*na samym końcu informacja*
Wsiadłam do samochodu chłopaka, ulegając jego spojrzeniu, po raz kolejny. Każda komórka mojego obrzydliwego ciała krzyczała: ,,nie idź", ,,nie wsiadaj". Wiedziałam jak to się skończy, zawsze wiem. On też to wie, dlatego nalega, nie umie odpuścić.
Dlaczego więc ja nie odpuszczę? Dlaczego ulegam?
Pytania, które zadręczają mi głowę mają również proste odpowiedzi: naiwność. Jestem za każdym razem tak samo naiwna. Może się zmienił - myślę wtedy. Problem tkwi w tym, że on się nigdy nie zmieni.
Dlaczego wciąż wierzę w swoje głupie przekonanie o tym chłopaku?
Przecież to przez niego nie mogę patrzeć nawet w lustro.
-Liv. - jego głos przywrócił mnie z powrotem na ziemię. Był taki spokojny, stanowczy oraz lekko zaniepokojony. Dlaczego?
Stałam patrząc na drzwi samochodu, czując, że moje nogi odpadają. Dzisiejszy wieczór był dość chłodny. Delikatny, lecz zimny wiatr wywoływał gęsią skórkę na moim ciele. Było mi zimno, ale za nic w świecie się do tego nie przyznam. Słońce zaszło ponad dwie godziny temu, więc nie było szans na jakiekolwiek ocieplenie. Byłam w jeansach i bezrękawniku, więc nic dziwnego, że powoli zaczynały trząść mi się dłonie, które zawsze tak reagują na choćby odrobinę zimna. Do moich oczu napłynęły łzy, które zaczęły spływać po polikach, nie wiedząc kiedy to się stało.
Chłopak patrzył na mnie uważnie. Czułam to, pomimo, że moim punktem zaczepnym była latarnia po drugiej stronie ulicy, która powoli się wypalała. Skupiając się na obiekcie przede mną nie zauważyłam, że brunet wysiadł z samochodu i momentalnie zjawił się u mego boku aby chwilę później zasłonić mi widoki przede mną swoją postawą.
Nie uniosłam głowy do góry ani nawet nie raczyłam obdarować go spojrzeniem spod rzęs. Stałam jedynie mając przed sobą jego tors i wbijając w niego swoje zielone tęczówki. Ciszę ciążącą nad nami co jakiś czas przerywały przejeżdżające samochody. Nie wiem ile tak staliśmy milcząc, ale zaczęło się to dłużyć.
Bez słowa spuszczając swój wzrok na dół, za zmęczeniem otworzyłam drzwi od samochodu i zajęłam miejsce pasażera. Było mi zimno, dochodziło też do tego moje zmęczenie oraz niebezpieczna mieszanka alkoholu z narkotykiem.
Euforia, którą przeżywałam wcale nie tak dawno zastąpił smutek i zrezygnowanie. Byłam sobą zawiedziona i obrzydzona. Gdy wyjęłam z kieszeni dłonie niemal od razu je schowałam z powrotem nie mogąc nawet na nie patrzeć.
Nienawidzę tego ciała.
Z kolejnego letargu znowu wyrwał mnie chłopak, który zamykając za sobą głośno drzwi usiadł za kierownicą. Czułam na sobie jego ciężkie spojrzenie - oceniające. Mimo to nie zmusiłam się na zerknięcie na niego.
Nie ruszyliśmy, zamiast tego poczułam jak na moich udach coś ląduje. Automatycznie przeniosłam tam swój wzrok, a moim oczom ukazała się czarna bluza z kapturem, wyglądała na dużą i zapewne taka była w porównaniu do moich ubrań, lecz nie powstrzymało tego, że poczułam delikatne ciepło rozpływające się we mnie.
Brunet zapewne wyczuł to, że jakakolwiek wymiana zdań ze mną nie będzie miała sensu, więc bez słowa ruszył z miejsca. Nie zamierzałam już walczyć z tym jak zimno mi było, więc włożyłam na siebie jego bluzę, która zdawała się być wręcz przesiąknięta papierosami i męskimi perfumami. Poczułam jak częściowo odzyskuje czucie w dłoniach, a jakikolwiek ruch palców nie sprawiał mi już takiego trudu.
Zatrzymaliśmy się na światłach, los chciał żeby pojawiło się czerwone. Zmusiłam się w końcu na spojrzenie na bruneta. Okazało się nie być to najlepszą decyzją. Czarne jak otchłań, która zaraz by miała mnie wciągnąć tęczówki sprawiały, że przeklnęłam siebie w myślach za ten wybór. Wzdrygnęłam się gdy jego ręka gwałtownie ruszyła w moim kierunku. Zamknęłam oczy oraz zmarszczyłam czoło, wiedząc co się stanie i będąc na to gotową.
CZYTASZ
Between || ZAWIESZONE ||
RomansW życiu siedemnastoletniej Olivii pojawia się starszy chłopak, z którym przespała się na imprezie. Dziewczyna w swoim życiu przeżyła głównie złe chwile. Toksyczny związek, brak męskiego wzorca czy też bycie wykorzystywaną, wykreowało ją na osobę jak...