Rozdział 4

11.3K 405 259
                                    

MELODY  POV

Po paru minutach ciągłego przytulania, Max wrócił do swojego pokoju. Ja w tym czasie wzięłam piżamę, składającą się z czarnych spodenek i jakiejś starej, za dużej koszulki, po czym udałam się do łazienki, aby zmyć z siebie wydarzenia dzisiejszego dnia.

Będąc już w toalecie, która była połączona z moim pokojem, zaczęłam się rozbierać. Gdy już to zrobiłam, stanęłam naga przed lustrem i zamarłam w bezruchu.

Na moim prawym ramieniu był siniak, w kształcie wielkiej, męskiej dłoni, który nabierał fioletowych odcieni, a na szyi znajdowały się dwie, słabe malinki.

Szybko weszłam pod prysznic, odkręcając letnią wodę, po czym usiadłam na zimnych kafelkach. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i sięgnęłam do małej półeczki, znajdującej się pod lustrem, po pęsetę, która tam leżała. Obróciłam lewą rękę tak, że wewnętrzna strona nadgarstka była na górze, przyłożyłam do niego pęsetę i zaczęłam charatać nią skórę, aż do jej zdarcia.

Z łzami w oczach patrzyłam, jak z moich nadgarstków powoli zaczyna wypływać krew.

Jestem silna.

Jestem silna.

Jestem silna.

Łzy zaczęły wypływać.

Nie jestem silna...

***

Po piętnastominutowym prysznicu sięgnęłam do szafeczki pod zlewem i wyciągnęłam z niej kosmetyczkę. Wyjęłam jakieś opatrunki i byle jak zawinęłam w nie nadgarstek.

Może do rana nie będzie aż tak widoczne.

Najciszej jak mogłam, żeby nikogo nie obudzić, podeszłam do łóżka, kładąc się i zawijając w kokon z kołdry.

Długo próbowałam zasnąć, jednak sen nie chciał przyjść tak szybko. Sięgnęłam ręką do szafki nocnej, żeby ściągnąć z niej telefon. Włączyłam go, od razu ściemniając jasność ekranu, która boleśnie zaczęła razić moje oczy. Zerknęłam na godzinę.

00:36

Po cichu wstałam i podeszłam do biurka, biorąc z niego laptop. Z powrotem wdrapałam się na łóżko, włączając urządzenie. Zaczęłam rozglądać się za jakąś pracą, do której mogłabym chodzić po szkole.

Po półgodzinnych poszukiwaniach, najlepszą opcją jaka zaznałam była praca w kawiarni. Znajdowała się ona dziesięć minut drogi pieszo, od mojego domu. Stwierdziłam, że nie ma co zwlekać i wzięłam się za wypełnianie formularza.

Imię: Melody
Nazwisko: Smith
Wiek: 18
Data urodzenia: 26.07.2003

Numer telefonu, e-mail i inne takie.

Po wypełnieniu wniosku odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i znowu zaczęłam siłować się ze snem, który jak na złość nie przychodził.

***

Z racji, że była dzisiaj sobota, mogłam pospać trochę dłużej. W związku z tym, z łóżka zwlekałam się dopiero o dziesiątej. Naciągnęłam na siebie świeżą bieliznę, czarne dresy oraz bluzę w tym samym kolorze, i zeszłam do kuchni.

Tak jak myślałam, nie zastałam tam nikogo, co nowością nie było i ani trochę mnie nie zdziwiło. Wzięłam się za szykowanie jajecznicy dla mnie i dla brata. Włączyłam moja playlistę na Spotify, po czym zaczęłam wybijać jajka na małą patelnie.

Niemal dostałam zawału, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce w kuchenna ściereczkę, po czym ruszyłam w stronę przedpokoju.

Przeglądnęłam się w lustrze wiszącym na ścianie, stwierdzając, że wyglądam zajebiście w brudnym dresie i gniazdem na głowie. Wykrzywiłam twarz w grymasie i przybierając lekki uśmiech, otworzyłam drzwi.

Ostatni raz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz