Weekend po posiadówce nie należał do najciekawszych. Huncwoci z wyjątkiem Remusa odsypiali przez następne dwa dni, więc Lidia, Lily i Remus postanowili większość czasu poświęcić na naukę, zważając na to, że los zdecydował, pierwszy raz od dłuższego czasu sprzyjać im w tym planie. Tak więc ich sumienie zostało zaspokojone na następne kilka tygodni, gdyż zdołali nauczyć się z wyprzedzeniem kilkunastu lekcji, w obawie, że nie prędko będą mogli mieć taką okazję.
Był niedzielny wieczór gdy Lidia dostała za zadanie sprowadzić gdzieś Remusa. Nie wnikała szczególnie w to o co chodziło, ale iż odgórnie zostało jej to nałożone, prędko popędziła do pokoju wspólnego w nadziei, że jeszcze tam będzie. Niestety go tam nie zastała. Uznała, że zapewne poszedł już do pokoju, ale jako iż McGonagall prosiła ją o jego znalezienie udała się do dormitorium chłopców. Nie było to dla niej problemem, ponieważ nie raz miała okazję się tam znajdować, najczęściej gdy huncwoci przechodzili kryzys z powodu pewnych trunków, tak jak było tym razem.
-ZAMKNIJ TE DRZWI- szybko poderwał się w połowie martwy Syriusz.
-WPUSZCZASZ ŚWIATŁO- podbił jego wypowiedź James.
-Jest dziewiętnasta, światła nie ma od kilku godzin- odpowiedziała mimo wszystko zamykając za sobą drzwi.
-N-nie krzy-ycz tak- wysyczał Peter.
-Gdzie podzialiście Lunatyka?
-Nie wiemy, wpadł tu parę minut temu i poszedł- stwierdził Potter.
-A czemu?- zapytał zalotnie Black, na co dostał prosto w twarz poduszką.
-A z wami to taka pomoc. Dobra idę szukać dalej.
-Może chciałabyś przynieść coś do picia..?
-Leżycie tu dwa dni, możecie sami sobie to ogarnąć! Pa!
-TYLKO ZAMKNIJ DRZWI- krzyknęli chórem zapobiegając katastrofie.
Teraz Lidii w głowie zostało już tylko jedno miejsce. Była to biblioteka, ale po co by tam przebywał skoro całe dwa dni się uczyli? Jej przeczucia się sprawdziły i tam też go nie było. Nie mając więcej pomysłów wróciła do pokoju wspólnego i mimo, że nie siedziała tam krótko, Remusa nie zastała.
-Gdzie podzialiście Lupina?- zapytała na śniadaniu następnego dnia.
-Zaspał, ale już się zbiera, więc powinien zdążyć.
-Gdzie on się wczoraj szlajał..?
-Myśleliśmy, że jest z tobą- stwierdził lekko zdziwiony Syriusz.
-Spójrz mi w oczy i to powiedz.
-Serio myśleliśmy, że jest z tobą, a twoje oczy jeszcze pamiętam.
-W to nie watpię- powiedziała dusząc się ze śmiechu przy stole.
-A tej co?- zapytał zdziwiony jak cała reszta Potter.
-Ej Li, bo jeszcze pójdziemy po kogoś, żeby cię oddusił.
-Może ma gorączkę.
-Nie- złapał oddech próbując się uspokoić- nie trzeba.
-To o co ci chodzi?
-Powiedzmy, że zbiera ci się na przeróżne wyznania po alkoholu.
-Czego ja ci nagadałem?! Albo czekaj nie wiem, czy chce wiedzieć.
-NO JA NAPEWNO CHCE WIEDZIEĆ- powiedział już prawie również duszący się James.
-Dobra, może innym razem. Wracając, McGonagall kazała mi go znaleźć i nie było go dosłownie nigdzie. Do pokoju wspólnego też nie prędko wrócił.
-Ojj to trzeba sobie z nim będzie porozmawiać.
Jednak nie udało im się wyciągnąć z niego żadnej informacji. Było to nie lada dziwne, bo w przypadku Remusa nie było jakoś bardzo ciężko wyciągnąć informacje, zwłaszcza gdy jesteś Syriuszem. Nieugiętość Lupina jeszcze bardziej wzbudziła ich ciekawość. Cały dzień próbowali wyciągnąć z niego choć fragment informacji.
-No Lunio, mi nie powiesz?- zapytał kolejny raz tego dnia Black, podczas gdy wracali z kolejnych zajęć.
-Nie wiem o co wam chodzi, przecież po prostu-
-Ale jakbyś miał jakieś problemy, to byś powiedział?- zapytała nagle Lidia.
-Li, nie mam żadnych-
-No to czemu przed nami coś ukrywasz hmm?- dodał James.
-No ja wiem Remusie, że tym tutaj to się nie ufa, ale mi i Lidii możesz zaufać- wtrąciła Lily.
-T-t-twoje sekrety są z n-nami bez-zpieczne- nawet Peter odważył się przekonać Lupina.
-Hej, wszystko ze mną w porządku!
-Ooo już nawet jego przyjaciele zaczynają zauważać, że coś z nim definitywnie nie gra- wtrąciła jakaś dziewczyna z przechodzącej obok grupy ślizgonów, którzy najwyraźniej przysłuchiwali się rozmowie.
-To była tylko kwestia czasu.
-Może oprzytomnieją i przestaną też zadawać się ze szlamami.
-Na to bym nie liczył, to gryfoni...- tutaj Lidia zauważyła, że słowa te wypowiedział młodszy brat Syriusza. Wiedziała, że nie mają dobrych relacji, ale mimo wszystko nie miło jest usłyszeć takie coś ze strony rodziny, więc natychmiast podeszła do Łapy. Wydawał się on jednak być niewzruszony tym faktem.
-Powiało chłodem, co?- zagadał Black.
-Nie bez powodu. Przecież cały czas siedzą w lochach, nie?- tym zdecydowanie poprawiła humor swojego najlepszego przyjaciela.
CZYTASZ
Kwiaty polne~ Syriusz Black
FanfictionJest to opowieść z ery huncwotów. Możemy w niej zapoznać się z bohaterką nie kanoniczną- Lidią, która wzbudza wiele pozytywnych emocji u bohaterów [Remius Lupin, James Potter, Lily Evans, Peter Pettigrew] ponieważ była ich wierną przyjaciółką. Po ja...