list szósty

19 5 2
                                    

Drogi Panie Boże,

Andreas zabrał mnie na kilka dni nad jezioro. Przy okazji zabraliśmy  Markusa, Richarda, Constantina oraz Karla.
Wszyscy dobrze się dogadywaliśmy, byliśmy jak paczka przyjaciół, którzy znają się od parunastu lat.
Pewnego razu, gdy opalałem się na jednym z leżaków, dostałem piłką w brzuch. Jak się mogłem domyśleć, był to Welli, który przy okazji głupkowato się śmiał. W zamian za to, wziąłem go na ręce i wrzuciłem do jeziora, w którym obydwoje chwilę później chlapaliśmy się wodą, szczerząc się przy tym jak małe dzieci.
Następnego wieczoru wszyscy postanowiliśmy, iż zrobimy grilla.
I zrobiliśmy, lecz z dodatkiem alkoholu.
Wypiłem jedno piwo, Andi może z dwa, a reszta schlała się do upadłego. Odprowadziliśmy wszystkich do ich domków, a następnie sami poszliśmy do swojego, śmiejąc się przy tym na całego.
I w tym momencie nie będę kłamać, że nie złamałem kolejnego przykazania.
Po zamknięciu drzwi, przywarłem Andreasa do ściany, namiętnie go całując.
W odpowiedzi moje ubrania wylądowały na podłodze.

Don't turn around || Lellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz