🐾Rozdział 6🐾

38 2 0
                                    

Z czasem zaczęło robić się chłodniej i czekały ich ostatnie chwile słonecznych dni. Z tym okresem wiązało się również ważne zadanie dwojga z przyjaciół. Patrole. Lidia i Syriusz wiedzieli, że pokrzyżuje to nieco ich plany, ponieważ ciężko będzie wtedy zeswatać ze sobą swoich przyjaciół, więc musieli działać prędko.

Lily i Lidia były tego wieczoru umówione na wspólną naukę w bibliotece. Lidia wiedziała jednak, że już od następnego dnia miały zacząć się patrole, więc musi wykorzystać sytuację, póki jeszcze nie jest to aż tak bardzo utrudniona. Jako iż za oknami coraz wcześniej robiło się ciemno, tym razem również było na tyle niewidocznie, że mimo iż pare tygodni temu o tej porze było jeszcze całkowicie jasno, teraz w pokoju wspólnym zapalony był kominek. Dziewczyna zbiegła ile sił w nogach do salonu i podbiegła do grupy siedzących tam huncwotów. Była wyraźnie pobudzona i się śpieszyła.

-Udawajcie, że siedzę tutaj już od dłuższego czasu i przytakujcie na wszystko co mówię, zaraz tu przyjdzie Lily. Gdzie James?- po tych słowach wypowiedzianych na jednym wdechu usiadła na kanapie zajmując połowę niej swoimi nogami- Posuń się trochę Peter!

-D-dobra... Aleee o co chodzi?

-Zaraz wam powiem, ale gdzie ten Potter?

-Na treningu, ale zaraz powinien wrócić- odpowiedział Remus, jakby przyzwyczajony do każdego dziwnego planu swoich przyjaciół. Dosłownie pare sekund później do pokoju wspólnego weszła Lily.

-To co Lidia, idziemy już?- zapytała.

-Wiesz co jakoś tak źle się czuję od obiadu. Może pójdź sama, a razem pouczymy się innym razem.

-O..jak chcesz to mogę z tobą zostać, moja mama zawsze robiła taką herbatę i pomagała na wszystko, a tutaj przecież też mogę się uczyć.

-Nie! No co ty. Nie będę ci psuła planów, a ja nie czuję się znowu aż tak źle- Widząc niepewność na twarzy Evans dodała- A poza tym, oni by ci tylko przeszkadzali- zauważyła jednak, że tamci nie wiedzą co powiedzieć, żeby jej pomóc, więc lekko kopnęła Syriusza, żeby napędzić jego myślenie na szybsze obroty.

-No właśnie! A przecież my potrafimy się zająć Lidią. Lily ty się tam ucz, a my sobie poradzimy, tutaj byśmy ci tylko przeszkadzali i nic by z tego nie wyszło.

-Nie przejmuj się Lily, możesz iść się uczyć- dodał coś do wypowiedzi Syriusza Remus, widząc, że Evans nadal zastanawia się nad wyjściem z tej sytuacji.

-No dobra. To widzimy się później- powiedziała rudowłosa po czym udała się w kierunku biblioteki.

-Patrzcie...mi nie chciała uwierzyć. Trzeba będzie się tym zająć.

-Nie główkuj teraz Black tylko leć po Pottera. Mamy nie dużo czasu, więc musimy włączyć nasz plan na szybsze tory.

Już kilka minut później Lidia, Syriusz i James pędzili w kierunku biblioteki spiskując.

-Słuchaj Potter. Nawet nie wiesz jak ci teraz pomogłam, więc tego nie zmarnuj. Podejdź do niej i nie daj jej zwiać.

-Pamiętaj, że pierwsze trzy minuty rozmowy są najważniejsze. Jak nie zachowasz się jak dupek, to może przegadacie kolejne pare godzin- uzupełnił Łapa.

-Tylko wymyśl jakąś wiarygodną wymówkę dlaczego tam jesteś, bo nikt nie uwierzy, że przyszedłeś się uczyć.

-I nie zrób z siebie durnia.

-Wszystko zapamiętałeś?

-Wymówka, pierwsze trzy minuty, nie bądź dupkiem. Okej, chyba pamiętam.

-To idź, bo nie będzie tam siedzieć wieki- powiedział Syriusz przepychając go przez wejście do biblioteki.

Dwójka obserwowała jak tamten znika za kolejnymi regałami zbliżając się do dziewczyny.

-Nie zamierzamy sobie teraz iść, prawda?- zapytał Black ciągle obserwując oddalającego się Rogacza.

-Oczywiście, że nie. Chodź tędy, posłuchamy co wymyślił.

Lidia poprowadziła przyjaciela kilkoma wąskimi i zakurzonymi przejściami między regałami z najrzadziej odwiedzanymi książkami i niedługo potem już siedzieli opierając się o regalik dzielący ich od przyszłych Potterów.

-Evans! Co ty tutaj robisz? I to tak sama?

-Chyba nie właściwa osoba zadała to pytanie.

-No co ty! Ja tu czasami zaglądam.

-Mhmm i akurat teraz się tu znalazłeś?

-A nie, dzisiaj jestem służbowo, mam zadanie wziąć jakąś książkę dla Lidii, trochę lepiej się czuje, ale nie miała siły tu przyjść.

-Dobrze kombinuje. Oby tak dalej Potter- szepnęła dziewczyna do Syriusza.

-W końcu uczył się ode mnie- odpowiedział, po czym oboje zaczęli przysłuchiwać się dalej rozmowie.

-Uczysz się zaklęć, uwielbiam zaklęcia!

-Zaproponowałabym nawet wspólną naukę, ale masz książkę do przekazania.

-Oj tam, Lidia itak przecież to wszystko umie, a ja mógłbym się wreszcie czegoś nauczyć.

I tak rozmawiali jeszcze pare godzin, a Lidia nawet nie przesłuchiwała Lily gdy o tak późnej porze jak na nią wróciła do dormitorium. I to...uśmiechnięta?

Następnego dnia Lidię i Jamesa czekał wspomniany już wcześniej patrol. Dziewczyna myślała, że tamten zaraz zrobi paradę na jej cześć cały w skowronkach po wczorajszym spotkaniu z Lily. Mimo iż byli tam można by powiedzieć służbowo, wymienili tyle ważnych dla siebie informacji, że nie czuli żadnego przymusu z powodu zajęcia, które wykonywali. Dziewczyna dała Rogaczowi mnóstwo rad i faktów odnośnie Lily, a chłopak opowiedział jej o wszystkich rzeczach, które on lubi, aby podsuwać je gryfonce o której względy ubiegał. Obiecał też, że za sytuację z poprzedniego wieczoru dziewczyna ma do wykorzystania u niego dużą przysługę.

-Lidia!- nagle oprzytomniał.

-Co jest?

-Zabrałem jej gumkę do włosów, jak się skapnie to mnie zabije!

-To jej ją oddaj..?

-Racja. Muszę biec.

-Hej!- zawołała się do oddalonego chłopaka- Mamy patrol!

-To sprawa życia i śmierci! Poradzisz sobie!

-Potter- syknęła z jadem gdy już praktycznie straciła go z pola widzenia. Jej uwagę przykuł jednak ktoś inny. Wydawało jej się, że na jednym z korytarzy mignęła jej znajoma postać w szatach Slytherinu.
Pobiegła w tamtym kierunku i rzeczywiście się nie pomyliła. Był to John Wilkes. Zanim oboje zostali przydzieleni do domów, zdążyli się zapoznać, a ich znajomość utrzymywała się do momentu obecnego. Dziewczyna na przełomie czasu zaczęła dostrzegać wielkie różnice w zachowaniu chłopaka, czuła też iż traktuje ją inaczej ze względu na status krwi, o którym na początku nie wiedział. Mimo coraz gorszych relacji, jakaś wciąż ich łączyła. Udała się za nim, lecz gdy ten skręcił w jakąś uliczkę, dziewczyna go zgubiła, choć mogłaby przysiąc, że za uliczką, w którą skręcił nic się nie znajdywało.

Kwiaty polne~ Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz