🐾Rozdział 9🐾

25 2 0
                                    

Poranki z eliksirami nie zachęcały zbyt wielu osób do robienia na nich jakichkolwiek czynności. Lidia przyzwyczaiła się, że Syriusz, James czy Peter nic na nich nie robili, lecz zazwyczaj się na nich pojawiali. Zdziwił ją jednak fakt, że nawet pozostali huncwoci nie wiedzieli gdzie może podziewać się w tym momencie Łapa.

Dopiero po około dziesięciu minutach wtargnął do klasy, znacznie z czegoś zadowolony, przy okazji tracąc przy tym pięć punktów.

-No dzień dobry- powiedziała lekko śmiejąc się z jego wyraźnego zachwytu Blacka nad czymś.

-Mam już większość podstawowych informacji i już czuję smak czekolady, którą kupuje mi James. Jest oczywiście puchonką, z naszego roku, należy do mojego fanclubu, co mnie nie dziwi, chyba ma kota i właśnie powinna być na zielarstwie.

-Po pierwsze nie powinieneś traktować jej w taki sposób- powiedziała już się nie uśmiechając- A po drugie, naprawdę to było powodem twojego spóźnienia? Miałeś nie pakować się w kłopoty.

-Zły dzień?- zapytał lekko podejrzliwie.

-Pytasz czy odpowiadasz?

-Okej... To ja ci nie będę przeszkadzał w takim razie, z tym...a co właściwie robimy?

-No pewnie, zrobię wszystko sama, już się przyzwyczaiłam, naprawdę, ale czasami-

-Dobra, dobra już- powiedział łapiąc ją za ramiona i lekko ją potrząsając- Ja przyniosę potrzebne rzeczy, ty wyczarujesz z nich to co chciał Slughorn, mogę nawet mieszać w kociołku, ale nie wiem, czy to się dobrze skończy- dodał z szerokim uśmiechem, na co tamta się roześmiała- Lepiej?

-Zastanowię się- powiedziała już w dużo lepszym humorze.

W powietrzu utrzymywała się również atmosfera zbliżającej się uroczystości. Trzeciego listopada, wszyscy przyjaciele zgromadzili się w pokoju wspólnym z wyjątkowymi planami na ten wieczór.

-No dawajcie te prezenty- powiedział szczerzący się Black zacierając ręce.

-Nie byłeś grzeczny w tym roku, ale nie byłeś taki też wcześniej, więc proszę- powiedziała Lidia, która była kolejną osobą wręczającą mu prezent.

Przed nią Syriusz dostał już kilogramy słodyczy, kubek do herbaty gryzący w nos "hmm pasowałby do zastawy mamusi"- skomentował, oraz  atrament samopopraiwajacy.

-Sadząc po zapakowaniu powinienem się bać..?

-Sadząc po komentowaniu powinieneś się bać.

-Już nic nie mówię!- po czym zaczął delikatnie rozrywać opakowanie. Pod warstwą papieru ozdobnego kryło się, drzewko wysokości około szesnastu cali. Całe pokryte było liśćmi, których barwy zachwyciły by nie jedną osobę- Tak, tak, bardzo ładne. A co to jest?

-Otóż jest to roślina specjalnie dla ciebie. Za każdym razem jak coś przeskrobiesz, będzie opadał z niej jeden listek. Jak to naprawisz, albo chociaż zrobisz coś wyrównując tamto przewinienie, odrośnie.

-Skąd ty to wytrzasnąłeś?

-Lepiej nie pytaj, ale spróbuj je utrzymać przy życiu przez chociaż tydzień.

-No ja to się dziwię, że to jeszcze żyje mimo iż Syriusz trzyma to w rękach- dodał Lupin.

-Hej! Zobaczycie, to jeszcze będzie piękne drzewo.

-To już nie urośnie, prawda?- spytał dyskretnie Remus Lidii pare minut później, gdy Łapa wziął się za oglądanie innych rzeczy.

-Oczywiście, że nie.

Kwiaty polne~ Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz