*Piosenka daje świetny efekt!*
Nie umiem ująć w słowa swój stres. Kobiety wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Właśnie w tej chwili przypomniałam sobie o Taylor. Ciągle stała, jak taki kołek. Wysłałam jej błagające spojrzenie, aby chociaż raz się odezwała. Najwyraźniej Caroline to zauważyła, bo skupiła na mnie całą swoją uwagę.
- Wypełniła swoją misję - powiedziała łagodnie, a ja mimowolnie podniosłam brew.
- Słucham?
- No, misję. Co ty, myślisz że Taylor zaprowadziłaby cię tutaj sama z siebie? W życiu! Ona nawet nie wie, że wampiry istnieją. Musiałyśmy ją zahipnotyzować.. - kiedy wypowiedziała ostatnie słowo, rzuciłam się na nią i zaczęłam okładać ją pojedynczymi ciosami. Najpierw uderzyłam ją z prawego sierpa, a potem obdarzyłam ją kopniakiem z półobrotu. Na koniec moje dzieło zwieńczyłam uderzeniem w jej głupią głowę. I ... nic. Nawet się nie ruszyła. Zacisnęłam szczękę, chcąc ją kopnąć w goleń.
- Ej, jesteśmy w tej samej drużynie - zaoponowała ze zwycięskim uśmiechem triumfu.
- Ty poczwaro! Co zrobiłaś mojej przyjaciółce?! Odrzuciłam od siebie myśl o tym, że jest.. wampirem. Po prostu to nie brzmi realnie. Wampir.. Tfu! Jestem ciekawa czy czosnek na nią zadziała.
Trina szybko przemieściła się i w mgnieniu oka znalazła się za Taylor.
- J-jak? - wymamrotałam, patrząc na nią wpółprzytomnym wzrokiem.
- Super szybkość - wzruszyła obojętnie ramionami. Wreszcie odparła coś bez tego chrzanionego, rosyjskiego akcentu.
- Taylor obudzi się z transu dopiero wtedy kiedy sobie tego zażyczę! Obecnie chcę, abyś wykonała swoje zadanie, wtedy puścimy ją wolno - stwierdziła Caroline. Przewróciłam oczyma. To czemu mnie nie zahipnotyzowały?
- Pewnie zastanawiasz się czemu ciebie nie zahipnotyzowałyśmy - powiedziała cicho, a ja cała zesztywniałam. Czy ona.. Czy one..?
- Czytacie w myślach? - przyspieszył mi się oddech. Przypomniał mi się "Zmierzch". Nieeee.. To tylko film.
- Nie, ale mamy dar pewnego rodzaju stawiania prostych tez. Możemy się domyślać o czym człowiek myśli w danej chwili. A propo hipnozy.. Burnts skapnąłby się, że coś jest z tobą nie tak - westchnęła ciężko i przeniosła ciężar ciała na prawą nogę.
- Miło słyszeć, że to jedyny powód dla którego mnie jeszcze nie zahipnotyzowałyście - już sama nie wiem czy powinnam się cieszyć czy nie z tego, że nie jestem jakimś zombie.
- Ah - machnęła lekceważąco ręką - Skarbie, cała przyjemność po naszej stronie - wreszcie sięgnęła po bluzkę i ją ubrała. W ciemności słabo widziałam jej kolor, ale chyba był to jaskrawy róż.
- Za godzinę mamy zamiar wcielić nasz plan - podsumowała Trina. Zaskoczyłam się. Czemu aż tak szybko? Mam wrażenie jakby to wszystko było jednym, wielkim przedstawieniem, a ja marionetką w nim.
- Jaki plan do jasnej cholery?! - obruszyłam się i oparłam plecami o zimną, ziemistą ścianę.
- Nasz plan - Caroline przybrała szorstki ton - Zacznijmy od tego, że...
*Burnts POV*
Okrywałem twarz Melody pocałunkami, aż wreszcie dotarłem do jej ust. Słyszałem, jak wzdychała i kiedy zacisnęła swoje drobne ręce wokół mojej szyji zrozumiałem, że to tylko sen. Szybko otworzyłem oczy i wstałem z łóżka. Nawet zacząłem cicho dyszeć, co dla mojej rasy jest raczej niespotykane.
- Co ta kobieta ze mną robi - zagryzłem wargę, kombinując jakby tu zapomnieć o Melody. Szybko przybiegłem do salonu i rozsiadłem się na białej sofie. Luksus, bogactwo to cały ja. Przy kuchni stały dwie panienki. Moje panienki. Wtedy właśnie ujrzałem w jednej z nich Melody.
- Co ty tu robisz?! - przycisnąłem dziewczynę do ściany. Spojrzała na mnie spanikowana.
Wtedy poczułem, że coś mi nie gra.
- Jestem cała twoja - wykrztusiła, patrząc na jakiś punkt za mną. Nawet nie mrugnąłem okiem, tylko od razu odwróciłem się i zaatakowałem nienzajomą w kapturze. Niestety niektóre wampiry mają dar zupełnie bezszelestnego poruszania się. Z zapachu wyczułem, że jest to Caroline, jedna z moich licznych kochanek. Kiedy rzuciła się na mnie niczym pantera nie wysilając się zbytnio, skręciłem jej kark. Wtedy do moich uszu dobiegł wrzask Melody. Nagle obok martwej już na zawsze Caroline, pojawiła się Trina, moja służąca. Ukazała mi swoje kły w domyśle. Dobrze znane mi krzyki współgrały z moimi płynnymi ciosami, którymi raz za razem obdarywałem Triną. Kiedy wreszcie po dobrych trzydziestu sekundach udało mi się uśmiercić na dobre Trinę, przybiegłem do Melody. I co ja mam z nią teraz zrobić..?!
*Melody POV*
Stałam w miejscu zszokowana. Burnts zabił właśnie dwie wampirzyce, które mogły odhipnotyzować Taylor. Zacisnęłam dłonie w pięści, kiedy Casanova wrócił do mnie z chytrym uśmieszkiem. Oparł dłonie na moich nagich biodrach. Poczułam języki ognia ślizgające się po moim ciele. Chciałam odepchnąć jego dłonie, jednak jakaś mała cząstka mnie pragnęła tego dotyku. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej, patrząc na mnie nieobecnym wzrokiem.
- Wiesz co cię teraz czeka? - spytał pewny siebie. Wzdrygnęłam się.
- C - nawet nie zdążyłam dokończyć, bo on odrazu mi przerwał.
- Kara - postąpił o minimalny krok do przodu z zawiadackim uśmiechem, po czym przejechał swoim palcem bardzo powoli wzdłuż mojego wpół-odkrytego brzucha. Skóra paliła mnie do szaleństwa. Cała w środku się gotowałam i już chciałam mu wygarnąć, że niedawno mnie przeprosił i nie powinien się tak zachowywać kiedy on nagle odsunął się ode mnie na dostateczną odległość.
- Marzę, aby cię zabić - jego głos zabrzmiał po całym pałacu.
Kiwnęłam powili głową, zdruzgotana.
- Ale tego nie zrobię. Wiesz dlaczego? - odwrócił się do mnie plecami.
- D-dlaczego? - wydukałam.
- Bo mi na tobie cholernie zależy! - nagle znalazł się obok mnie, patrząc na mnie z obrzydzeniem.
********************************************
Koteczki moje! Przepraszam was za tak długą nieobecność! Cały tydzień... ;_; przepraszam! Nawet nie wiecie jak mi was brakowało! Liczę na dużo komentarzy :) Pozdrawiam, kochani ❤️❤️❤️❤️
CZYTASZ
Forbidden love
VampireZawsze sądziłam, że prawdziwa miłość istnieje. Pamiętam te czasy, kiedy biegałam z przyjaciółką po łące, śmiejąc się z różnych błahostek.. Niestety ta chwila szybko została zastąpiona przez różne najokropniejsze momenty w moim życiu. To właśnie wt...