i znów wziął do ręki telefon. Może i nie był to odpowiedni moment, ale był gotów zrobić wszystko byleby tylko się nie nudzić. Wybrał więc numer Yeosanga i czekał.

Pierwszy sygnał.

Drugi.

Trzeci.

I tak do piątego, aż w końcu, gdy miał się już poddać, usłyszał głos po drugiej stronie.

Broken • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz