Po lekcjach poszłam na obiad razem z Allis. Kiedy przekroczyliśmy już próg wielkiej sali, zaczęłam wypatrywać mojego brata który powinien znajdować się przy stole lwa. Zauważyłam go, siedział tam i rozmawiał z przyciółmi, tak więc postanowiłam opuścić na chwilę moją towarzyszkę i pójść powiedzieć mu że zgadzam się na zaproponowane przez niego wcześniej wyjście. Podeszłam cicho do niego od tyłu, tak żeby mnie nie zauważył, postanowiłam go troszkę wystraszyć. Na przeciwko Jamesa siedzieli Syriusz wraz z Remusem, dlatego też pokazałam im by byli cicho i nie dawali mu znać że tutaj jestem. W oczach Syriusza przez chwilę można było zobaczyć tą iskierkę która mówiła jasno że podobał mu się pomysł, Remus jedynie ledwo zauważalne pokiwał głową że się zgadza. Podeszłam bardzo blisko pleców Jamesa usłyszałam jeszcze słowa Syriusza, z jego głosu można było usłyszeć strach.
- JAMES UWAŻAJ!!! - Wydarł się Łapa na całą wielką salę a James przerażony zaczął się powoli odwracać za siebie, to był mój moment.
-Bu - powiedziałam trochę głośniej do jego ucha, wydał z siebie bliżej nie określony wrzask oraz spadł z ławki. Cała wielka sala która zwróciła na nas uwagę po krzyku Syriusza zaczęła się śmiać. Również przy stole nauczycielskim można było zauważyć delikatne uśmiechy i stłumiane śmiechy szczególnie od opiekunki gryffindoru. James wstał z podłogi zdezorientowany, jednak po chwili zaczął się śmiać wraz z resztą.
- Nie strasz mnie tak siostrzyczko - powiedział James gdy wszyscy się już uspokoili.
- Nic nie mogę obiecać, zresztą przyszłam ci tylko powiedzieć że zgadzam się na to wyjście po lekcjach, o której godzinie mam być gotowa?
- Przyjdę pod pokój ślizgonów o równej 18, tylko się nie spóźnij bo jak mnie jacyś ślizgoni zauważą to będzie słabo.
- Jasne nie ma problemu, będę na czas - pocałowałam brata w policzek i już miałam odchodzić kiedy stwierdziłam że zacznę wcielać powoli nasz plan zemsty w życie.
- A i Syriusz, mógłbyś mi może pomóc z Obroną przed czarną magią? wiesz jest trochę inaczej niż w mojej poprzedniej szkole i nie wszystko rozumiem - do wykonania planu zemsty potrzebowałam sojusznika wśród huncwotów który wiem że uwielbia żarty i zrobi każdy. Dlatego też uśmiechnęłam się miło do Syriusza, a poza tym małe korepetycje z obrony nie są takim złym pomysłem.
- Tak jasne, co do kiedy dogadamy się później okej Aliś? - odpowiedział chłopak a ja tylko skinęłam głową w formie zgody, nawet nie zauważając jak mnie nazwał. Po chwili byłam już przy stole ślizgonów i zajęłam swoje miejsce obok przyjaciółki. Gdy chciałam zacząć z nią rozmowę o tym jak mi poszło, pewien chłopak postanowił odezwać się pierwszy.
- Ślizgonka i huncwoci? To jakiś żart? Plamisz nasz honor swoim zachowaniem - Jego słowa mnie zdziwiły ponieważ mimo wszystko James był moim bratem i miałam zamiar się z nim spotykać i rozmawiać. Poza tym owy ślizgon był uporczywie podobny do Syriusza.
- Ah tak? Przykrą sprawą w takim razie jest to że jeden z tych huncwotów jest moim starszym bratem
- Mój starszy brat również jest huncwotem, ale jakoś nie chodzę koło niego jak wierny pies za swoim panem w każdej możliwej chwili mam swoje zasady i honor, którego tobie jak widać brakuje.
- Black? Mam racje? Oraz chcę się uświadomić że nie chodzę za moim bratem jak ty to ująłeś - zaczęłam się na niby zastanawiać - ah już wiem "jak wierny pies za swoim panem", tylko poszłam wyjaśnić pewną sprawę i mi honoru nie brakuje dla twojej wiadomości.
CZYTASZ
Amor Vinci Omonia - R.A.B
FanfictionNazywam się Altair Potter, tak wiem że to dość dziwne imię ale co poradzić. W każdym razie chodziłam do Durmstrangu całe 4 lata, niestety na mój 5 rok muszę iść do Hogwartu i zostawić moich przyjaciół. A wszystko to dlatego że moi "kochani" rodzice...