❝ 3 ❞

115 8 0
                                    

Wino nie smakowało tak dobrze jak się tego spodziewał. Było słodkie i smakowało bardziej jak tani szampan. Miał ochotę się upić, a tym cholerstwem na pewno tego nie uczyni.

    Jeden z uczniów na szóstym roku załatwił mu alkohol, ale jednak to, że był starszy wcale nie oznaczało, że miał dobry gust w alkoholach. Przeciwnie, jego gust był wręcz fatalny.

    Zaraz obok niego na łóżku leżała starannie wyprasowana koszula z jednych z najdroższych sklepów jakich znał.

    Czarne spodnie miał już na sobie i nie mógł znaleźć ochoty na dalsze umieranie się na bal. Według niego był to cholernie głupi pomysł. Bal.

    Oczywiście zaprosił pewną dziewczynę, żeby z nim poszła, jednak głównie dlatego aby nie iść sam i nie przynieść wstydu sobie jak i rodzinie, gdy się o tym dowie.

    Wielki Draco Malfoy sam na balu.

    Cóż za upokorzenie.

    Położył swoją bladą dłoń na nagiej klatce piersiowej. W drugiej ręce trzymał butelkę wina i co jakiś czas podnosił głowę by zasiorbać trochę białej cieczy. Zimnym opuszkiem palca kreślił wzory na brzuchu, by potem przejechać wyżej. Czasem zatrzymywał się na swojej twarzy i doszczętnie badał ją palcami jakby w życiu nie dowiedział się jak wygląda.

    Uniósł głowę — duży łyk alkoholu, a potem znów opadł na poduszki.
Teraz nie wodził po swoim ciele tylko jednym palcem,  a całą dłonią. Przesuwał ją powoli to na pierś, to z powrotem na brzuch i trochę niżej, i jeszcze niżej, i jeszcze niżej...

    Zahaczył palcami to materiał spodni, gdy w tym samym momencie do pokoju wtargnęła Pansy. Usiadł momentalnie, odstawiając butelkę wina na stolik nocny.

    — Czemu ty jeszcze nie ubrany? — wyrzuciła ręce w powietrze podchodząc do niego i chwytając białą koszulę.

    — Nie chce tam iść — bąknął, a wzrok czarnowłosej przeniósł się na butelkę alkoholu.

    Dziewczyna westchnęła ze zmęczeniem i kazała mu wstać, co chłopak szybko uczynił. Pansy pomogła mu założyć koszule a potem zapinała mu guziki. Dziurki były strasznie małe, więc musiała chwilę się pomęczyć aby zapiąć jeden guzik.

    Draco przyjrzał się włosom dziewczyny. Czarne, ale nie tak jak włosy Harry'ego. Jego były trochę jaśniejsze i wyglądały na bardziej puszyste.

    Stłumił w sobie chęć dotknięcia włosów dziewczyny i przyjrzał się jak radzi sobie Pansy. Został jej ostatni guzik. Potem wzięła muchę i zawiązała mu ją pod szyją. Czuł, że zaraz się udusi.

    — Nie chce tam iść — powtórzył.

     — Nie marudź — rzekła jedynie i posyłając mu krótki uśmiech wywlokła go z pokoju, kierując się w stronę sali gdzie miał odbyć się bal.

Harry lekko zestresowany poprawiał muchę pod szyją. Stał z Ronem i swoimi partnerkami zaraz przy schodach nie wiedząc co ze sobą zrobić.

    Oczy Ronalda nie spuszczały spojrzenia z Hermiony, która przyszła na bal z Victorem Krumem. Był zazdrosny jak cholera i mimo iż nie chciał tego pokazywać, każdy w otoczeniu widział jak targa nim chęć rozszarpania Kruma na strzępy.

    Potter jako jeden z uczestników w Turnieju Trójmagicznym miał zacząć bal tańcem. Była to jedna z głupszych tradycji, której nie miał ochoty wykonywać. Stał więc mając nadzieję, że o nim zapomną i dadzą mu święty spokój.

reasons why we don't like rain | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz