Aliquam incipere casus

106 14 1
                                    

W stronę stołu węża, to właśnie do niego trafiłam, i to tak zdenerwowało tak Jamesa. Postanowiłam usiąść obok pewnej dziewczyny, wyglądała na przyjazną, dlatego stwierdziłam że  ona nie będzie mnie oceniać i się z nią dogadam.

- Hej, wolne? Nie mam gdzie usiąść a zauważyłam że siedzisz sama - zapytałam dziewczyny

- Tak, jasne siadaj - odpowiedziała z uśmiechem

- Nazywam się Altair Aurora Potter - przedstawiłam się, kiedy już usiadłam obok niej przejrzałam się jej urodzie. Była śliczna, miała ciemno brązowe włosy do pasa , na twarzy pełno ślicznych piegów i do tego prawie czarne oczy, jej sylwetka była po prostu idealna.

- Miło mi, Allison Adara White ale mów mi po prostu Allis. Jesteś siostrą Pottera? Tego z gryffindoru co nie?

- Tak, trochę dziwna sprawa, wszyscy z rodziny od wieków trafiają do gryffindoru, a tutaj nagle ja ślizgonka - zaśmiałam się cicho, jednak był to dość niepewny śmiech

- Czyli jesteś wyjątkowa, nie przejmuj się tym że reszta była gdzie indziej, ważna jesteś ty - zapewne zauważyła że mój śmiech był niepewny i próbowała mnie wesprzeć - na którym roku jesteś? nigdy cię tu wcześniej nie widziałam a na pierwszym na pewno nie, z resztą o siostrze Pottera na pewno bym słyszała tak więc?

- Idę właśnie na piąty rok, wcześniej uczyłam się w Instytucie magii Durmstrang, jadnak musiałam się przenieść tutaj bo rodzice coś sobie wymyślili, a ja przez ich wymysł musiałam zostawić przyjaciół.

- To świetnie że chodzisz na piąty rok, ja też na nim jestem  i chyba o ile się nie mylę mamy wspólne dormitorium, przed uczą właśnie podszedł do mnie profesor Slughorn czyli nasz opiekun i powiedział że będę mieć nową osobę w dormitorium. A tak poza tym to przykro mi ze musiałaś ich zostawić.

- Już trudno, co się stało to się nie odstanie,  to świetnie że mamy wspólne dormitorium, oprowadziłabyś mnie później po tej szkole? Zauważyłam że jest ogromna a nie chciałabym się zgubić. Poprosiłabym brata ale się obraził na mnie za to że jestem w slytherinie, a nie w jakimkolwiek innym domu, już w pociągu zrobił mi awanturę.

- Jasne, nie ma problemu chętnie cię oprowadzę, a bratem się nie przejmuj, całe życie nie może być obrażony za głupi dom w szkole za niedługo mu pewnie przejdzie.

I tak zaczęła się moja przyjaźń z Allis, nie była "typową ślizgonką" o jakich opowiadał mi James, posiadała po prostu cechy tego domu takie jak ambicja, spryt, zaradność. Przecież bycie ślizgonem nie nakazywało być nam wrednym, w końcu jedną z cech ślizgonów jest braterstwo. Podczas uczty, już po przemowie Dyrektora i przydziale do domów młodszych uczniów, zauważyłam że mój brat przeszukuje wzrokiem stół ślizgonów, a mógł to robić tylko w jednym celu, aby mnie znaleść. Nie ja jedyna zauważyłam dziwne zachowanie Jamesa.

- Chyba twój brat coś od ciebie chce, przeszukuje nas stół od dobrych 5 minut - usłyszałam tuż obok siebie przyciszony głos Allis.

- Zauważyłam, patrzę na niego z dobre 3 minuty ale chyba tego nie zauważył - powiedziałam lekko zirytowana zachowaniem brata.

- Zamierzasz coś z tym zrobić czy olać go? - dopytywała nowo poznana przyjaciółka.

- Oleje go, niech ma za swoją wścibskość, jeśli już skończyłaś jeść to może zaczniesz mnie już trochę oprowadzać?

- Ja już zjadłam , więc możemy już ruszać na zwiedzanie. - wstałyśmy od stołu i ruszyłyśmy w stronę drzwi w celu wyjścia z wielkiej sali.

Amor Vinci Omonia - R.A.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz