WILLIAM POV
Zaparkowałem na podziemnym parkingu i ruszyłem w stronę mieszkania, lecz coś, a raczej ktoś mi w tym przeszkodził.
Ledwo powstrzymując grymas, podszedłem do Ashley, która stała przed moim mieszkaniem w o wiele za krótkiej, jaskrawej i aż kłującej w oczy różowej sukience, z której sztuczne piersi prawie jej się wylewały.
- Cześć Willuś - powiedziała przesłodzonym głosem i rzuciła mi się na szyję.
- Co ty robisz? - zapytałem dość niemiło i już z niepowstrzymywanym grymasem ściągnąłem z siebie jej ręce z długimi pazurami, którymi bez problemu mogłaby wydłubać oczy, zanim zdążyła pocałować mnie w policzek swoimi zrobionymi, również jaskrawo różowymi ustami.
- Kiedyś ci się podobało - powiedziała i zachichotała.
- Jest coś konkretnego, po co przyszłaś? - zapytałem czując, że zaraz wybuchnę.
Wziąłem parę uspokajających wdechów i spojrzałem na nią wyczekująco.
- Pamiętasz, jak za dawnych czasów podobały ci się nasze zabawy? - spytała i przejeżdżając otwartą ręką wzdłuż mojej klatki piersiowej pomrugała zalotnie rzęsami, które wyglądały jak włochate pająki - Może chciałbyś to powtórzyć? - mówiła głosem, który chyba w jej głowie był seksowny, lecz w rzeczywistości brzmiała jak kaczka.
Odsunąłem ją od siebie, spojrzałem pogardliwym spojrzeniem i z niedowierzaniem pokręciłem głową.
Wyjąłem klucze do mieszkania i przekręciłem zamek, a ona zaczęła się wpychać, jakby myślała, że ją wpuszczę. Odsunąłem ją od drzwi i wchodząc do środka z powrotem je zakluczyłem.
Ściągnąłem budy, i głośno wzdychając udałem się do kuchni.
***
Krople wody, lejącej się z deszczownicy skapywały na moje ciało, a ja opierałem się o jedną ze ścian kabiny i próbowałem się rozluźnić, lecz to nie pomagało.
Sięgnąłem po żel pod prysznic i umyłem ciało, a następnie szamponem włosy.
Wychodząc z kabiny w bokserkach wycierałem włosy ręcznikiem i omało się nie zabiłem na mokrych kafelkach.
Chwyciłem szczoteczkę do zębów, umyłem zęby i ruszyłem do łóżka.
Położyłem się na plecach, z jedną ręką pod głową i starałem się usnąć.
***
Zerknąłem na zegarek.
17:05
Wychodzę z oszklonego budynku i kieruję się do mojego auta, jednak w drodze do niego usłyszałem ciche skomlenie przy kontenerach.
Podszedłem do nich ostrożnie i odchyliłem jeden z worków leżących na ziemi, i ujrzałem małego pieska.
Jeśli się nie mylę, jest to golden retriever. Patrzę na niego chwilę i nie mogę przejść obok tego obojętnie.
Podchodzę do szczeniaka, który gdy tylko wychył moja obecność, zaczął się cofać.
Po krótkich męczarniach, w końcu udaje mi się podnieść go na ręce.
Jest taką małą kuleczką. Nie mogę się oprzeć i głaszcze malucha za uchem, na co ten rozciąga się w moich ramionach.
Z uśmiechem na ustach wchodzę do auta, a psiaka kładę na marynarce, którą wyłożyłem fotel.
Szczeniak jest cały brudny i ma posklejaną sierść błotem.
Dziesięć razy ostrożniej niż zazwyczaj wyjeżdżam na drogę, co jakiś czas patrząc czy psu nic nie jest.
***
Siedziałem właśnie w gabinecie najlepszego weterynarza w mieście, jakiego znalazłem i patrzę już na umytego szczeniaka.
- Chłopiec - powiedział weterynarz, a mi uśmiech sam zagościł na ustach.
Przez kolejne 20 minut patrzyłem jak weterynarz oglądał psa z każdej strony.
***
Jechałem z psem do jakiegoś sklepu zoologicznego, lecz nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł.
- Cześć - usłyszałem głos brunetki w słuchawce.
- Hej, jesteś jeszcze w pracy? - zapytałem na wstępie.
- Tak? - brzmiało to bardziej jak pytanie.
- Mogłabyś się urwać? - zapytałem z nadzieją.
- Jeśli Liam mi pozwoli, to tak - zmarszczyłem brwi. Kto to Liam?
- Chcesz pomóc mi w zakupach?
- Jakich zakupach? - chyba była zamieszana.
- Jak się zgodzisz to zobaczysz - powiedziałem, zadowolony z mojej wypowiedzi.
- Okej, idę się zapytać Liama, i tak jest mało ludzi. Nie mów nic teraz.
Tak jak prosiła, byłem cicho i słyszałem tylko jakieś szmery i jak Mel rozmawia z jakimś mężczyzną.
- Przyjedziesz po mnie? - zapytała w o wiele lepszym humorze, niż na początku rozmowy.
***
Hej!
Jest kolejny rozdział, mam nadzieję że Wam się podoba <3
Do następnego!
CZYTASZ
Ostatni raz
Storie d'amoreFragment z książki - Ostatni raz - powiedziałam do siebie dusząc się łzami wykonując krwawą kreskę. I to był ten czas. Koniec. Za głębokie cięcie. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do łazienki wparował ON. Gdy tylko zobaczył co się dzieje z pr...