9

155 18 23
                                    

-co jest? - Zapytałam siebie samą, kiedy poduszka spadła mi na twarz. - Kurde, duchy mam w domu. - Zaśmiałam się i wstałam z kanapy powoli czołgając się do kuchni, gdzie chciałam zrobić sobie herbatę.

Wyciągnęłam z szafki garnuszek, do którego nalałam wody i postanowiłam na kuchence. Otworzyłam następnie górna pułke i Wyciągnęłam z niej herbatę, miód i cukier. Nagle, gdy już miałam zamykać szafkę mąka, która również w niej była spadła mi na głowę.

-Co jest?! - powiedziałam i wytarłam oczy z mąki.

Gdy już wszystko posprzątałam i się umyłam, chciałam kontynuować herbate.

Ale zauważyłam, że mojego garnuszka nie ma.

-... Venti kurna Nie nawiedzaj mnie.

Usiadłam na kanapie i rozmyślałam co się właśnie tu odwala.

Aż nagle usłyszałem piskliwy chichot.
Podniosłam głowę w stronę głosu i zobaczyłam małego duszka.

-Czym ty jesteś?! - istotka chyba się mnie wystraszyła, ponieważ piskła i uciekła. - O nie! Nie tym razem!

Wzięłam koszyk na owoce i zaczęłam gonić duszka po całym domu próbując go złapać. Zawsze gdy już go prawie miałam uciekał mi.

Po chwili przeleciał koło kanapy. Złapałam za poduszkę i rzuciłam nią w stronę istoty. Gdy usłyszałam krzyk  upadek wiedziałam, że została trafiona. Szybko do niej podbiegłam i złapałam do małego więzienia.

-I co teraz?! - powiedziałam i się letko Zaśmiałam.

-PRZEPRASZAM SAM, NIE BIJ! - Powiedział, a ja wyszczerzyłam oczy ze zdziwienia.

-Skąd znasz moje imię?

-Szczerze?

-No tak! - Powiedziałam letko zdenerwowana.

-To ja, Venti. - Powiedział duszek swoim piskliwym głosem. - Tylko... W moim prawdziwym ciele hihi~

Ściągnęłam z niego koszyk i wzięłam go na ręce.

Spojrzałam na niego dokładnie i się samowolnie uśmiechnęłam.

Wyglądał naprawdę uroczo. On cały zmieściłby się w jednej mojej ręce.

-Awwe- pisnęłam, a Bard spojrzał na mnie złowrogo. Posłałam mu przepraszający uśmiech i go delikatnie przytuliłam.

-Weź mnie nie uduś! - Krzyknął, a ja spojrzałam na niego.

-cieszę się, że żyjesz. Ale to tylko trochę. - Zaśmiałam się, a chłopak usiadł na moich dłoniach.

-Aww tak nie miło? - zaśmiał się, a ja dostałam kolejnego ataku cukrzycy.

Po chwili rozmawiania z nim zaniosłam go do kuchni i szukałam coś co mogłabym dać mu do zjedzenia.

Po chwili poddałam się i po prostu pokroiłam mu jabłko na kostki.

-Dziękuję ci, o zbawicielko! - powiedział i zaczął jeść kostki.

-Więc, naprawdę jesteś barbatosem?

-Nie, tak wygladaja duchy, które nawiedzają winowajcę swojej śmierci.

Przewróciłam oczami. Nie które rzeczy się nie zmieniają.

Kiedy jadł nalałam mu do kieliszka soku i mu podałam. On podziękował mi uśmiechem i się napił.

-może zostanę w tej formie na zawsze?

-Nie będę marudzić. Jesteś uroczy.

-Nie no, muszę wrócić do swojego ciała, zanim ktoś je znajdzie i zakopie! - Powiedział i jadł dalej jabłko.

-Oj.. - Duszek się spojrzał na mnie zszokowany, a ja posłałam mu przepraszający uśmiech. - rycerze znaleźli twoje ciało, a dzisiaj odbył się twój pogrzeb.

-Oj. - Istotka na chwilę się zamyśliła, a potem usiadła mi na rękach wystraszona - OJOJ, I CO TERAZ?!

-musimy chyba cię odkopać - Westchnęłam i zaczęłam iść razem z nim w stronę drzwi. Ubrałam bluzę z kieszeniami i jedną otworzyłam by Venti do niej wleciał.

Gdy już tak się stało zaczęliśmy iść w stronę drzewa pod którym został stworzony nagrobek dla Ventiego i zostało tam pochowane jego ciało.

*przenosimy się na Diluca dududu*

Dalej delikatnie było mi smutno ze wzgledu na to, że Venti zmarł.

Właśnie podążałem w stronę domu Sam, by się dowiedzieć jak się czuję. Gdy byłem już pod jej domem zauważyłem, że wychodzi.

Zaczęłem ją śledzić, aż pod grób Ventiego. Spoglądałem dalej co robi, a ona odkopywała barda.

*Znowu zmiana osoby*

-No szybciej zanim ktoś zauważy! - Krzyknął na mnie Venti.

-wykopałam już tak dużo, że mogłabym cię pogrzebać żywcem. - Powiedziałam i wzięłam długi wdech i wydech. - Więc lepiej się przymknij!

-Do kogo ty mówisz? - Usłyszałam głos i z przyzwyczajenia rzuciłam łopatą w stronę głosu.

Po chwili usłyszałam jęk z bólu i odwróciłam się w stronę osoby.

Zobaczyłam, że trsfilam Diluca, którego trafiłam w nos.

-O MORAXIE! - krzyknęłam i podeszłam do mężczyzny.

-Nic mi nie jest, więc co ty do cholery robisz?-powiedział trzymając się dalej za nos.

-Umm.. Odkopuję Ventiego?

-Po cholere?

-Nie uwierzysz, ale.. On żyje.

-Ta, mój ojciec też.

-Ale na serio! - Powiedziałam i wskazałam palcem na duszka - To jest Venti.

-Cześć Diluc! - Powiedział duszek, który wyleciał z mojej kieszeni.

-O barbatosie. - wyjąkał Czerwono włosy, a jego oczy były zszokowane.

-No jestem tu hihi!

-Odkopuję jego ciało, żeby mógł z powrotem wrócić do niego.

-Wiedziałem, że nie zadaję się z nikim normalnym. - Powiedział Diluc i podrapał się po szyi.

***

-AHH W KOŃCU W SWOIM CIELE! - powiedział Venti, który był już w swoim ciele.

-Będę tęsknić za twoją formą duszka. - Powiedziałam letko przybita.

-Aww ja wiem. - powiedział i poczochrał mnie po włosach. - dobra, ja idę w swoje ulubione miejsce. dziękuję wam za pomoc! - Powiedział i po chwili już go nie było.

Miasto wolności // VentixocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz