5

139 17 45
                                    

Kolejne dni w winiarni mijały normalnie. Venti przyznał, że wtedy poprostu za dużo wypił i uznał, że jest Barbatosem.

Jedno nie dawało mi spokoju, ale to nie tylko mi.

Childe i Zhongli dalej byli w Monstand i prawie cały dzień spędzali w winiarni.

-Monstand to nie najgorsze miasto. - Powiedział Zhongli popijając swoje ulubione wino osthmanthus.

-Zgadzam się, może się tu przeprowadzimy na stałe?- zaproponował rudy.

-NIE! - krzynął Diluc i walnął dłonią w bar. - Błagam was, wracajcie do Liyue!

W sumie się mu nie dziwię. Odkąd moi przyjaciele przyjechali do miasta wolności z winiarni stał się istny chaos.

Codziennie bez wyjątku działy się tam tańce i krzyki. Jeszcze nie najgorzej było, kiedy tańczyli z Kaeya hub Ventim. Oni zaczęli zaciągać losowych klientów winiarni.

Czasami udało im się z nimi zatańczyć, a czasami dostali w twarz.

-Diluc ma rację, powinniście wrócić do Liyue. Co z waszą pracą? - powiedziałam wycierając jakieś kufle.

-Aww ale my będziemy za tobą tęsknić ~-powiedział Childe, który posmutniał.

-Znajdzie się tak samo dobry barman w Liyue.

-To racja. - wskazał na mnie palcem. - Ale tęsknimy za tobą. Zabawnie rzucałaś w Oskara nożem. - powiedział i wziął kolejnego łyka drinka.

Na wzmiance o Oskarze, aż przyprawiło mnie o mdłości. Mężczyzna pracuje w tej samej winiarni, co ja kiedyś i był nie do zniesienia. Jest arogancki i nie lojalny. Myśli, że obgadując inne osoby za plecami czyni go jakimś fajnym.

-Nie przypominaj mi o nim, błagam cię. - głośno westchnęłam, a Kaeya się zaśmiał.

-Kim jest Oskar? - Spytał się niebiesko włosy.

-Jedną z najbardziej irytujących osób, jakie znam.

Położyłam palec na swoich ustach, tak by Kaeya nie chciał dalej kontynuować tego tematu.

Siedzieliśmy i gadaliśmy dalej, aż w końcu zauważyłam cos dziwnego.

-Venti, co ty jesteś dziś taki cichy? - Spytałam się i podałam mu drinka.

-moja charfa dziwnie brzmi.. - Powiedział i przejechał palcami po strunach.

Faktycznie, charfa chłopaka nie brzmiała tak samo jak zwykle.

-To dziwne... Nastroiłeś struny? - Powiedziałam i schyliłam się pod bar by schować tam kieliszki i kufle.

-Właśnie nastrajałem dzisiaj.

Powiedział i zaczął próbować na niej grać. Co mu nie za bardzo wychodziło.

-Hm.... Może trzeba - Nie dokończył niebiesko włosy, ponieważ dostał struną, która się zerwała.

-O NIE!! - Krzyknął bard.

-Venti nic się nie sta - Kolejny raz mężczyzna z warkoczami przerwał Kaeyi.

-OJ MOJA KOCHANA CHARFO! PRZEPRASZAM CIĘ! JUŻ IDZIEMY WYMIENIĆ CI STRUNY. - powiedział i odszedł od baru. Po chwili się na chwilę wrócił, wypił jednym oddechem swojego drinka i wyszedł z winiarnii.

-To było wredne. - Zauważył Karya i poprosił mnie, o kolejnego drinka, którego mu podałam.

Miasto wolności // VentixocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz