Rozdział 96

5.9K 252 81
                                    

WILLIAM POV

Oderwałem się od obiadu i ruszyłem w stronę drzwi, do których ktoś uciążliwie się dobijał.

Wręcz zamarłem, gdy zobaczyłem kto za nimi stoi.

- Cześć - przywitałem się niezręcznie.

David kiwnął głową na moje powitanie i rozglądnął się po korytarzu.

- To... wpuścisz mnie? - zapytał, gdy staliśmy tak już jakąś minutę.

- A, tak. Jasne, wchodź - przesunąłem się w drzwiach, robiąc mu miejsce.

Zaczął ściągać buty, a ja cały czas mu się przyglądałem, czując jakieś dziwne ciepełko w sercu.

- Spadaj - mruknął jakiś chłopiec, wyrywając mi z rąk łopatkę do piasku.

- Ej!

- Kup se klej i do majtek sobie wlej! - wystawił mi język.

- Nie wiesz z kim rozmawiasz, ty... ty... ty nadęta ropucho!

- Oświeć mnie, ty ogórku niedokiszony!

- Mój tata wybudował ten plac zabaw - powiedziałem dumnie.

- Nieprawda, bo mój!

- Chłopcy! - krzyknęła moja mamusia, na co od razu podbiegłem do niej ze łzami w oczach.

- Mamuśśś... On zabrał mi zabawkę! - wskazałem palcem na chłopaka, tupiąc nogą.

- To David, syn kolegi twojego taty. Widzę, że już się poznaliście - powiadomiła mnie najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek spotkałem.

Serio, jest piękna.

Nigdy nie spotkam piękniejszej.

- Nie lubię go - założyłem ręce na piersi.

- Kochanie... - kucnęła przy mnie - Możesz go nie lubić, ale nie możesz tego okazywać. Będzie mu przykro.

- Bez sensu - mruknąłem, na co się zaśmiała.

- A teraz leć pokazać, jak bardzo go lubisz.

Nadąsany podszedłem do sześciolatka i wystawiłem w jego stronę dłoń.

- Przemyślałem to sobie, w sumie możemy pobawić się razem - uśmiechnąłem się najszczerzej, jak potrafiłem - William Brown.

- David Ginkenly - uścisnął moją dłoń, od razu ciągnąć mnie z powrotem do piaskownicy.

To były piękne czasy.

Wszystko było na swoim miejscu.

- Czemu się tak na mnie gapisz? - zapytał David, gdy ściągnął buty.

- Przypomniało mi się coś. Nie ważne - uciąłem temat.

- Dawno cię nie widziałem.

- Ja ciebie też.

Parę chwil patrzyliśmy sobie w oczy, lecz to, co zrobił potem bardzo mnie zszokowało.

Uśmiechnął się i zgarnął mnie do typowego męskiego uścisku.

Brakowało mi tego.

- Tęskniłem trochę - powiedział, gdy odwzajemniłem gest.

- Tak ciut, ciut - poklepałem go po plecach.

- Dobra - odkleił się ode mnie i chrząknął - Mamy sprawy do załatwienia - posłał mi diaboliczny uśmiech.

- No to do roboty...

***

Hej!

Przepraszam, że taki krótki, następny pojawi się na dniach.

Mam nadzieję, że Wam się podoba<3

Do następnego!

Ostatni raz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz