Czary Mary...

1.4K 9 2
                                    

Kaśka

Leżałam na łóżku zmęczona i usatysfakcjonowana tym co zrobił mi Profesore. Na całym ciele czułam, że przed momentem miałam świetny seks i orgazm, który wprawił moje ciało w drgania. Czułam też lekko piekące mnie pośladki, ale w ten przyjemny sposób. Nasz kochanek wiedział, jak używać rąk i innych części swojego ciała, aby sprawić kobiecie przyjemność

Kiedy nasz Magik położył zmęczoną Laurę koło mnie patrzyłam na niego z podziwem. Nie było się co spierać, bo nasz partner w rozkoszy był zdecydowanie długodystansowcem. Wiedział, jak rozpalić kobietę i wiedział, jak operować swoją różdżką. Tak, to prawda, nawet z mózgiem zalanym niesamowitym orgazmem umiałam wymyślić nowe zabawne określenie na naszego towarzysza podróży. 

Wielokrotnie zastanawiałam się jak taki facet nie miał przy sobie kobiety na stałe? Oczytany, inteligentny skory do rozmów o życiu i do tego magik jak ich mało. Wiedziałam wokół czego krążyły moje myśli, bo seks z nim był wyborny. Miał jeszcze jedną podstawową zaletę jaką w nim wręcz podziwiałam, słuchał co się do niego mówi a to u mężczyzn rzadkość. Z resztą, dlatego wymęczył Laurę, wiedział o co jej chodziło przed tym jak ją przeleciał a potem położył na łóżku.

Moje po orgazmiczne i niezbyt głębokie myślowe wywody przerwało zdanie, które wypowiedziała.

Ja pierdole człowieku ty nas zajeździsz. - zaśmiała się i zwróciła do mnie - Skarbie zajmij się porządnie kolegą ja zaraz dołączę, ale potrzebuję jeszcze kilku minut, żeby dojść do siebie. 


Profesore stanął przy łóżku i patrzył na wymęczona przez siebie Laurę z satysfakcją. 

Hej, Magiku, zbliż się, bo chciałabym trochę poczarować twoją różdżką – pokiwałam na niego zabawnie palcem.


Ten spojrzał na mnie i uśmiechnął się zawadiacko.

Oj Kaśka, ty to wiesz, jak rozbawić mężczyznę – zaczął się przemieszczać w moim kierunku.

Na twoje szczęście Magiku umiem używać ust i języka nie tylko do rozbawiania takich dżentelmenów jak ty, zbliż się – kusiłam go.


Po chwili stał już przede mną, ale jeszcze zbyt daleko, żebym dosięgła jego męskości bez wstawania z łóżka, a o tym nie było mowy. Nogi miałam jak z waty a ciało jakby mnie ktoś rozgotował na miękko niczym zbyt długo gotowany makaron. On doskonale to wiedział, bo zrobił znowu krok do przodu a jego krocze było na wprost mojej twarzy. Podniosłam wzrok na niego, żeby spojrzeć mu zalotnie w oczy a on znowu się uśmiechnął tak, że już wiedziałam o co mu chodzi, zwłaszcza kiedy złapał mnie dłonią delikatnie za brodę.

To co? Mam zacząć czarować – zapytałam go oblizując usta.

Śmiało, chętnie popa...– nie zdążył dokończyć, bo już wzięłam do ust sam jego czubek i przejechałam po nim językiem, kiedy był między moimi wargami.


Jego dłoń znalazła się na mojej głowie a biodra pchną delikatnie w moim kierunku.

Wcale mu się nie dziwiłam, że chciał spełnienia, przecież utrzymanie takiego pokaźnego wzwodu tyle czasu grozi zapewne jakąś chorobą jąder. To znaczy nie byłam tego pewna w końcu nie byłam lekarzem. Mimo to wycofałam się i zaprzestałam pieszczoty.

Spokojnie, daj się pobawić...


Usłyszałam zmęczony głos Laury za sobą.

Kaśka zrób mu dobrze i chodźmy na śniadanie, bo jak nie zjemy to nie przetrwam tego pobytu żywa.


Laura naprawdę mnie rozbawiła a w mojej głowie już firmowało się zdanie, kiedy Profesore wtrącił się w rozmowę.

Jak się Kaśka dobrze postara to kto wie jakie będzie wasze śniadanie?

Urlop z licencją na...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz