Mimo kilku lat nieobecności, dla Adriena Londyn nie zmienił się nawet w najmniejszym stopniu. Z wcześniejszych lat doskonale zapamiętał tę mglistą, ciężką aurę. Niemniej, lubił tam przyjeżdżać. Stolica wyspiarskiego państwa zawsze dobrze mu się kojarzyła. W dzieciństwie często wraz z rodzicami odwiedzał rodzinę od strony mamy, która to właśnie mieszkała w Londynie.
— Chłodno tu. — zauważyła, pocierając gołe przedramiona, na których pojawiła się jej gęsia skórka.
— Wiem. — odparł z głupim uśmiechem. — Dlatego twój wspaniały mąż się przygotował.
Na pierwszej peronowej ławce odstawił swoją sportową torbę, z której wyjął ciepłą bluzę w kolorze różowym i wręczył ją Marinette.
— Dziękuję, mój ty bohaterze! — zachichotała i cmoknęła go w policzek. — A teraz prowadź do toalety, bo znowu muszę siku.
🔺🔻🔺
Może nie wszystko było tak, jak zapamiętał to Adrien, ale pyszna ryba z frytkami zdecydowanie smakowała najlepiej w świecie i tak, jak dawniej.
— I jak Ci się podoba wycieczka? — zagadał w czasie posiłku.
— Jesteś lepszym przewodnikiem od pani Bustier. — zaśmiała się cicho. — Mimo wszystko, jest bardzo fajnie, chociaż mogłeś wszystko ze mną uzgodnić.
— A zgodziłabyś się? — zapytał, znając odpowiedź.
— Oczywiście, że nie! — zaśmiała się, a on spodziewał się takiej odpowiedzi.
— Mówiłeś, że chcesz tu być przez cały weekend. — przypomniała. — Zarezerwowałeś jakiś nocleg, czy mamy spać na dworcu?
— Bardzo śmieszne. — mruknął. — Dwie ulice stąd jest mały hotel. Powinni mieć tam miejsce.
Posiłek minął im powoli, nigdzie się nie spieszyli, a Marinette obrała sobie za cel spróbowanie większości deserów, bo nie mogła się zdecydować, na co jeszcze ma ochotę.
— Oszaleję przez tę ciążę. — zirytowała się. — znowu muszę do toalety.
— To ja zapłacę i wyjdę złapać zasięg, żeby zadzwonić do hotelu. — poinformował. — Poczekam na zewnątrz. — pochylił się nad niewielkim stolikiem i pocałował ją w usta.
— Za chwilę będę. — zabrała swoje rzeczy i po kilku krokach zniknęła za drzwiami.
Zapłaciwszy należność, wyszedł z budynku i o mało drzwiami nie złamał nosa jakiemuś przechodniowi. W panice zaczął przepraszać po francusku, co zapewne nijak nie było zrozumiałe dla miejscowego. Jednak on nie trafił na zwykłego miejscowego.
— Adrien? — usłyszał dziwnie znajomy głos.
Otworzył mocno zamknięte oczy i ujrzał wysoką blondynkę, której zielone tęczówki wpatrywały się w niego w szoku.
— Ciocia? — zapytał równie zszokowany co kobieta.
— Adrien! — nagle utonął w uścisku. — Jak ty wyrosłeś! Jesteś tu z Gabrielem? No to chyba oczywiste! — odpowiedziała sama sobie. — Przecież Gabryś nie puściłby cię samego w wielki świat! — zaśmiała się.
— Tak właściwie… — zaczął.
— I co, Kotku? — Marinette wyszła z lokalu. — Dodzwoniłeś się? Mamy gdzie… — Nie dokończyła, bo spostrzegła, że jej mąż z kimś rozmawia. — Dzień dobry. — przywitała się grzecznie.
— Ciociu, poznaj Marinette. — przyciągnął dziewczynę do siebie. — Marinette to moja żona. — oznajmił dumnie. — Niedługo zostanę także tatą!
Marinette patrzyła na to wszystko cała zawstydzona z rumieńcem na twarzy. Rozumiała, że to rodzina Adriena, ale mógł taką wieść, ogłosić nieco ciszej i może nie w tak publicznym miejscu, żeby wszyscy się na nich patrzyli. Nigdy nie lubiła być w centrum uwagi.
— Co za nowiny! — ucieszyła się blondynka. — Och, koniecznie musicie mi o wszystkim opowiedzieć! Zapraszam do siebie! Mój szofer zaparkował za rogiem.
Udali się do wielkiej rezydencji pod Londynem, gdzie mieszkała. Od progu poprosiła o przygotowanie pokoju dla swoich gości. Amelia nie mogła się nagadać; streściła Adrienowi wszystko to, co działo się przez czas, kiedy odwiedził ją po raz ostatni. I tak dowiedział się, że jego kuzyn Félix, wyjechał na studia aż do Stanów. Po skończonym monologu Amelia chciała się dowiedzieć więcej szczegółów z życia swojego siostrzeńca.
— Jak już wiesz, jestem żonaty. — uśmiechnął się do małżonki. — I to bardzo szczęśliwie. Gabriel mnie wydziedziczył, gdy dowiedział się o ciąży. — prychnął. — Przecież wielki Gabriel Agreste nie może sobie pozwolić na taką ujmę na honorze, jaką dla niego jest synowa córka piekarzy. Niech już siedzi w tej swojej norze i nie wychodzi. Tak będzie dla wszystkich lepiej. — mruknął.
Na swojej zaciśniętej dłoni, która drgała w nerwach na jego kolanie, poczuł delikatną dłoń swojej lubej. W jednej chwili się rozluźnił, czując wsparcie od osoby, która go naprawdę kocha.
— Gdzie mieszkacie? — dopytywała gospodyni.
— U teściów. — odpowiedział szybko. — Tam też pracuję. Nie chcę mieć nic wspólnego z modelingiem. — jego twarda odpowiedź zdziwiła nawet jego żonę. — Oczywiście do czasu, gdy Marinette nie wyda pierwszej kolekcji. — uśmiechnął się szeroko.
— Projektujesz? — zapytała z nieukrywanym zainteresowaniem.
— Tylko studiuję! — zawstydziła się. — Chciałabym się tym zająć naprawdę, ale pewnie się nie wybiję i skończę, przejmując po rodzicach piekarnię. — uśmiechnęła się słabo. — Chociaż Adrien uważa, że moje projekty są dobre. Adrien jest moim mężem i jestem mu wdzięczna, że mnie zawsze wspiera, ale każdy kolejny szkic jest coraz gorszy.
— Gdyby tak było, Księżniczko, nie miałabyś najlepszych ocen na roku. — zauważył.
— Co? — zdziwiła się. — A skąd ty niby o tym wiesz?
— Will. — odparł krótko.
— A to paskudna papla. — zaczerwieniła się.
CZYTASZ
Powrót do przeszłości ||Miraculous||
FanfictionBiedronka wraz z Czarnym Kotem za sprawą nowego wroga zostają przeniesieni do przeszłości. Muszą uważać, by nie namieszać za bardzo w życiach swoich nastoletnich wersji. Czy uda im się wrócić do swojej rzeczywistości?