Dobrą zabawę czas zacząć.

1.9K 11 3
                                    

Kaśka

Jazda na lotnisko była dość krótka, ale owocna w rozmowę jak to się stało, że zgodziłyśmy się na ten wyjazd. Wiedziałam, że kierowca nas słuchał i robił wielkie oczy, ale miałam to gdzieś. Jak ktoś w jego mniemaniu ma normalne życie i słuchał, jak popłynęłyśmy z Laurą, to nasze wymyślne wpadki mogą mu się widać dziwne. No cóż, mnie też się wydaje dziwne, że ludzie wolą siedzieć na kanapie z pilotem w dłoni i patrzeć, jak życie przelatuje im między jednym filmem a drugim oraz reklamami suplementów na zaparcia lub zatrzymanie biegunki o zgrozo.

Na lotnisku był spory ruch, bo ludzie pewnie wybierali się, aby złapać ostanie promienie letniego słońca jesienią jak miał to w planach nasz profesorek i jego przyjaciele, ale jak widać koledzy zaplanowali dla swych ciupag inne rozrywki, z czego skorzystałyśmy my. Ten facet miał coś takiego w sobie, że pewnie jakby mi powiedział, że za trzy godziny mamy lot na wspinaczkę na jakiś szczyt to też bym pojechała, tylko ja bym sobie szczytowała z nim inaczej. Najlepsze jednak w nim było to, że nie wymagał od nas abyśmy były kimś, kim nie jesteśmy a to gwarantowało super zabawę. Rozmarzyłam się słodko, kiedy nasz przystojny kolega wyciągał nasze walizki z bagażnika i musiał się trochę schylić w tym celu. Wyobraziłam sobie jego sprytnie poruszający się tyłek i...

- Kaśka, bierz walizkę i idziemy! – krzyknęła Laura klepiąc mnie w pupę.

- No już biorę, miałam takie miłe projekcie w głowie a ty mnie z nich wybiłaś. – puściłam jej oko.

- Tak, z pewnością miałaś projekcje, tylko trzeba było założyć biustonosz, bo twoje projekcje wysunęły dodatkowe anteny, żeby złapać dobry zasięg – wskazała na moje stojące spod satynową bluzką sutki.

Uśmiechnęłam się uroczo i powiedziałam.

- Wiesz, że nie lubię podróżować w bieliźnie, biustonosz w końcu mnie gniecie wszędzie, bo puchnę ze zmęczenia a majtki...

Na te słowa odwrócił się Profesorek i zmierzył mnie swoim niesamowicie taksującym wzrokiem.

- Wiedziałem, że z wami nie będę się nudził, przypomnijcie mi, żebym wysłał kolegom wiadomość z podziękowaniami, że zrezygnowali z wycieczki. – uśmiechnął się naprawdę szczerze.

Spojrzałam na niego, mając wzrok na wysokości jego brody uniosłam oczy do góry i trącając go w nos palcem powiedziałam.

- Oczywiście, że ci przypomnimy i nawet załączymy jakąś naszą fotkę, żebyś im zrobił słoneczną pocztówkę z wakacji. – po czym złapałam za walizkę i ruszyliśmy wszyscy w stronę wejścia na lotnisko.

Odprawa przeszła szybko. Przed bramką do wejścia byliśmy dosłownie na ostatnią chwilę i to tylko dlatego, że na lotnisku zaczęłyśmy nerwowo szukać dowodów osobistych ze strachem, że ich zapomniałyśmy. Na szczęście mój znalazł się na dnie torebki wraz z przyklejoną do niego jakąś wizytówką z klubu ze striptizem, Laura swój włożyła do innej kieszonki niż zwykle. Pan, który sprawdzał mój dowód spojrzał na mnie z uśmiechem, kiedy odklejał wizytówkę z dokumentu. Zaproponowałam mu, żeby sobie ją zostawił, bo był na niej rabacik na wstęp i puściłam mu oko.

Kiedy prawie podbiegliśmy do bramki, panie przy wejściu były niesamowicie miłe i nawet wiedziałam, dlaczego. Nasz wspaniały kolega uśmiechał się przepraszająco, że jesteśmy troszkę gapy i to przez nas wezwano nasze imiona prze głośniki. Panie widząc naszego wysokiego kolegę zmartwiły się okropnie.

- Pan taki wysoki a mają państwo siedzenia prawie w ostaniem rzędzie. Zmienię panu te miejsca i będą państwo całą trójką siedzieć przy skrzydle z większą przestrzenią na nogi. – zaświegotała słodko pani z obsługi naziemnej i zmierzyła Profesore z uśmieszkiem.

Urlop z licencją na...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz