Prolog

280 15 68
                                    


Zawsze uważałam, że zmiany w życiu są potrzebne, nawet te małe. Nigdy nie lubiłam żyć w takim samym cyklu, bo po prostu mnie to nudziło, dlatego też nie było sensu kupować mi drogich zabawek w dzieciństwie, skoro i tak po paru dniach chciałam coś innego.

Takim o to sposobem stoję właśnie z rękoma pełnymi kartonów przed nowym domem. Moi rodzice stwierdzili, że lepiej będzie żyć w środku miasta niż na obrzeżach, a Roseville jest dosyć sporym miastem, więc wszędzie mieliśmy daleko. Bardzo cieszył mnie fakt przeprowadzki, zwłaszcza że będę miała teraz niecałe 10 minut drogi pieszo do szkoły.

– Beth! – Usłyszałam donośny krzyk mamy zza drzwi.

Weszłam do domu i poczułam zapach intensywnej wanilii z jedwabiem co wskazywało na to, że moja rodzicielka już zdążyła się zagospodarować. Salon, który było widać w wejściu robił spore wrażenie, z tego względu, że był o wiele większy niż w moim starym domu. Gołym okiem widać, że nad wystrojem pracowała moja mama ponieważ górowała tu biel i czerń co Florence szczerze kocha. Po prawej stronie znajdowała się kuchnia, a zaraz obok niej łazienka. Natomiast po mojej lewej stronie rozciągały się schody z wykładziną. Zdecydowanie podobało mi się tu.

Obok drzwi znajdowało się duże lustro w które spojrzałam, i śmiem stwierdzić, że wyglądam dziś jak menel. Moje długie brązowe włosy zawinięte w koka, którego ostatnio robię bardzo często, czarne dresy i fioletowy top na ramiączka. Może i jest wiosna, ale w Kalifornii o tej porze roku zaczyna być bardzo ciepło.

– Tak? – Zapytałam wchodząc w głąb salonu, i odkładając kartony na ziemię.

– Wiem, że może cię to nie zadowolić, ale mogłabyś zanieść to ciasto w ramach powitania do sąsiadów z naprzeciwka? – Uśmiechnęła się niewinnie trzymając ciasto zapakowane w średniej wielkości pudełko.

– A mogę wiedzieć dlaczego akurat ja mam to zrobić, skoro równie dobrze ty możesz tam pójść? – Spytałam nie siłując się na miły ton głosu.

– Uh. – westchnęła wyraźnie myśląc nad tym jak odpowiedzieć. – Słyszałam, że mieszka tam chłopak w podobnym wieku do ciebie, i pomyślałam, że może byście się poznali, w końcu nowa znajomość dobrze by ci zrobiła. – Stwierdziła dalej się uśmiechając.

– Mam już jedną przyjaciółkę, więc nie sądzę, że potrzebuje ich więcej. – Dalej stałam przy swoim chociaż zaczynałam mięknąć widząc posmutniałą minę Florence.

– I dziękuje Bogu, że Thea wyjechała na pare dni, przecież ona ciągle przesiadywała u nas w domu – Zaśmiała się rodzicielka przez co ja sama się uśmiechnęłam.

To jest akurat prawda, bo jak nie ona siedziała u nas cały dzień, to ja siedziałam u niej, ale nasi rodzice już są do tego przyzwyczajeni. W zasadzie znamy się od piaskownicy, i to dosłownie, gdyż dwanaście lat temu jak miałyśmy 5 lat wpadłam na świetny pomysł, żeby sprawdzić czy kolor włosów Thei i piasku jest taki sam, więc wzięłam jego garść w rękę i dałam jej na głowę, ona odruchowo wstała i przywaliła mi głową w nos tak, że go złamałam. Przyszła do mnie do szpitala dając mi lalkę monster high, i tak zaczęła się nasza przyjaźń.

– No dobrze pójdę zanieść to ciasto, jeśli aż tak bardzo ci na tym zależy – westchnęłam biorąc pudełko.

– Dziękuje! – Krzyknęła. – Jesteś moją ulubiona córką – Powiedziała uśmiechając się.

– Jestem twoją jedyną córką, ale tak tylko przypominam – Rzuciłam wychodząc z domu.

Samo osiedle jest moim zdaniem ładne, pełno domów, ale też dużo drzew, które dodają uroku temu miejscu. Uwielbiam wychodzić w nocy na spacery, więc będzie to idealne miejsce do wykonywania tego.

Ostatnia NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz