🐾Rozdział 3🐾

49 2 0
                                    

-Syriusz!- krzyknęła Lidia wchodząc do pokoju wspólnego.

-To James!- odparł bez żadnego zastanowienia się chłopak siedzący na kanapie tuż obok kominka. Znajdowała się tam cała grupa przyjaciół do której właśnie dołączyła ostatnia brakująca osoba.

-Jeszcze nawet nie wiesz o co mi chodzi.

-W takim razie Peter.

-Hej!

-Na Remusa nie zrzucę, on jest zbyt niewinny- tutaj przybił piątkę z Lunatykiem.

-To co ty zrobiłeś?- zapytała zszokowana podchodząc do nich, w końcu chodziło jej o coś kompletnie innego.

-Lily?

-Hej!- ta krzyknęła tylko w odpowiedzi- A ja to nie jestem niewinna?

-Właściwie to chciałam ci pogratulować.

-A nie, to do mnie. Co zrobiłem?

-Właśnie uroczyście zakończył się pierwszy dzień szkoły i nie wpakowałeś się jeszcze w żaden szlaban.

-Trzeba to będzie zmienić.

-Wiesz co?- powiedziała z przekąsem- Ja chętnie pomogę, wystarczy jedno słowo, a-

-Dobra dobra, będę grzeczny dzisiaj.

-To żeś się postarał.

Kolejne dni mijały bardzo szybko mimo iż pierwsze tygodnie w szkole nie należały do najprostszych. Nauczyciele od razu zalali ich ogromem prac. Mięli oczywiście na uwadze fakt owutemów, które zbliżały się do nich wielkimi krokami.  Nieuniknione więc było przesiadywanie w bibliotece, co nie wszystkim się podobało.

-Lidiaaaa

-Co?

-Co robisz?

-Uczę się. Nie wiem, czy słyszałeś takie pojęcie.

-Wszyscy mnie dzisiaj zostawiają! Remus też się uczy, James pewnie siedzi gdzieś z Lily, a Petera wcięło!

-Możesz uczyć się z nami.

-Nie no bez przesady.

Tak wyglądała jedna rozmowa Syriusza i Lidii. W tamtym czasie, niestety rozmowy w dużej części wyglądały podobnie. Nie przydarzyło się wtedy również zbyt wiele ciekawych rzeczy. Syriusz dostał około trzech anonimowych listów z wyznaniem miłości, James usiłował kolejnym razem rozkochać w sobie Evans, Remus i Lidia się uczyli, a Peter krążył gdzieś wokół wszystkich. Sytuacja nieco zmieniła się dopiero przed końcem września.

Był piątkowy wieczór. Lidia wracała samotnie z biblioteki. Musiała wypożyczyć z niej kilka książek jeszcze przed jej zamknięciem. Jednak po jej opuszczeniu udała się na krótki spacer po zamku. Tak więc zanim zdążyła przejść choć połowę drogi do pokoju wspólnego było już po ciszy nocnej. Mimo faktu iż była prefektem ta sytuacja ciągle ją lekko stresowała. Zamyślona starała się jak najszybciej dotrzeć do salonu gryfonów. W głowie już zaczęła sobie układać kolejne zdania do wypracowania na lekcje obrony przed czarną magią, które planowała zacząć jeszcze dzisiaj wieczorem.

-Trzeba będzie zrobić jakiś dobry wstęp, bo wtedy cała praca od razu wydaje się lepsza- szeptała do siebie, zafascynowana pomysłami napływającymi do jej głowy- warto zawrzeć tam kilka faktów naukowych, bo..- tu przerwała podnosząc głowę. Na końcu korytarza, którym właśnie zmierzała, a dzielił on już parę kroków od jej miejsca docelowego, zauważyła znajomą postać. Syriusz Black stał tam patrząc się na nią lekko zdziwiony i jakby przestraszony, gdy spiorunowała go wzrokiem, jego grymas zmienił się jednak w arogancki uśmieszek.

Kwiaty polne~ Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz