Rozdział 2

113 11 36
                                    

– Mam to traktować jako komplement? – Zapytałam na co brunet parsknął śmiechem.

– Nie jesteś ewidentnie dobrą osobą do zaczynania rozmów, więc pozwól że wyręczę cię – Powiedział do blondyna na co on uniósł ręce w geście obronnym – Jestem Dylan, za to ten debil obok mnie to Nick a ty jesteś?

– Beth – Odparłam.

– Okej Beth, więc jeśli mogę wiedzieć, to co robisz tutaj o takiej godzinie? – Zapytał dalej się uśmiechając.

Spojrzałam na telefon i faktycznie była już dosyć późna godzina, bo dochodziła już dziewiąta.

– Idę, a raczej jadę na imprezę do niejakiej Hope – Odpowiedziałam.

– Dobrze się składa, bo niejaka Hope jest moją dziewczyną – Zaśmiał się brunet. Z zaskoczenia uniosłam brwi w górę, nie spodziewałam się tego chociaż tak naprawdę nie znam tej dziewczyny.

– Jak chcesz możesz pójść z nami – Odezwał się blondyn – No wiesz tak w razie czego, żebyś znowu nikogo nie potrąciła rowerem – Dodał przez co wszyscy się zaśmialiśmy.

– Dla bezpieczeństwa innych zgodzę się – Uśmiechnęłam się.

Droga do domu zajęła nam niecałe 5 minut, i przez ten czas odbyliśmy zabawną rozmowę. Dowiedziałam się, że chłopaki chodzili do tej samej szkoły co ja, ale rok temu już ją skończyli. Dylan pracuje jako mechanik, zaś Nick studiuje zarządzanie. Nie spodziewałam się, że potrafię tak otworzyć się na rozmowę z innymi, nawet w ani jednej sekundzie nie poczułam irytacji, dlatego też na starcie mogę stwierdzić, że polubiłam ich.

Gdy dotarliśmy dostrzegłam bardzo dużo aut z których odrazu zabrałam wzrok kierując go na dom, był niewiele większy od mojego. Jak już weszliśmy do środka poczułam znajomy zapach alkoholu, na szczęście ludzie zachowali odrobine kultury i palili na zewnątrz. To nie tak, że nie lubiłam zapachu papierosów, po prostu niedawno rzuciłam palenie i obawiałam się, że gdy będę ciągle czuła ten charakterystyczny zapach, to skuszę się ponownie zapalić. W całym domu było słychać głośną muzykę, a ludzi przybywało coraz więcej, przez co niedługo zacznie się robić tłoczno.

Poszliśmy do kuchni w której było najwiecej alkoholu i Nick stwierdził, że zrobi nam drinki jak z kosmosu. Nie znam go, więc powierzyłam mu swój alkoholizm, ale patrząc na minę Dylana śmiem twierdzić, że popełniliśmy błąd.

Napisałam szybko wiadomość do Thei, żeby zapytać się gdzie jest i chowając komórkę spowrotem zauważyłam wchodzącą Hope. Dziewczyna ma piękne różowe włosy sięgające za ramiona oraz duże brązowe oczy, ubrana była w czarną obcisłą sukienkę i tego samego koloru buty na koturnie. Była o wiele niższa ode mnie co było w pewien sposób urocze.

– Cześć kochanie – Przywitała się z Dylanem całując go w policzek – I witaj przydupasie mam nadzieje, że nie dasz nam jakiegoś ścierwa jak ostatnio – Popatrzyła się ostrzegawczo na Nicka.

– No wiesz co? Czuje się obrażony – Powiedział oburzony blondyn łapiąc się ręką za serce.

– O hejka my się chyba nie znamy – Tym razem dziewczyna zwróciła się do mnie ze swoim pięknym uśmiechem.

– To jest Beth – Odezwał się Dylan – Sami niedawno ją poznaliśmy, i to w dość nietypowy sposób – Brunet parsknął śmiechem na wspomnienie sprzed kilkunastu minut.

– A więc bardzo miło mi ciebie poznać, jestem Hope – Brunetka podeszła do mnie i wystawiła dłoń, którą odrazu uścisnęłam.

– Mi również – Uśmiechnęłam się.

Ostatnia NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz