29 lipca 1975r
- Altair! Proszę byś w tej chwili zeszła na dół musimy zaraz się teleportować - usłyszałam głos mojej cioci która aktualnie znajdowała się w kuchni.
- Już schodzę ciociu daj mi sekundę! - odpowiedziałam i sprawdziłam czy na sto procent wszystko spakowałam. Po upewnieniu się że o niczym nie zapomniałam zeszłam na dół do kuchni gdzie siedziała moja ciocia i kończąc jeść swoje śniadanie.
- Pięknie wyglądasz, a teraz musimy już wychodzić, zaraz masz być w domu - powiedziała ciocia i ruszyła w moim kierunku
- Dziękuję, ale nie mam najmniejszej ochoty tam wracać - powiedziałam bawiąc się moimi długimi do pasa kruczo czarnymi włosami
- Wiem skarbie, ale zaczyna się robić niebezpiecznie, a tam będziesz bezpieczniejsza niż ze mną ,chodź już - powiedziała moja ciocia i złapała mnie za rękę - gotowa?
- Nie, ale nie mam wyboru- odpowiedziałam i złapałam za uchwyt walizki, nagle poczułam nieprzyjemny skręt w dole brzucha czyli już się teleportowałyśmy
- Jesteśmy na miejscu. Niestety ale ja już muszę wracać, mam sporo pracy w domu. Daj tą kopertę swojej mamie, dasz radę - no tak, moja ciocia nie lubi się z moją mamą. Nigdy nie powiedziała mi dlaczego mimo że wiele razy próbowałam sie tego dowiedzieć, tak więc próbuje się wymigać od spotkania z nią, nie winie jej za to, sama nie chce widzieć mojej matki na oczy
- Dobrze ciociu pa, kocham cię - odpowiedziałam i ją przytuliłam, tuliła mnie strasznie długo jednak nic nie może trwać wiecznie
- Ja ciebie też Altair, nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziała a chwile później już jej nie było, teleportowała się spowrotem do swojego domu w Bułgarii.
Ruszyłam więc w stronę mojego rodzinnego domu, miałam nadzieję że to James mi otworzy a nie matka, mój brat był zawsze dla mnie troskliwy i się mną opiekował gdy coś się działo. Ojciec nie był zły, on nie potrafił się postawić matce i zawsze zgadzał się na wszystko co mówiła, nie mam do niego żalu, kocham go mimo tego wszystkiego. Tak więc kiedy podeszłam pod drzwi i zapukałam, jak wielkie było moje zdziwienie gdy otworzył mi zupełnie ktoś inny, był to chłopak o szarych oczach i czarnych włosach do ramion. Stałam jak słup i się w niego wpatrywałam nie potrafiąc wykrztusić z siebie ani słowa, w końcu on się odezwał widząc że ja nie zamierzam.
- Witaj, nie pomyliła czasem piękna pani domów? - po zadanym przez niego pytaniu otrząsnęłam się z tego jakże dziwnego stanu.
- Chyba nie - odpowiedziałam niepewnie
- No cóż, nie widziałem cię wcześniej w tej okolicy - odpowiedział mi chłopak, gdy już miałam odpowiadać usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
- Łapa, co ty tam tyle robisz? Kto do nas przyszedł? - słysząc ten głos już widziałam że nie pomyliłam domów, mimo tego że nie słyszałam go od ponad 4 lat i tak go od razu poznałam
- Nie wiem, mówi że tu mieszka - odpowiedział chłopak w drzwiach, a ja nigdy nie widziałam by James biegł tak szybko jak w tamtym momencie, przewrócił chłopaka w drzwiach i nagle poczułam jak moje nogi odrywają się od ziemi i ktoś okręca mnie w ogokół własnej osi jednocześnie zamykając w szczelnym uścisku który odwzajemniłam oplotając go w pasie nogami
- Alt - usłyszał głos mojego brata tuż przy moim uchu, było to cudowne uczucie za którym bardzo tęskniłam
- To ja Jimmy, to ja - odpowiedziałam ze śmiechem i łzami w moich zielonych oczach. Staliśmy tak dość długo i zapewne stalibyśmy dłużej, gdyby chłopak z tyłu nie dał o sobie znać chrząknięciem
CZYTASZ
Amor Vinci Omonia - R.A.B
FanfictionNazywam się Altair Potter, tak wiem że to dość dziwne imię ale co poradzić. W każdym razie chodziłam do Durmstrangu całe 4 lata, niestety na mój 5 rok muszę iść do Hogwartu i zostawić moich przyjaciół. A wszystko to dlatego że moi "kochani" rodzice...